Tryb noc/dzień

3 grudnia 2013

Andrzej Sapkowski - Sezon burz

6
Informacja, że Andrzej Sapkowski ma w planach napisać kolejną część Wiedźmina doszła do moich uszu na początku tamtego roku. Byłem naprawdę mile zaskoczony zwłaszcza, że książkami o Geralcie wywoływały u mnie naprawdę same pozytywne emocje. Zostało oczekiwanie. Dokładnie dwa lata, bo tyle autor miał ją pisać. Jednak kilka tygodni temu moim oczom ukazała się wspaniałą nowina już wkrótce ma się ukazać jego nowa książka. Księgarnie już prześcigały się w przedpremierowych promocjach i reklamach. Odliczałem dni i minuty do czasu, gdy „Sezon burz” pojawi się w księgarniach i wreszcie trafi w moje spragnione jej łapki. W końcu biblioteka zakupiła a ja byłem pierwszym, który ją wypożyczył. Czekała niecierpliwie na swoją kolej, bo w tym czasie czytałem inną. Gdy nadeszła pora na przeczytanie jej myślałem ze wybuchnę z ekscytacji jednak już od pierwszych stron radość ma mijała i to niestety coraz szybciej. Czułem się jak przebity balon.

Geralt trafia do miasta Kerack, gdzie zostaje aresztowany. Kaucję wpłaca za niego czarodziejka Lytta Neyd zwana Koral (to ona też go tam wsadziła) ich znajomość rozwija się tak jak zawsze, czyli trafiają do łóżka. W międzyczasie dowiaduje się, że zostały skradzione jego miecze. Wyrusza wiec na ich poszukiwanie. Nie wie jednak ze został wplątany w wielką magiczną grę, w której stał się zwykłym pionkiem. W swojej podróży po miecze musi rozwiązać zagadkę demona zabijającego ludzi, zgładzić kilka mutantów i nieudanych eksperymentów genetycznych oraz zbałamucić kilka dam jak to na Wiedźmina przystało.  Za druha ma oczywiście wspaniałego barda Jaskra.

Dobra o fabule więcej opowiadał nie będę, bo naprawdę jest trochę pogmatwana. Często zdarzało mi się gubić w niej i musiałem wracać o stronę czy dwie żeby przypomnieć sobie, co się tak naprawdę dzieje i gdzie są bohaterowie. Największa wadą tej części jest język. W poprzednich częściach był prosty i przyjemny w przyswajaniu. Tu niestety jest całkowicie inny, bardzo rozbudowany pełen wyrazów dziwnego pochodzenia (to chyba łacina). Przyznam się, że sam czasami nie wiedziałem czy oznaczają one nazwę własną, przydomek, sentencję czy tez jakiś stopień naukowy lub tytuł szlachecki. Brakuje jakichkolwiek wyjaśnień albo słowniczka. Kolejna wadą był ogólnie styl pisania może niezwiązany z językiem, ale czytało mi się tą książkę ciężko, bo chyba z dwa tygodnie, co jak na mnie to naprawdę długo zwłaszcza, że ma trochę więcej niż czterysta stron. Zdarzało mi się przeskakiwać, co dwa, trzy wyrazy a i tak nie traciła na swoim i tak, niezrozumiałym czasem sensie. Zastanawia mnie też, czemu Wiedźmin ciągle bałamuci czarodziejki czy to jakiś jego fetysz? Kolejnym dość dużym minusem był język zaciągnięty z dzisiejszych czasów. Jak mi mag wyskoczył z serwisowaniem, gwarancją czy dowodem zakupu to myślałem ze coś mnie strzeli. Czekałem aż wyciągnie kasę fiskalną wtedy książką bym rzucił o ścianę. Na szczęście nie zrobił tego. Bohaterowie też jakiś trochę przymulaści. Geralt to już w ogóle pobity przez kobiety, dał sobie gwizdnąć miecze, co za niemota się z niego zrobiła. Jak to tak może być?

Na szczęście tak gdzieś sto stron do końca akcja powoli zaczęła się rozkręcać pojawili się ciekawi bohaterowie np. wilkołak, któremu Geralt uratował życie. Walka z mutantami też byłą ciekawa i energiczna. Czemu tak późno? Moim zdaniem ta książka, bo jeden wielki żart i to nawet nie zabawny. Właśnie wracając do żartów. W internecie pełno jest ciekawych i zabawnych cytatów z poprzednich części z tego może jak jednego uda się wyciągnąć to jest sukces. Sapkowski odwalił całkowitą komerchę, która moim zdaniem zepsuje całe uwielbienie czytelników do postaci Geralta. Z powodu sukcesów gry z Wiedźminem autor książki miał ochotę zarobić na tym już dość dobrze znanym bohaterze.  Zwłaszcza, że po przeczytaniu „Sezon burz” nie wiem czy jest jakaś chronologia do wydarzeń w poprzednich książkach. Chyba lepiej by było żeby został przy opowiadaniach.

Czas zakończyć tą recenzję. Jak pewnie zauważyliście zbyt dobrze tej książki nie oceniam jednak są osoby, którym się ona podoba.  Rozumiem to i każdy ma prawo do własnego zdania. Ja jednak uważam, że słaba fabuła, skomplikowany i zbyt nowoczesny język niepasujący do książki fantasy trochę flegmatyczni bohaterowie i oklepane wątki nawet z delikatnymi przebłyskami geniuszu to i tak zbyt mało żeby oczarować czytelnika. Główny sukces tej książki to po prostu nadzieja w sercach czytelników, że dorówna ona poprzednim częściom i chęć posiadania całej kolekcji. Moja ocena to 2/5.

Wydawnictwo: SuperNOWA
Miejsce wydania: Warszawa
Wydanie polskie: 11/2013
Liczba stron: 404
Format: 125x195 mm
Oprawa: miękka
ISBN-13: 978-83-7578-059-8
Wydanie: I
Cena z okładki: 42,90 zł

6 komentarzy:

  1. U mnie stoi na półce, ale najpierw muszę skończyć całą sagę wiedźmińską.
    Pozdrawiam Michał

    OdpowiedzUsuń
  2. Mi chyba też przydałoby się przypomnienie całej sagi. Chociaż ta cześć dość negatywnie mnie do niej nastawiła.

    OdpowiedzUsuń
  3. Hmm... z Twojej recenzji wynika, że trochę ta część jest naciągana, wymuszona, nie przypomina dawnego Wiedźmina. Sama muszę sięgnąć bo jestem ciekawa czy rzeczywiście bohater aż tak zmiękł i wyblakł. Może czasami lepiej pozostawić dawne wątki, bohaterów i nie budzić przeszłości. Musze przyznać, że nie mogłam uwierzyć, że Sapkowski powrócił z nowymi przygodami Wiedźmina. Po prostu wydawało mi się, że autor wyczerpał wątki a tutaj taka niespodzianka.

    OdpowiedzUsuń
  4. Naciągana to mało powiedziane :) Moim zdaniem powrócił bo jego portfel zaczął świecić pustkami :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Moja koleżanka uwielbia Wiedźmina i ,,Sezon burz" oceniła dobrze chociaż wspominała, że to jednak nie to samo co wcześniejsze książki. Debatowałyśmy też co by było, gdyby HBO wzięło się za produkcję serialu o W - wystarczy spojrzeć co zrobili z sagą Martina. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Moim zdaniem oni świetnie nadawaliby się do tego :) w sadze o Wiedźminie sporo jest nagości a HBO zna się na tym jak mało kto :P

    OdpowiedzUsuń