Tryb noc/dzień

6 lutego 2014

Ralph Demolka

0
Salony gier w dzisiejszych czasach to już przeszłość, prawie każdy w domu ma przecież komputer, tablet czy smartfona. Urządzenia te umożliwiają posiadanie wielu gier pod ręką. Nie chodzi mi, bowiem o te salony gier dozwolone od lat osiemnastu gdzie gra się o kasę. Chodzi mi o te gdzie można jeszcze zagrać w gry, które są dziadkami tych znanych dzisiaj. Wielkie automaty arkadowe z grafiką, która przy dzisiejszych efektach 3D jest nie do pomyślenia, bo bohaterowi ich budowani byli z kilku pikseli w różnych kolorach. Pewnie tylko nieliczni grali w „Galaxiana”, „Pac-Mana” czy też „Donkey Konga” na urządzeniach, które możemy spotkać głównie w muzeum.

Teraz wyobraźcie sobie sytuacje, że po zamknięciu salonu gier prócz liczenia zarobku i latania sprzątaczki ze szmata do podłogi dzieje się w nim coś więcej. Bohaterowie gier ożywają i prowadzą swoje własne życie. Jednym z nich jest tytułowy Ralph Demolka z gry „Felix Zaradzisz”, który trafia na spotkanie „Anonimowych antybohaterów”. Jak już widać po jego nazwisku czy też ksywce głównym zadaniem Ralpha jest demolowanie wielopiętrowego apartament owca, którego naprawia Felix uzbrojony w magiczny młotek po tatusiu. Jednak Ralph ma coś w stylu kryzysu wieku średniego. W trzydziestą rocznicę gry dochodzi do wniosku, że ma dość lądowania w błocie i mieszkania na śmietniku a dokładniej na gruzowisku gdzie ląduje wszystko, co zniszczył. Postanawia zdobyć medal. Jego gra jednak nie daje takiej szansy, dlatego wyrusza do innej. W „Ku polu chwały” może zdobyć order, który zmieni jego życie. Wystarczy wejść na budynek po drodze niszcząc robale (w tym Ralph jest specjalistą). Nie wszystko idzie tak jak powinno, jeden z cyberobali dostaje się wraz z Ralphem do „Mistrzów cukiernicy”, przesłodzonej gry wyścigowej. Od tego momentu zaczynają się kłopoty, ponieważ owe robale są jak wirusy potrafiące mnożyć się w ogromne ilości i niszczyć każdą grę. Co niestety grozi zamknięciem całego salonu. Ralph jednak ma inne zmartwienia. Ciężko zdobyty medal trafia w łapki Wandelopy von Cuks zwanej Usterką, która pragnie stanąć w wyścigu w swoim ręcznie robionym autku. Tymczasem na poszukiwania Ralpha wyrusza Felix (pragnący uratować swoją grę, ponieważ bez kogoś, kto niszczy budynek zostanie ona odłączona) wraz Sierżant Rurecką (szczerze nienawidzącą cyberobali bo zniszczyły jej życie). Szczerze więcej opowiedzieć wam nie mogę, bo zbyt wiele bym zdradził.

Mogłoby się wydawać, że ciężko jest stworzyć w dzisiejszych czasach coś nowego i wyjątkowego. Jednak to stwierdzenie jest mylne, ponieważ sam pomysł osadzenia akcji w grach jest niesamowity. Zwłaszcza, że od razu widać różnice między postaciami. Lokatorzy z „Felixa Zaradzisza” są prości a ich ruchy są bardzo mechaniczne natomiast bohaterowie „Ku polu chwały” są dopracowani widać wiele szczegółów jak to przystało na grę w 3D. Pamiętać należy również o dopracowanych tłach gier, że to tak określę. Każda jest inna, niepowtarzalna, ale mimo dużej ilości pracy, jaką było trzeba w to wszystko włożyć nic nie zostało pominięte. Postacie jak i krajobrazy są barwne i to dosłownie zwłaszcza „Mistrzowie cukiernicy” gdzie wszystko zrobione jest z cukierków i ciastek. Wspominając jednak bohaterów nie wolno zapomnieć ile pracy w nich włożono i nie chodzi mi tu o graficzne wykonanie, ale o budowę osobowości. Taka np. Sierżant Rurecka twarda babka, której lepiej nie nadepnąć na odcisk a jednak ma w sobie romantyczną nutę, a Ralph, mimo iż niszczyć potrafi to nie może patrzeć jak cukierkowe awatary demolują autko Wandelopy. Widzicie sami, każda postać ma bardzo rozbudowaną osobowość i skrywa wiele sekretów, których nie widać na pierwszy rzut oka. Jednak świetnie wykonanie to nie wszystko. Cały film po porostu ocieka humorem. Zabawne gagi sytuacyjne i żarty można wychwycić już od pierwszych minut filmu. Rozbawią one każdego.

Kolejnym wielkim plusem moim zdaniem jest dubbing. Czasem się trafia, że osoby podkładające swój głos psują całą postać. Tutaj na szczęście wszyscy zostali wybrani idealnie. Swoich głosów użyczyli między innymi Olaf Lubaszenko (Ralph), Jolanta Fraszyńska (Wandelopa von Cuks), Waldemar Barwiński (Felix), Edyta Olszówka (Sierżant Rurecka), Jarosław Boberek (Zombie) i wielu innych. Jak sami widzicie są to najlepsi z najlepszych, których głosy słyszeliśmy już w wielu filmach.

Jest jednak jeszcze coś, co w tym filmie zachwyca. Mówię tu o wartości merytorycznej. Wiem, że niektórych może to dziwić, ponieważ pełno jest animacji będących po prostu barwnymi obrazkami bez idei. Tym razem jest jednak inaczej, bo tak jak Ralph powinniśmy zrozumieć, że nie ważne, jacy jesteśmy, powinniśmy się akceptować i po prostu być sobą.  Nie zapominając również o przyjaźni, która potrafi odmienić każdego.

Film ten nadaje się dla całej rodziny. Obejrzy go dziadek z babcią i z wnuczkami, rodzice ze swoimi szkrabami i nie ważne jak duża będzie rozbieżność wieku każdy z nich będzie się śmiał. „Ralph Demolka” to naprawdę świetnie wykonany kawał animacji, koło którego nie można przejść obojętnie. Przybliża nam trochę stare zapomniane gry i jednocześnie uczy. Czego można więcej chcieć od filmu? Nie wierzcie jednak moim słowom i sami przekonacie się o tym. Zwłaszcza, że był nominowany do Oskara w kategorii „Najlepszy długometrażowy film animowany”, Złotego Globu w kategorii „Najlepszy film animowany” oraz wielu innych nagród. Ocenię go szczerze na 5/5.
Ukryj widgety

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz