Tryb noc/dzień

24 kwietnia 2020

Księżniczka i żaba

5
Uwielbiam, kiedy Disney łamie schematy. Gdy bierze jakąś historię i robi z niej coś cudownego i oryginalnego zarazem. Niby wiele ma takich dzieł na swoim koncie, ale na niektóre trzeba spojrzeć dokładniej. I właśnie o jednym z nich dzisiaj opowiem. Głównie dlatego iż jest znakomitym przykładem wprowadzenia elementów baśniowych do codziennego życia. Wyjaśnię to jednak nieco później, ponieważ pewnie interesuje Was, jaki film tak bardzo mnie poruszył. Powstał on w 2009 roku i nie wiem, jakim cudem dopiero teraz się za niego wziąłem. Koniec z owijaniem w bawełnę czas na recenzję „Księżniczki i żaby”.

Tiana już od najmłodszych lat wpajano, że tylko ciężką pracą uda jej się coś osiągnąć. Dlatego gdy tylko dorosła postanowiła spełnić swoje największe marzenie, którym jest otworzenie własnej restauracji. W tym celu tyra jak wół na dwa etaty olewając całkowicie życie towarzyskie. Pewnego dnia staje się coś niezwykłego. Poznaje gadającą żabę, którą postanawia pocałować by odmienić swój los. Nie spodziewa się nawet jak bardzo może to wszystko pokomplikować.

Pierwsze co rzuca się w oczy w czasie seansu to niezwykłe miejsce i czas akcji. Na oko mamy lata 80 i do tego Nowy Orlean. Dość niezwykłe połączenie zwłaszcza, jeżeli weźmiemy pod uwagę, że to adaptacji baśni braci Grimm zatytułowanej „Żabi Król”. Nie znajdziecie tutaj zamków, chociaż jednak spora chata jest, ani księżniczek, chociaż jedna rozpieszczona dziewucha też się znajdzie. Nie chce jednak pisać o tym, czego tu brakuje. najważniejsze jest to co mamy, a mamy naprawdę wiele.

Po pierwsze naprawdę rewelacyjnie wykreowanych głównych bohaterów. Tiana to dziewczyna z krwi i kości, która swoją osobowość mogłaby rozdzielić na kilka osób i jeszcze by jej coś zostało. Jest miła, pracowita i naprawdę ma poczucie humoru. Dobra, już wiem, jakie argumenty mogą paść. Wszystkie księżniczki takie są. Oczywiście, że tak, ale ona jest zwykłą dziewczyną bez majątku, bez znajomości, która własnymi rękami jest w stanie podnosić góry. W przenośni oczywiście, ale wiecie, o czym mówię. Nie musiałaby nawet uczestniczyć w całej tej przygodzie, a i tak już ją lubię. Kolejna postać warta uwagi to tajemniczy i mroczny Dr Facilier zwany również, jako Człowiek Cień. Już macie ciarki na plecach? Jeżeli nie to dorzucę, że zajmuje się Voodoo. On jest po prostu oszałamiający. Pełen nienawiści i żądzy. Taki prawdziwy mroczny przeciwnik, który spokojnie mógłby konkurować z Urszulą (Mała Syrenka) czy też Maleficentą (Śpiąca Królewna). To zło w czystej postaci.

No oczywiście to nie są jedyne postacie, bo tych jest tu naprawdę sporo i jakoś wszyscy oni są do rany przyłóż. Tacy przyjacielscy, z którymi chętnie wyskoczyłoby się na soczek marchewkowy. Spokojnie mogę tu wymienić niezwykle utalentowanego Louisa, Raymonda, który wie jak zabłysnąć w tłumie czy też przebojową Mamuśkę Odi. Przy okazji rewelacyjnie został skompletowany skład dubbingowy. Wojciech Paszkowski, Karolina Trębacz, Piotr Gąsowski jak i cała reszta sprawili, że film ten nabrał całkowicie nowych barw.

To co najlepsze zostawiłem na koniec. Muzyka. To właśnie ona gra tutaj pierwsze skrzypce i nie są to jakieś nudne ballady, a prawdziwy Jazz. Przy czymś takim nogi same rwą się do tańca. Możecie mi nie wierzyć, ale te kawałki to prawdziwe mistrzostwo. Poszukajcie ich w necie by przekonać się, że ta muzyka ma moc. Nie wiem jak to robi Disney, ale większość utworów z ich produkcji powala na kolana i tak pozytywnie nastraja widza.

„Księżniczka i żaba” to jeden z tych filmów, który spokojnie można oglądać w rodzinnym gronie. Bardzo ciekawy, inspirujący i co najważniejsze wesoły. Trafiają się tu momenty smutne jak i przerażające zwłaszcza, gdy armia cieni leci na polowanie, ale i tak wszystko kończy się dobrze. Chyba nie liczyliście na nic innego, co? Zachwycająca jest również sama podróż, ponieważ nie łączy ona tylko dwóch punktów to poszukiwanie własnego ja. Wewnętrznego szaleńca, chociaż w przypadku księcia wolałbym znaleźć jego wyłącznik, bo mnie trochę irytowała ta jego energia. Całość jest jednak bardzo przyjemna. Pewnie jeszcze nie raz wrócę do tej historii i mam nadzieje, że twórcy pójdą w tym kierunku i przeniosą dobrze wszystkim znane baśnie do bardziej rzeczywistego świata, ale nadal w wersji animowanej. Jak dla mnie w pełni zasłużone 5/5.

5 komentarzy:

  1. Nie słyszałam tym filmie. Fajnie, że o nim piszesz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak najbardziej go polecam. Świetna animacja.

      Usuń
  2. Bardzo dobrze bawiłam się w trakcie tej bajki! Jest przyjemna, lekka oraz prezentuje ciekawą historię ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Moim córkom bardzo się ta bajka podobała.

    OdpowiedzUsuń