Tryb noc/dzień

16 lutego 2023

Wilkołak nocą

0
Od dłuższego czasu wydawało mi się, że Marvel Cinematic Universe już niczym mnie nie zaskoczy. Widać, że kolejne ich produkcje zwłaszcza te goszczące na wielkim ekranie pochłaniają coraz to większe budżety, ale widać w nich pewnego rodzaju rozleniwienie. Podobne schematy, powielające się wątki, mimo to i tak wygrywają z DC Comics zwłaszcza, jeżeli chodzi o filmy. Dlatego też pierwsze zapowiedzi ich małego eksperymentu gatunkowego prezentowały się całkiem zacnie. W końcu „Wilkołak nocą” nie jest podobny do niczego, co do tej pory zrobili.

Członkowie tajnego bractwa łowców potworów będą musieli stanąć z sobą w szranki by zdobyć klejnot, będący symbolem władzy w owej organizacji. Niestety będzie on przyczepiony do grzbietu potwora, którego będą musieli upolować. W tej grze wszystkie chwyty są dozwolone, a zwycięzca może być tylko jeden.

Twórcy nawarzyli bigosu i to całkiem niezłego. Na pierwszy rzut oka to takie Igrzyska Śmierci tylko z dużo starszymi bohaterami. Jeżeli jednak przyjrzymy się lepiej to zauważymy inspiracje horrorami z lat 70 z nutą nowoczesności. W końcu całość zachowuje mroczny i tajemniczy klimat dzięki zaprezentowaniu wszystkiego w czerni i bieli, jedynie z czerwonym kolorem wydobywającym się z wyżej wymienionego klejnotu. Dzięki temu od razu widzimy, co tu jest najważniejsze i daje mu szansę na pojawienie się go w dalszych produkcjach tego studia. Może jest to zalążek nowej serii tylko z potworami? W końcu mamy już wampira w postaci Morbiusa, a tutaj dostajemy Wilkołaka, ale nie tylko.

Pochwała również za kostiumy. Tak dobrze przeczytaliście. Wilkołak tu zaprezentowany nie jest wytworem CGI, a człowiekiem w bardzo włochatym kostiumie, co jeszcze bardziej upodabnia całość do filmów sprzed lat. Dodatkowo świetne ruchy kamerą, trzymająca w napięciu zabawa światłem oraz czarna posoka na obiektywie sprawiają, że jest, na czym zawiesić oko. To delikatne wyjście poza schemat i czerpanie pełnymi garściami z tego, co kiedyś wzbudzało w ludziach lęk. Osobiście nawet przez chwilę się nie bałem, ale całość oglądało się bardzo miło.

Obsada jak to obsada. Laura Donnelly, Eugenie Bondurant, Gael García Bernal czy też Harriet Sansom Harris nie należą może do śmietanki hollywoodzkich gwiazd, ale w niejednym filmie już grali i prezentują to bardzo dobry poziom gry aktorskiej. Dodatkowo podobało się mi prawie klaustrofobiczne miejsce akcji. W końcu całość z tego, co mi się wydaje dzieje się w jednym pomieszczeniu w posesji oraz ogrodowym labiryncie. To bardzo dobry pomysł na obniżenie budżetu.

„Wilkołak nocą” byłby dobrym początkiem nowej franczyzny. Zalążkiem nowej historii, w której potwory musiałyby współistnieć koło ludzi. Warto wspomnieć, że obejrzeć go można na HBOMax i trwa niecałą godzinę. Nie jest to czas stracony. Aż naszła mnie ochota na stare klasyczne horrory, a to dziwne, bo nigdy nie byłem wielbicielem tego typu gatunków. Moja ocena to takie 4-/5.
Ukryj widgety

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz