Netflix do tej pory kojarzył mi się wyłącznie z serialami o superbohaterach. Wiem, że mają wiele własnych produkcji, ale nigdy się aż tak bardzo nie zwracałem na nie uwagi. Jednakże z czasem wszystko się zmienia. Któregoś dnia przeglądając trzewia Internetu rzucił mi się w oczy najnowszy film z Willem Smithem, co najciekawsze niebędący żadną wielką hollywoodzką produkcją. Zacząłem właśnie wtedy się zastanawiać, co może z tego wyjść. Reżyserzy zza oceanu bardzo często podążają pewnymi schematami, tutaj liczyłem na pewnego rodzaju powiew świeżości, którego od dawna mi brakowało. Co jednak dostałem? Co tak naprawdę ma do zaoferowania „Bright”? Zaraz wszystkiego się dowiecie. Najpierw jednak fabuła.
Miasto Aniołów. Niby takie samo, a jednak różne od tego, co znaliśmy do tej pory. Zamieszkałe nie tylko przez różne narodowości, ale również rasy. Tak nie przeszliście się. W niektórych dzielnicach mieszkają tylko elfy, na ulicach możecie spotkać centaury, a gdzieś po niebie latają smoki. Jednakże Scott Ward (Will Smith) jest do tego przyzwyczajony. Jest gliną, ma twardy charakter, ale ma również problem. Zostaje mu przydzielony partner wyróżniający się i to konkretnie na tle pozostałych policjantów. Jest orkiem i to pierwszym w historii na takim stanowisku. Nick Jakoby (Joel Edgerton) musi udowodnić, z jakiej gliny jest ulepiony. Zwłaszcza, że od stuleci jego przodkowie byli gnębieni i poniżani z powodu tego, co wydarzyło się wieki temu. Nadarza się ku temu znakomita okazja. Ponieważ nasza parka trafia na trop gigantycznej magicznej afery, od której mogą zależeć losy świata. Będą musieli zmierzyć się nie tylko z siłami, które przerastają każdego śmiertelnika, ale również z ksenofobią oraz korupcją. Nie wiem, co gorsze.
Muszę przyznać, że jestem rozdarty. Film naprawdę nie jest taki zły. Ma on swój potencjał i pomimo braku gigantycznych funduszy udało się twórcom stworzyć naprawdę dobry film. Przyjemnie mi się go oglądało zwłaszcza, że bardziej skupiono tu się na dobrej choreografii niż efektach specjalnych. Właśnie to mnie zachwyca. Zawsze bardziej mi się podobała osoba przebrana niż całkowicie sztuczny twór pozbawiony jakichkolwiek emocji. Z tym ostatnim może przesadziłem, bo teraz nawet mimikę udaje się idealnie odwzorować przy pomocy komputerów, ale jednak prawdziwi ludzie mają swoją moc w filmach.
Fabuła sama w sobie nie jest zbyt skomplikowana, ale jednak bardzo rozbudowana. Bo nie kręci się tylko i wyłącznie wokoło zadania, które stawia przez Scottem i Nickiem ich zawód, ale również wokół relacji między nimi. Trzeba przyznać nie jest ona zbyt łatwa. Walka ze stereotypami, brakiem poszanowania dla różnorodności i nieumiejętnością wybaczenia dawnych win. Ostatecznie dzieci nie powinny być karane za to, co zrobili ich rodzice, a tym bardziej przodkowie. Jest to myśl ponadczasowa, ponieważ nawet w naszych czasach mamy z tym wielki problem.
Wspominałem o dominacji choreografii nad efektami specjalnymi, ale muszę przyznać, że jak jest magia to i tego drugiego nie mogło zabraknąć. Komputerowa manipulacja otoczeniem została ograniczona do kilku błysków i flar przedstawiających zaklęcia. To wszystko. To dobre rozwiązanie, bo to nie ona ma tutaj grac pierwsze skrzypce. Akcja dzieje się w czasach współczesnych, więc jej przesyt byłby naprawdę drażliwy.
Gorzej wygląda tutaj gra aktorska. Zwłaszcza w wykonaniu Willa Smitha. Dochodzę do wniosku, że potrafi on grać tylko w jeden jedyny sposób. Nie wiem jak to określić, ale gdziekolwiek by on nie wystąpił przybiera takie same miny, czasem nawet gesty wydają mi się powielane. Najlepiej ze wszystkich prezentuje się Lucy Fry wcielająca się w Tikkę. Przypomina mi momentami Millę Jovovich z Piątego Elementu.
Cały film prezentuje się naprawdę nieźle. Przepełniony akcją, strzelaninami oraz nawet pościgami zachęca do oglądania. Może nie jestem zbyt wybrednym widzem, ale naprawdę mi się podobał. Ma kilka wad, ale to dobry początek do czegoś większego. Z tej historii, a dokładniej uniwersum gdzie ludzie i mityczne stworzenia żyją na równie można by było jeszcze wiele wyciągnąć. Mam nadzieje, że twórcy myślą podobnie, bo jeszcze bym z przyjemnością wrócił do tego niezwykłego świata. Moja ocena to 4-/5.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Po wszystkich zapowiedziach tej produkcji obawiam się, że to będzie naprawdę kiepski film. I jakoś dalej nie jestem przekonana :P Może innego dnia się zainteresuję.
OdpowiedzUsuń