Tryb noc/dzień

16 czerwca 2017

Piraci z Karaibów: Skrzynia umarlaka

4
Wielu reżyserów tworzyło swoje dzieła według idei im więcej tym lepiej. Jak już kinematografia wielokrotnie udowodniła pomysł ten jest dobry, ale wszystko zależy od tego, kto się za niego zabiera. Odpowiednią do tego osobą jest chociażby Gore Verbinski, który z mistrzowską precyzją bawi się wieloma wątkami. Wszystko to oraz dużo więcej w stworzonej w 2006 kontynuacji przygód Kapitan Jacka Sparrowa zatytułowanej „Skrzynia Umarlaka”. Co tym razem czeka naszego ulubionego pirata? Już Wam opowiadam.

Wszystko zaczyna się od pojawienia niejakiego Lorda Cutlera Becketta (Tom Hollander), który chce aresztować Willa Turnera (Orlando Bloom) oraz jego przyszłą żonę Elizabeth Swann (Keira Knightley) za pomoc w ucieczce Jacka Sparrowa (Johnny Depp). Co jednak słychać u tego niezwykłego korsarza? Po dość dziwnej wyprawie, której celem jest jeszcze dziwniejszy rysunek spotyka dawnego przyjaciela, który ostrzega go przed wielkim niebezpieczeństwem. Davy Jones (Bill Nighy) kapitan Latającego Holendra żąda by Jack spłacił w końcu stary dług. Niestety nie jest to zbyt przyjemna opcja. Dlatego też Czarna Perła wyrusza w daleką podróż, której celem jest odnalezienie jedynej rzeczy, która powstrzyma Kapitana Jonesa. Co to jest? Przekonajcie się o tym sami. Jeżeli jednak myślicie, że to koniec atrakcji to jesteście w wielkim, gigantycznym błędzie. Pojawi się, bowiem stary wróg, który pragnie odzyskać to, co stracił. Pewne plemię będzie musiało zapolować na swój obiad, a i jeszcze pojawi się dobrze nam znana para z poprzedniej części.

Kurcze, chyba nieco za dużo zdradziłem, ale w przypadku tego filmu na serio ciężko opowiedzieć o najważniejszych momentach. Czemu? Ponieważ wszystko tutaj jest istotne. Każdy moment, każdy epizod, każda historia ma jakiś mniejszy albo większy sens. Są one jak puzzle, które tworzą jedną spójną całość. Właśnie tutaj ukryta jest ta idea, o której wspomniałem na początku. Twórcy nie oszczędzają widza. W każdej minucie obsypują go mnóstwem nowych informacji. I przyznać muszę, że nie czułem się jakoś tym obciążony, jak to zazwyczaj bywało w innych filmach. Pojawianie się starych i nowych bohaterów tak naprawdę tylko rozkręca całą akcję, nadaje jej tempa i zachwycał.

Postacie, które tym razem zobaczymy, mimo że są nam znane pokazują się tutaj z całkowicie innej perspektywy. Najlepszym tego przykładem jest Elizabeth Swann, którą w poprzedniej części uważałem za twardą. Jednakże kolejne jej poczynania udowadniają, że nie chciałbym jej stanąć na drodze. Nie tylko z powodu jej umiejętności, ale również hartu ducha. Okazuje się różą, mimo że piękną to potrafiącą zajść za skórę. Sparrow niezbyt wiele się zmienił, niepewny tego, co chce żyje w swój specyficzny sposób nie zważając na to jak bardzo rani innych. Pokazuje tutaj swoja prawdziwą naturę bezdusznego pirata, któremu daleko do ideału. Jednakże najbardziej przypadł mi do gustu Davy Jones. Ma on w sobie to coś. No nie powiem, że akurat tego kobiety szukają, ponieważ facet z mackami zamiast brody chyba nie jest ideałem dzisiejszych czasów, ale może za rok, któż to wie. Chodzi mi o to, że nie jest on jednak do końca zły. Tak im się chociażby wydaje. Jego osobowość jest dość złożona i niepewna. Ma on jeszcze wiele do pokazania.

I znowu się rozpisałem, a tyle jeszcze jest do powiedzenia. Akcja tutaj jest bardzo dynamiczna i płynna, prawie ciągle dzieje się coś ciekawego, od czego ciężko odciągnąć wzrok. Oczywiście nie obyło się również od potyczek morskich i walk na szable. Te drugie podobają mi się nawet bardziej głównie, dlatego że jedna z nich jest bardzo ciekawie przedstawiona. Co w niej takiego interesującego. Pokazuje najlepiej, co widzowie uwielbiają w tym filmie. To humor. Ogromna ilość zabawnych tekstów oraz gagów sytuacyjnych. Nie jest to jednak takie płytkie, jakie mogłoby się wydawać. Wszystko jednak dopasowane i odpowiednio skomponowane. Jeżeli dodamy do tego rewelacyjną muzykę to naprawdę nie dziwię się, że Piraci z Karaibów były, a dla wielu są nadal takim hitem. Jeżeli tylko twórcy nadal będą trzymali ten poziom seria ta trafi do moich ulubionych filmów.

Za dużo piszę. Wiem, że wiele osób pewnie w połowie mojej recenzji zacznie się zastanawiać, kiedy koniec. Musicie na niego jeszcze poczekać, ponieważ czas wspomnieć o efektach specjalnych. Tak jak w przypadku „Klątwy Czarnej Perły” są one może nie na najwyższym poziomie, ale prezentują się wystarczająco dobrze. Kilka tam niedociągnięć jest, ale olejmy to. Biorąc pod uwagę jak znakomici wpasowują się w opowieść można przymknąć na nie oko. Zwłaszcza, że wystarczająco nakręcają akcję i zachwycą niejednego.

To, co jednak jest najlepsze, największe i najbardziej zaskakujące to oczywiście zakończenie. Nie zdradzę go Wam oczywiście, bo spokojnie mógłbym liczyć się z linczem, ale powiem jedno. Zwaliło mnie z nóg. Prawie zęby musiałem zbierać, gdy kopara mi opadła. Pierwsza myśl, jaka przyszła mi do głowy to „What the fuck”. Czegoś takiego w życiu bym się nie spodziewał.

„Piraci z Karaibów: Skrzynia Umarlaka” to film fenomenalny nie tylko w swój niesamowitej budowie, ale również masie atrakcji. Oglądając go poczujemy się jak na rollercoasterze. Gdy już będziemy uważali, że czeka nas spokojny przejazd po prostej nagle zaczniemy zjeżdżać w dół z oszałamiającą prędkością. W jednym i w drugim przypadku będziecie pragnęli więcej i więcej. Jak dobrze, że to jeszcze nie koniec opowieści. Przede mną dwie starsze części i ta najnowsza kinowa. Już nie mogę się doczekać. Moja ocena to 5+/5.

4 komentarze:

  1. Nie chcę Cię martwić, ale naprawdę sądzisz, że jest tu ktoś, kto nie widział tego filmu sprzed 11 lat i nie wie, jak się kończy? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ oczywiście, że tak :) ludzka pamięć jest nietrwała mogli zapomnieć co tam się działo albo należą do młodszego pokolenia które dowiedziało się o całej serii z powodu najnowszej części w kinie :) i chcą nadrobić zaległości :)

      Usuń
  2. To taki film, że masa atrakcji, super efekty, zabawa a nic poza tym. No ale naprawdę dobrze bawi;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nikt nie wymaga od tego filmu nic więcej tak naprawdę :) chcemy w kinie głównie dobrze się bawić :)

      Usuń