Tryb noc/dzień

28 marca 2018

Ian Tregillis - Mechaniczny

3
Motyw sztucznej inteligencji jest dość często używany przez wszelakiego rodzaju twórców. Najlepiej to jednak widać na podstawie filmów. Ileż to produkcji wałkowało ten dobrze znany temat i musicie przyznać, że zazwyczaj to ludzkość wychodziła na tym najgorzej. Może nie we wszystkich filmach, ale na pewno w większości. Chciałbym jednak dzisiaj zwrócić uwagę na literaturę. Nigdy nie byłem wielbicielem pisanego science fiction. Nie lada zaskoczeniem było więc dla mnie, gdy natrafiłem na niejakiego „Mechanicznego”, którego autorem jest Ian Tregillis. Nie jest to jednak do końca czystą fantastyką naukową, a bardziej steampunkiem, ale wszystko po kolei.

Po tym jak Christiaan Huygens, znakomity zegarmistrz i naukowiec tworzy pierwszego Klakiera władze Holandii przy pomocy mechanicznej armii podbijają Europę kawałek po kawałku. Jednakże po latach jeden z mosiężnych niewolników postanawia wyciągnąć dłoń po wolność. Imię jego Jax. Nie jest on pierwszym buntownikiem, ale wszyscy, którzy próbowali udowodnić, że są czymś więcej niż tylko bezrozumnymi maszynami zginęli. Czy jednak jemu się uda? O tym musicie przekonać się sami.

Pewnie po przeczytaniu takiego dość krótkiego opisu wydaje Wam się, że fabuła jest dość monotonna i oklepana. Przedstawiłem w końcu tylko jeden wątek, ale jest on tylko rzeką o bardzo wielu dopływach. W książce tej, bowiem spotkamy wielu nad wyraz interesujących bohaterów, którzy na początku wydawali mi się tylko epizodycznymi postaciami, a okazywali się naprawdę trudnymi orzechami do zgryzienia. Głównie dlatego, że zostali wykreowani rewelacyjnie i nie tylko ze względu na swoje charaktery ale również funkcje jakie tutaj pełnią. Sami stali się zębatkami jednego, wielkiego zegara. Dopełniając się wzajemnie.

Ian Tregillis jest kolejnym władcą pióra, na którego warto zwrócić uwagę. Pisze w sposób lekki i mimo wielu dość denerwujących przypisów potrafił mnie przyciągnąć. Głównie za sprawą wspaniale dawkowanej akcji oraz oszałamiających opisów. Nigdy nie lubiłem jak pisarz zbyt wiele dawał na tacy, ale to, co on robi tak pobudzało moją wyobraźnię, że prawie słyszałem skrzypienie maszyn.

Wielki szacuj również za sam pomysł. I nie chodzi mi tutaj o motyw sztucznej inteligencji, ale o całe przedstawienie świata. Autor nie potraktował tematu po łebkach. Zagłębiając się coraz dalej w opowieść okrywamy masę niuansów budujących całą historię. Okazują się one często związkami przyczynowo-skutkowymi. Mówiąc najprościej nie zostawił nic przypadkowi, wszystko ma tu ręce i nogi. Nie tylko sami Klakierzy (ta nazwa mnie zachwyca).

Wiem, że zaczynam się plątać w mojej recenzji, ale może to, dlatego iż nadal jestem na literackich haju. Chciałbym jednak poruszyć jeszcze jeden temat, a dokładniej to, iż tę książkę można rozumieć na wiele sposobów. Czytać ją, jako dobrą przygotówkę albo zagłębiać się w każde napisane słowo i szukać klucza. Oki, nie znajdziecie tutaj przepisu na kamień filozoficzny, ale zaczniecie inaczej patrzeć na wiele rzeczy. Ian Tregillis porusza tu, bowiem dwa bardzo ważne, a zarazem kontrowersyjne tematy. Niewolnictwo oraz człowieczeństwo. Pierwsze ukryte jest w pozbawionych woli maszynach, którzy muszą wykonywać rozkazy swoich panów natomiast drugie w ich naturze i sposobie zachowywania. Sami przekonacie się, że nie są one bezrozumnymi maszynami, ale istotami odczuwającymi to samo, co każdy człowiek. Co jednak pozwala nam się stawiać ponad nimi? Dusza? Może one również ją posiadają. Taką niewielką, mechaniczną. Jednakże za bardzo zaczynam filozofować, a przyznacie, że to ani czas ani miejsce. Zauważcie jednak sami, że za pomocą zwykłej książki możecie zgłębiać tak rozbudowane zagadnienia.

Magia jest ukryta tutaj również w minimalizmie. Samo imię Jax będące tak naprawdę tylko skrótem idealnie nadaje się dla buntownika. Wyobraźcie sobie tysiące Klakierów krzyczących jego imię. To naprawdę ma moc. Tak samo hasło wiele razy padające w tej książce, czyli „Zegarmistrzowie kłamią”. Za każdym razem jak tylko przeczytałem te słowa miałem ochotę dołączyć do rebelii.

„Mechaniczny” to naprawdę rozbudowana i niezwykle interesująca opowieść skrywająca w sobie mnóstwo sekretów. Pachnąca smarem oraz błyszcząca wypolerowaną miedzią przygoda, do której wszystkich z przyjemnością zachęcam. Jest to jednak dopiero pierwsza część trylogii zwanej „Wojnami Alchemicznymi”, po które jeszcze na pewno sięgnę. I to już niedługo. Dlatego też spodziewajcie się nowych recenzji. Moja ocena to szczere 5/5.

Tytuł: Mechaniczny
Cykl: Wojny alchemiczne
Tom: 1
Autor: Ian Tregillis
Wydawca: Sine Qua Non
Data wydania: 20 lipca 2016
Liczba stron: 480
Oprawa: miękka
Cena: 39,90 zł

3 komentarze:

  1. Absolutnie genialna powieść. Spodziewałam się czegoś lekkiego i prostego, a zaskoczyła mnie swoją głębią i rozważaniami natury teologicznej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie boli, że autor nie pociągnął filozoficznych kwestii w kolejnych tomach :C Zwykły akcyjniak z tego wyszedł ostatecznie.

      Usuń
    2. No niestety kolejne tomy mają się nieco inaczej chociaż przeczytałem dopiero drugi ale i tak uważam że jak na razie seria jest naprawdę dobra :)

      Usuń