Tryb noc/dzień

15 kwietnia 2021

Jedyny i niepowtarzalny Ivan

0
Niektóre recenzje piszą się same, nad innymi muszę trochę posiedzieć by odpowiednio ująć to, co chciałbym przekazać. Jednak niektóre opisywane przez mnie dzieła sprawiają mi ogrom wysiłku. Nie chodzi o to, że są trudne w zrozumieniu. Po prostu prezentują coś, co czasami trudno ubrać jest w słowa. Tak jest właśnie w przypadku dość nowego filmu, bo powstałego w zeszłym roku, który zasługuje na ogrom zachwytów. Dużo większy niż to, co dostał do tej pory. Wszystko to zasługa nie tylko Thea Sharrock, która usiadła na krześle reżyserskim, ale również pierwotnego dzieła, z którego ekranizacją mamy do czynienia. „Jedyny i Niepowtarzalny Ivan” autorstwa Katherine Applegate został stworzony na podstawie prawdziwej historii. Z książką tą spotkałem się przypadkiem na Targach Fantastyki nie pamiętam już, w którym roku i w okładce się po prostu zakochałem. To pozycja bardziej skierowana do młodszego czytelnika, ale pamiętajmy, że książka, która podoba się tylko dzieciom nie jest dobra dla dziecka. Chyba trochę przesadziłem z tym stwierdzeniem oraz całym opisem, dlatego pora wspomnieć o fabule.

Ivan jest dorosłym, potężnym gorylem oraz główną, ale nie jedyną gwiazdą cyrku znajdującego się w centrum handlowym. Na co dzień jego zadaniem jest pojawienie się tylko na chwilę na koniec przedstawienie i wystraszenie widzów. Niestety w dobie kryzysu jego przybrany ojciec oraz właściciel całego tego przybytku Mack (Bryan Cranston) zmuszony jest powziąć pewne działania, w wyniku, których do i tak już sporej menażerii dołącza małe słoniątko o imieniu Ruby. Niestety jej pojawienie kompletnie odmienia to jak Ivan patrzy na swoje życie, ale o tym przekonacie się sami.

Dawno nie spotkałem się z tak uroczą i inteligentną historią, którzy przy okazji ma bardzo ciekawe i trafne przesłanie. Pokazuje, że zwierzęta z cyrku pragną wrócić do swojego naturalnego środowiska. Niema tu jednak czarnych bohaterów. Nie trzeba a nawet nie powinno się patrzeć na Macka jak na oprawcę, bo lepiej nie mogły one trafić. Oddał im całe swoje życie, a w retrospekcjach przekonacie się nawet ile musiał poświęcić.

Animacja to kolejny plus tej produkcji, bo została wykonana rewelacyjnie i to na bardzo wysokim poziomie. Zwierzęta może nie są tak realistyczne jak to było w przypadku Króla Lwa, ale miło się na nie patrzy i słucha. Tak dobrze przeczytaliście słucha. Bo w oryginale głosy im podkładają Sam Rockwell (Ivan), Angelina Jolie (Stella) oraz Danny DeVito (Bob). Sama śmietanka o ile mogę tak powiedzieć.

Film ten po prostu rozczula, rozmiękcza nawet największych twardzieli. Nie znajdziemy tu akcji w pełnym tego słowa znaczeniu, a bardziej perypetie grupy zwierzaków zamieszkujących galerię handlową oraz ich życiowe rozterki. Uwierzcie mi ta produkcja potrafi zagrać na najczulszej nucie każdego widza. Warto też wspomnieć, że film ten nigdy nie trafił na duży ekran i chwała mu za to. To nie blockbuster skierowany na zarobek, a hit dla całej rodziny na sobotni wieczór przed telewizorem. Jeżeli jeszcze macie wątpliwości to może moja ocena Was przekona. Ze szczerego serca daje 5/6.
Ukryj widgety

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz