Tryb noc/dzień

18 lipca 2014

Ewa Białołęcka - Kamień na szczycie

0
Jedną z najmniej przyjemnych rzeczy dla każdego mola książkowego jest dostanie przysłowiowym obuchem w łeb. Ma to miejsce wtedy, gdy zbyt entuzjastycznie podchodzi się do jakiejś książki. Najczęściej kolejnej części cyklu, który zawładnął naszym sercem i umysłem. Oczywiście niedosłownie. Potem czy to w trakcie czytania czy też na sam koniec dochodzimy do wniosku, że bomba, której się spodziewaliśmy okazała się niewypałem. Źle się z tym czujemy. Czasami nawet jak zdradzeni. Trzeba się jednak z tego otrząsnąć i to jak najszybciej. Może trochę przesadziłem, ale jestem rozdarty po lekturze „Kamienia na szczycie”. Jest to już trzeci tom (księga druga) „Kronik Drugiego Kręgu” dość dobrze znanej na polskiej scenie fantastyki Ewy Białołęckiej.

Kamyk wraz z grupą przyjaciół ukrywa się na Jaszczurze, jednej z wysp Smoczego Archipelagu, której jedynymi ludzkimi mieszkańcami była rodzina Mówcy Słonego. Dzieciakom żyje się dobrze i leniwie, wylegują się na plaży nie martwiąc się prawie niczym. Prócz Nocnego Śpiewaka, on musi opiekować się żoną i córką. Niestety, żadna sielanka nie może trwać wiecznie. Zbyt duża ilość testosteronu przypadająca na jeden metr kwadratowy nie wróży nic dobrego. Zwłaszcza, kiedy jedyna wolna dziewczyna nie zwraca uwagi na zalotników czekając aż wybranek jej serca wreszcie na nią spojrzy jak na kobietę. Nieszczęścia jednak lubią chodzić parami. Dlatego na dokładkę dociera do nich, że świat nie zapomniał o uciekinierach. Oaza spokoju, w której spędzili prawie dwa lata nie jest już bezpieczną kryjówką. Czas wracać na stały ląd by tam zniknąć z oczu Magom Kręgu. Przecież pod latarnią najciemniej. Powrót w rodzinne strony wywoła wiele wspomnień, raz lepszych, innego razu gorszych, każdy z nich wewnątrz czuł od dawna tęsknotę za domem.

To tyle, jeżeli chodzi o fabułę, która mówiąc prosto z mostu jest kiepska. Monotonna, nieciekawa, opiewająca w uciechy cielesne. Nie żeby sceny łóżkowe górowały, bo pod tym względem muszę pochwalić autorkę. „Pięćdziesiąt twarzy Greya” na pewno nam nie grozi, ponieważ wszelakie namiętności zostały skrócone do minimum. Jedno zdanie i po wszystkim. Widać jednak, o czym myślą bohaterowie. Rozumiem, większość z nich to nastolatkowie, burza hormonów i te sprawy, ale najciekawszy pierwiastek goszczący we wcześniejszych częściach znikł. Mowa tu oczywiście o magii, która tak bardzo mi się podobała. Powieść bez niej straciła sens, nie różni się teraz zbytnio od historii dla młodzieży, w których seks staje się najważniejszy.

Na szczęście ratunkiem dla tego wszystkiego jest możliwość poznania trochę lepiej reszty postaci. Najwięcej wiemy o Kamyku i Nocnym Śpiewaku. Oni w pierwszej części mieli całe rozdziały tylko dla siebie. Jagoda też nie jest dla nas tajemnicą. Pamiętajmy jednak, że grupa liczy trochę więcej osób, o których wiemy naprawdę niewiele. Przykładami może być Płomień i Myszka, obaj są ważni i wyraziści, ale również dość skryci. Na szczęście tym razem otworzą się przed nami ukazując kawałek swojej historii. I całe szczęście, bo bez tego „Kamień na szczycie” uznałbym za całkowicie niepotrzebny.

Brakuje mi tej dynamiki, która była we wcześniejszych tomach. Walk, latania na smokach, iluzji cudownie opisanych, ogólnie wszystkiego, co sprawiało, że powieść ożywa. Czasami czułem się jakbym trzymał w dłoni śniętą rybę. Nie chce obrazić nikogo, a zwłaszcza pisarki, ale wcześniej dała nam za dużo, a teraz to zabrała. Wszystko powinno się rozwijać powoli i miarowo.

Największe pochwały należą się za język, który jest prosty, jednocześnie rozbudowany. Wiem, że jedno trochę zaprzecza drugiemu, ale nigdy nie musiałem wracać do już przeczytanych stron. Wszystko jest bardzo przejrzyste i od razu wiedziałem, o kim jest mowa w danym fragmencie. Miejsca odwiedzane przez bohaterów były cudownie opisane, jak najbardziej barwne i łatwe w wyobrażeniu ich sobie. Jak zawsze autorka nie pokazała wszystkiego, zostawiając nam możliwość wrzucenia własnych trzech groszy do stworzonego świata.

Nie zniechęcam się jednak. Mam szczerą nadzieję, że następne tomy będą ciekawsze. Trochę się zapędziłem, bo został już tylko „Piołun i miód”. Na resztę będzie trzeba poczekać niestety. Wierze jednak, że Ewa Białołęcka nie zawiedzie swoich czytelników. Moja ocena to 3+/5.

Tytuł: Kamień na szczycie
Cykl: Kroniki Drugiego Kręgu. Księga II
Tom: 3
Autor: Ewa Białołęcka
Autor okładki: Stephanie Pui-Mun Law
Wydawca: Agencja Wydawnicza Runa
Miejsce wydania: Warszawa
Data wydania: 10/2002
Liczba stron: 278
Oprawa: miękka
Format: 125 x 185 mm
ISBN-10: 83-917904-0-1
Cena: 25,40 zł
Ukryj widgety

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz