Tryb noc/dzień

7 marca 2016

W głowie się nie mieści

2
Zastanawialiście się kiedyś jakby to było wejść do cudzej głowy, albo nawet swojej. Podejrzeć, co w niej tak naprawdę siedzi. Jak kształtują się myśli i nasza osobowość? Mogłoby się wydawać, że takie psychologiczne ciekawski są skierowane bardziej do osoby pełnoletniej. Jak dziecko może ogarnąć to, czego niektórzy dorośli nie mogą zrozumieć? Na pomoc przychodzi jedna z najlepszych animacji ostatnich lat, zatytułowana „W głowie się nie mieści”. Została stworzona przez Disney’a, a pracowali nad nią Pete Docter, Meg LeFauve i Josh Cooley. Pierwszy z wymienionych odpowiedzialny był chociażby za „Potwory i Spółka” oraz „Odlot”. Jak sami widzicie zostali wybrani najlepsi. Powiem Wam jedno, to widać.

To, co wyróżnia ten film to sposób prowadzenia opowieści. Jest on, bowiem dwuwątkowy. Pierwszy opowiada historię Riley, młodej dziewczynki i jej perypetii. Obserwujemy jak dorasta i jak rozwija swoje zainteresowania. Nie jest jednak sama, zawsze towarzyszy jej Radość, Smutek, Strach, Odraza i Gniew. Właśnie tutaj zaczyna się drugi wątek. Obserwujemy, co tak naprawdę chodzi jej po głowie. Kto w danej chwili stoi za sterem, kto jej pomaga i przez kogo jest taka, jaka jest. Największe schody zaczynają się, kiedy wraz z rodziną wyprowadza się do San Francisco. Ale o tym co ja tam spotka musicie przekonać się sami.

Czegoś tak dobrego nie widziałem naprawdę dawno. Na pierwszy rzut oka przypomniała mi się dawna kreskówka „Było sobie życie”. Tam producenci w sposób jak najprostszy starali się ukazać młodemu widzowi jak zbudowany jest ludzki organizm. Ożywiali i uczłowieczali wiele jego części składowych, takich jak czerwone krwinki czy przeciwciała. W tym przypadku zrobiono krok dalej. Wzięto, bowiem na warsztat ludzką osobowość oraz to, z czego jest ona zbudowana. Zobaczymy tutaj emocje prawie z krwi i kości. Jeżeli dobrze się zastanowicie to właśnie te pięć wyżej wymienionych cech charakteru nas kształtują.

Najlepsza w tym wszystkim jest prostota. Przecież to animacja dla młodego widza. Ma ona przede wszystkim uczyć i bawić. Oba te zadania zostały spełnione. Poruszany jest temat podświadomości, wyobraźni oraz wspomnień. Tutaj znakomicie jest wyjaśnione, czemu niektórych rzeczy nie pamiętamy, a inne ciągną się z nami od lat. Jak to jest, że ludzie uważani za oazy spokoju potrafią nagle wybuchnąć gniewem. Co najważniejsze jednak ukazany jest świat dziecka. Wielu rodziców ma kłopot ze zrozumieniem swoich pociech. Nic dziwnego. Ich osobowość dopiero się kształtuje, dlatego właśnie tak niespodziewanie potrafią przechodzić między konkretnymi emocjami. To świetny poradnik dla każdego rodzica, zwłaszcza w okresie nastoletniego buntu.

Film ten bawi prostymi żartami i zachwyca bardzo barwną scenerią. Wspaniale jest oglądać mieszkańców naszej głowy kłócących się, kto tym razem ma zasiąść do konsoli sterowania. Mi najbardziej do gustu przypadł bardzo charyzmatyczny i nieustępliwy Gniew oraz Smutek, cichy bohater, który uczy nas najwięcej.

Przekonacie się sami, iż nie możemy, a raczej nie powinniśmy odrzucać żadnej z tych cech. To one nas budują i od nich zależy, jacy jesteśmy. Próby wyeliminowania jakichkolwiek emocji zrujnują naszą psychikę. Zaburzą ład tam panujący. Yin i Yang, dobro i zło, Radość i Smutek.
Produkcja ta jest znakomita nie tylko przez mądrości, które w niej znajdziemy, ale również ze względu na ponadczasowość tematu. Mali widzowie zainteresowani zagadnieniami pojawiającymi się w filmie mogą albo poprosić rodziców o wyjaśnienie nurtujących ich spraw albo poczekać aż dorosną i sami zaczną lepiej je zrozumieć. Dzięki tej animacji dostali świetnie zwizualizowaną własną psychikę. Mogę się założyć, że po jej obejrzeniu będą się zastanawiali, kto przed chwilą przejął ster. Czy to Gniew był czy raczej Smutek, a może Radość Lub Strach.

Po raz kolejny Disney udowodnił, iż jest mistrzem w tworzeniu wyśmienitych animacji dla całej rodziny. „W głowie się nie mieści” to wzruszająca opowieść o dorastaniu i akceptacji samego siebie. Nigdy, bowiem nie będziemy do końca szczęśliwi, jeżeli nie poczujemy goryczy porażki. Łzy smutku nauczą nas więcej niż nie jedna chwila radości. To właśnie smutek uczy nas empatii i pozwala lepiej zrozumieć drugiego człowieka. Tego potrzeba we współczesnych filmach dla dzieci, mądrości życiowych ukazanych w jak najprostszy i łatwy do zapamiętania sposób. Wiem, iż jeszcze nie raz wrócę do tej produkcji, dlatego też z przyjemnością dam jej 5/5.

2 komentarze:

  1. Przyznam, że mam nieco inne wrażenia. Bajka była ok. ale bez fajerwerków. Może przez wzgląd na wiek dziecka zbyt dużo ich ostatnio oglądam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie filmy lepiej oglądać w większych odstępach czasu :) wtedy łatwiej się je przyswaja i nie widzi się takich podobieństw :)

      Usuń