Tryb noc/dzień

12 sierpnia 2023

Annabel Monaghan - Nora, tego nie ma w scenariuszu

0
Pierwszy raz zawsze jest wyjątkowy i podchodzi się do niego z pietyzmem powiedziałbym nawet z pewnego rodzaju czcią. Tak właśnie mam dzisiaj. W końcu mimo wieloletniego doświadczenia w pisaniu recenzji żadne wydawnictwo nie dało mi szansy zapoznać się z ich dziełem w ramach współpracy. Dlatego już na samym początku dziękuję wydawnictwu Insignis za tę szansę i z czystą przyjemnością opowiem, co nieco o jednej z ich książek. „Nora, tego nie ma w scenariuszu” to dość nowa pozycja w ich repertuarze, a jej autorką jest Annabel Monaghan. Kompletnie jej nie znam, ale z tego, co udało mi się obadać to pierwsze jej dzieło wydane w naszym kraju, chociaż nie pierwsze wychodzące spod jej pióra. Na swoim koncie ma jeszcze dwie powieści Young Adult w skrócie YA.

Tytułowa Nora samotnie wychowuję dwójkę dzieci po tym jak mąż ją porzucił. Nie poddaje się jednak i swoją historię, w ramach pewnego rodzaju terapii, próbuje przekuć w najlepszy scenariusz, jaki do tej pory napisała. Dzięki czemu jej dom staje się planem filmowym, na którym ma okazję poznać i to osobiście niezwykle przystojnego aktora, do którego wzdychają wszystkie kobiety. Imię jego LEO. Początkowo ta dwójka nie przypada sobie do gustu. Wszystko zmienia się w momencie, gdy on proponuje niezłą kasę za swój odpoczynek na peryferiach. Co z tego wyjdzie? O tym musicie przekonać się sami.

Muszę przyznać, że gdyby nie moje doświadczenie z powieściami obyczajowymi podszytymi motywami romantycznymi, które zdobyłem w okresie Bożego Narodzenia pierwsze słowa opisujące tę powieść padałyby bardziej w kierunku infantylna, mdła. Na szczęście przestałem tak patrzeć na literaturę stricte kobiecą, ponieważ znaleźć w niej można wiele głębiej poruszonych tematów. W końcu mamy tu matkę próbującą swoim dzieciom zapewnić jak najlepszy byt, a wiadomo samotne wychowywanie nie jest łatwe. I to najbardziej tu chwyta za serce. To historia jak z życia wzięta podlana tylko ekscytacją, miłosnymi uniesieniami oraz zakończeniem godnym najlepszych hollywoodzkich produkcji.

Nie chcę tu spolerować, ale całość czytało mi się bardzo przyjemnie. Sam czułem się jakbym oglądał bardzo wciągający serial, chociaż początki były nieco powolne i mało wciągające. Na szczęście z czasem cała fabuła zaczęła się rozkręcać. Doszedłem również do wniosku, że chyba właśnie takie pozycje powinny być przeczytane przez niejednego mężczyznę by zobaczył jak niewiele trzeba żeby zadowolić kobietę. Uwierzcie mi. Nie jest to praca trzyzmianowa. Wystarczy pamiętać o kilku podstawowych zasadach, o których tutaj nie opowiem.

Jednego jestem pewny. Świetny byłby z tego film. Idealny na wieczór do obejrzenia we dwoje pod ciepłym kocykiem i z herbatką w dłoni. To tego typu historie, do których chętnie by się wróciło. Mimo swojej nieoczywistości świetnie podbudowuje i pokazuje, że po każdej burzy wychodzi słońce. To niezwykłe ciepła i zabawna historia, koło której nie tak łatwo przejść obojętnie. Pokazuje życie, jakie jest. Nie zawsze kolorowe, czasami w odcieniach szarości, ale życie, w którym wszystko się zmienia jak kalejdoskopie. Pokazuje przy okazji obraz prawdziwej kobiety. Silnej, zdeterminowanej, a momentami również słabej i bezbronnej. Co tu więcej powiedzieć. Warto tę książkę przeczytać zwłaszcza ze względu za zakończenie, które najbardziej mi się podobało. Może dziwnie to zabrzmi, ale momentami przypominało mi historię Sheldona Coopera z „Teorii wielkiego podrywu” może głównie ze względu na drogę, którą wszyscy bohaterowie musieli przejść. To jednak taka moja luźna interpretacja. Ostatecznie oceniam tę książkę na mocne 4+/5.

Recenzja powstała w ramach współpracy z Wydawnictwem Insignis.

Tytuł: Nora, tego nie ma w scenariuszu
Autor: Annabel Monaghan
Tłumaczenie: Paulina Pietrzyk
Wydawca: Insignis
Data wydania: 26 lipca 2023
Liczba stron: 280
Oprawa: miękka
Format: 140 x 209 mm
ISBN-13: 978-83-67710-39-8
Cena: 44,99 zł
Ukryj widgety

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz