Tryb noc/dzień

25 marca 2018

Stephen King - Roland

2
Od wielu lat chodzi za mną twórczość Stephena Kinga. Chodzi, chodzi i coś dogonić mnie nie może. Przyznam się szczerze odpychało mnie w niej to, że głównie horrorami się zajmuje, a ten gatunek jakoś nigdy do mnie nie przemawiał. Dlatego też, gdy tylko zobaczyłem, że do kin trafia kolejna ekranizacja jego dzieła widziałem, że tym razem muszę się przełamać. Mówię tu o „Rolandzie” pierwszej części „Mrocznej wieży”. Wiem, że od premiery minęło sporo czasu, ale miałem, co czytać.

Chciałbym napisać, że jest ponuro, deszcz pada ogólnie nadać taki mroczny klimat, ale nie tak zaczyna się ta powieść. Mamy tutaj coś całkowicie odwrotnego. Środek pustyni, prażące słońce oraz rewolwerowca szukającego celu. Jednakże jego wyprawa nie jest bezmyślna, ponieważ podąża on za tajemniczym Człowiekiem w Czerni. Czeka go masa niebezpieczeństw, ponieważ na tym świecie nie braknie mutantów, szaleńców oraz potworów najróżniejszej maści. Czasem nawet bardziej ludzkich niż może to się wydawać.

Muszę przyznać, że czegoś takiego się nie spodziewałem. Nie żebym był nią zachwycony, ale ma ona w sobie coś intrygującego. Sposób, w jaki autor opowiada historię jest naprawdę niezwykły. Nie jest to prosta opowieść, ponieważ wielokrotnie przeplatana jest różnego rodzaju wspomnieniami z młodości Rolanda (imię rewolwerowca). Nawet ludzie, których spotyka na swojej drodze wiele wnoszą do całej historii ukazując, że jest on nadal człowiekiem. Czasami mogłoby się wydawać, że swoją determinacją oraz upartością zatracił wszystko, co ludzkie, ale to błąd.

Świat wykreowany przez autora bardzo mi się podoba. Jest taki westernowy, a zarazem niezwykły i przerażający. Nikt nie chciałby w niż żyć, a Ci ludzie jednak muszą. Patrzyłem na wszystko spokojnymi oczami obserwatora, a jednak czasem im współczułem takiej egzystencji. Nie chce za bardzo spolerować, ale sam nie wiem jak to opisać, co tutaj zobaczyłem.

Nie jest to, bowiem prosta historia. Ukryta jest w niej masa przekazów oraz niedomówień. Sam podróż dała mi konkretnie do myślenia. Najdziwniejsze w tym wszystkim było to, że chciałem ją czytać. Mimo naprawdę skomplikowanej opowieści przyciągała mnie jak magnes. Przegnałem kolejnej i kolejnej strony. Chciałem dowiedzieć się, co spotka jeszcze Rolanda i z czym będzie musiał się zmierzyć. Zaintrygowała mnie ta seria głównie, dlatego że w sposób bardzo udany autor bawi się gatunkami, wątkami ogólnie tylko podsycał moją ciekawość. Dlatego też pewnie wezmę się za pozostałe tomy. Moja ocena to 4-/5.

Tytuł: Roland (The Gunslinger)
Cykl: Mroczna Wieża
Tom: 1
Autor: Stephen King
Tłumaczenie: Andrzej Szulc
Wydawca: Albatros
Miejsce wydania: Warszawa
Data wydania: 3 czerwca 2015
Liczba stron: 320
Oprawa: twarda
Format: 140x205 mm
ISBN-13: 978-83-7985-583-4
Cena: 33,90 zł

2 komentarze:

  1. Dalej jest tylko lepiej, i definitywnie to nie jest horror - chociaż pewne elementy tego gatunku w Mrocznej Wieży się znajdą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kamień spadł mi z serca bo na horrory mam zbyt wybujałą wyobraźnie niestety :)

      Usuń