Tryb noc/dzień

26 czerwca 2018

Anna Kańtoch - Tajemnica godziny trzynastej

4
Zastanawialiście się kiedyś czy literatura młodzieżowa doprawiona fantastyką może spodobać się dorosłym? Ja uważam, że tak. Musi się jednak za nią wziąć odpowiednia osoba. Kimś takim jest Anna Kańtoch tworząca dość specyficzny podgatunek literacki. Łączy on elementy horroru, thrillera oraz opowieści kryminalnej. Co jednak najlepsze autorka potrafi trzymać bardzo równy poziom niezależnie od tego ile tomów napisze. Najwyższa jednak pora przedstawić najnowsze jej dziecko zatytułowane „Tajemnica godziny trzynastej”. Teraz powinniście usłyszeć charakterystyczny początek 5 symfonii Ludwiga Van Beethovena. W takim momencie znakomicie wywołuje ciarki na plecach.

Po tym, co Nina ostatnio przeżyła mogłoby się wydawać, że w pełni zasługuje na chwilę odpoczynku. Dlatego też, gdy wraz z trójka przyjaciół zostaje zabrana na ferie do niewielkiego miasteczka staje przed nią wizja raju na ziemi. Z dala od magii i nadprzyrodzonych istot zagrażających ich życiu gdzie mogą być po prostu dziećmi. Niestety los planuje dla niej coś całkowicie odwrotnego. Zwłaszcza, gdy budzi się ona całkowicie sama na piętrze tajemniczego budynku w całkowicie opuszczonym mieście. Nie byłoby w tym nić złego gdyby nie fakt, że nie pamięta jak się tam znalazła.

Przyznać muszę, że Anna Kańtoch potrafi zaskakiwać i to konkretnie. Sięgając po tę książkę sam nie wiedziałem, czego się spodziewać. Ciągłe wałkowanie tych samych tematów wielokrotnie okazuje się strzelaniem sobie w stopę. Dla pisarza to nic przyjemnego. Dla czytelnika jeszcze gorzej. Dlatego też nie małym zaskoczeniem było dla mnie zmienienie formy opowieści. Autorka działa, bowiem na dwóch frontach, a dokładniej w dwóch czasach. Pokazuje nam naprzemiennie poczynania bohaterów jak i ich skutki. Przez co czasami możemy się nieźle pobłąkać w samej opowieści, ale jak już zrozumiemy zamysł docenimy to, co otrzymamy.

Podoba mi się również zachowanie dziecięcej niewinności u Niny, Jacka, Tamary oraz Huberta. Mają w końcu naście lat. Nie ważne, że mają być tajną komunistyczną grupą uderzeniową. Nadal jednak są dziećmi. Dlatego na feriach zamiast tylko walczyć powinni bawić się, weselić i cieszyć odpoczynkiem. Prócz tego powinni przeżywać swoje pierwsze miłości. Nie są w końcu maszynami do zabijania, a zwykłymi ludźmi, którzy czasami ciężko radzą sobie z tłamszeniem emocji.

Samo miejsce też bardzo mi się podoba. Oddalone od świata miasteczko. Ponure, tajemnicze skrywające więcej niż widać to na pierwszy rzut oka. To idealne tło dla tej opowieści. Tym bardziej, że napięcie dawkowane jest już od pierwszych stron. I to w sposób subtelny i łagodny. W mojej głowie z każdym następnym rozdziałem pojawiało się coraz więcej pytań. Na kilka samemu udało się przed czasem odpowiedzieć na inne musiałem jednak cierpliwie poczekać.

„Tajemnica godziny trzynastej” to znakomita kontynuacja. Zrównoważona, ciekawa i nad wyraz dobrze przemyślana. W końcu to dość niezwykłe uniwersum. Czasy PRLu, komuna oraz tajne służby dbające o to, żeby nic, co wybiega poza normy nie ujrzało światła dziennego. Samo to potrafi wywołać niezłe ciarki, a jeżeli dorzucimy istoty nie z tego świata oraz nadprzyrodzone moce mamy naprawdę kawał dobrej opowieści. Dlatego też moja ocena nie może być inna niż 4+/5.

Tytuł: Tajemnica Godziny Trzynastej
Cykl: Tajemnica Diabelskiego Kręgu
Tom: 3
Autor: Anna Kańtoch
Wydawca: Uroboros
Data wydania: 18 kwietnia 2018
Liczba stron: 544
Oprawa: miękka
Format: 202 x 135 mm
ISBN-13: 978-83-280-5048-8
Cena: 39,90 zł

4 komentarze:

  1. Z miejsca zakochałam się w tej serii, dość długą ją omijałam, ale kiedy w końcu zaczęłam czytać, to nie mogłam się oderwać. Trzecia część jest bardzo ciekawa, choć tam zaczęły mnie irytować postaci Huberta oraz Tamary...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A czemu zaczęły Cie irytować? To są dzieci i to w okresie dojrzewania w tej części zapragnęły mieć własne życie i robić to co koledzy :)

      Usuń
  2. Ja poprzestałam na pierwszym tomie,bo na początku bardzo podobała mi się zagadka i senny klimat miasteczka to już mniej więcej w połowie fabuła stała się lekko nużącą i nie miałam ochoty sięgać po kolejny tom.

    OdpowiedzUsuń