Tryb noc/dzień

11 listopada 2023

Josee to Tora to Sakana-tachi

0
Ostatnio coraz częściej biorę na warsztat anime. Dla mnie to trochę niedoceniona i nierozumiana forma sztuki zwłaszcza w naszym kraju. Jakiś czas temu zrecenzowałem „Koe no Katachi” i idąc za ciosem postanowiłem obejrzeć kolejną produkcję chwytającą za serce. Nie zrozumcie mnie jednak źle. Nie będzie to jakaś smutna i łzawa historia, ale coś wzruszającego i dającego nadzieję. Taki właśnie jest dość długi, bo trwający ponad półtorej godziny film „Josee to tora to sakana-tachi”. Przyznam oglądałem go na raty w czasie jazdy do pracy, ale nie żałuję żadnej minuty.

Tsuneo jest studentem, którego życie składa się z nauki i pracy na kilka etatów. Wszystko to by spełnić marzenie i wyjechać do Meksyku, co niestety wiąże się ze sporymi kosztami. Pewnego razu zastanawiając się, co mógłby zrobić ze swoim wolnym czasem żeby go jakoś spieniężyć. Rozwiązanie dosłownie spada mu z nieba. Ratuje bowiem młodą dziewczynę imieniem Kumiko, znaną jako Josee na cześć bohaterki książki i zostaje jej opiekunem, chociaż ona woli go nazywać służącym i daje mu naprawdę idiotyczne zadania. Z czasem jednak pojawia się pewna nić porozumienia, która może zmienić się w coś więcej.

Wybaczcie mi moje gadulstwo, bo jeszcze trochę, a opowiedziałbym całą fabułę. Chciałoby się powiedzieć, że dzieje się tu naprawdę wiele, ale to nie prawda. W rozumieniu akcji oczywiście. Nieprzyzwyczajony do tego typu formy zbliżonej bardziej do opowieści obyczajowej momentami się nudziłem, ale troszeczkę. Do tej pory wybierałem produkcje spod znaku pieści i topora albo miecza jak to lubię nazywać, czyli walka, walka i jeszcze raz walka. Tutaj dostajemy życie. Perypetie dwójki młodych ludzi dość konkretnie różniących się od siebie charakterem, ale mających pasje, które rozwijają na swój specyficzny sposób. To jest naprawdę dobre. Dzięki temu widzimy dwie strony tej samej monety.

Momentami film ten przypominał mi „Nietykalnych”, głównie ze względu na osobę Josee, która porusza się na wózku, oraz Tsuneo robi wszystko żeby jej pokazać, że nie jest to żadne ograniczenie i dziewczyna może zobaczyć jak wygląda świat, a nie zamykać się ciągle w czterech ścianach. To bardzo trudny temat i jak to zostało zauważone w produkcji ciężki do zrozumienia przez osobę zdrową. W końcu nigdy nie dowiemy się do końca, co czuje ktoś taki i z jakimi problemami musi się zmierzyć. Nie chodzi mi tu o kłopoty z podróżowaniem, bo pełno jest teraz udogodnień, ale wewnętrznymi blokadami i niejednokrotnie brakiem akceptacji ze strony otoczenia. Twórcy starali się pokazać jak najwięcej wszelakich niuansów, co wyszło im bardzo dobrze.

Kolejna zaleta to oczywiście aspekt wizualny. Ten film po prostu powala na kolana. Prawa fizyki wspaniale zachowane przy ruchu fal jak i przepiękne ryby poruszające się niezwykle naturalnie to tylko niektóre rzeczy, po których widać ogrom pracy tutaj włożony. Całość jest po prostu piękna. W końcu jakaś produkcja, po której widać, że XXI wiek w końcu nadszedł, a komputery służą do czegoś więcej niż tylko grania w gry. Wbijam tu szpilę wszystkim Hollywodzkim produkcjom, które mimo ogromnych budżetów prezentują bardzo niski poziom efektów specjalnych. Zobaczcie, tak to powinno wyglądać. Może to trochę nie na miejscu porównywać kino aktorskie z animacją, ale tutaj, chociaż widać jak „kreska” wyewoluowała z biegiem czasu.

„Josee to tora to sakana-tachi” to bardzo ciepła i ciekawa pozycja o uczuciach, marzeniach oraz pewnych ograniczeniach czy to w postaci szwankującego zdrowia czy też braku funduszy, które przy ciężkiej pracy można przezwyciężyć. Nie trzeba się poddawać. Zawsze jednak warto mieć kogoś, kto nas wesprze, a jak będzie trzeba da kopa na rozpęd. Na tym właśnie polega przyjaźń. Mam nadzieje, że takie filmy zaczną w końcu coraz częściej trafiać i do nas. Widać, że w kinach zaczyna się ich robić coraz więcej, ale telewizję też mogłyby podbijać. Na koniec wielkie brawa dla twórców tak samo filmu jak i również mangi będącej pierwowzorem całej historii, za którą odpowiedzialni są Seiko Tanabe (historia) oraz Nao Emoto (rysunki). Postawili oni przed sobą zaprezentowanie bardzo trudnego tematu, z czego wyszli obronną ręką. Dla mnie to mocne 5-/5.

Inne tytuły: ジョゼと虎と魚たち, joseetora, Josee, the Tiger and the Fish,
Ukryj widgety

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz