Tryb noc/dzień

27 sierpnia 2020

Castlevania

0
Czasami naprawdę nie warto czekać na kontynuacje filmów i seriali, które wzbudziły w nas masę pozytywnych emocji. Twórcy potrafią je sknocić i to koncertowo. Najlepszym tego przykładem jest obejrzany przeze mnie niedawno netflixowy serial „Castlevania”, który piątego marca doczekał się trzeciego już sezonu. I stwierdzić mogę tylko jedno. Nie powinien on powstać. Dlatego też dzisiejsza recenzja będzie podzielona na dwie części. Najpierw jednak fabuła.

Wład Drakula Tepesz po śmierci swojej ukochanej, niesłusznie spalonej za czary, obiecuje ludzkości rzeź, jakiej do tej pory nikt nie widziała. Na szczęście nie wszyscy będą potulnie czekać na śmierć. Naprzeciw mrocznej armii stanie ostatni z rodu, pogromca potworów Trevor Belmont wraz z mówczynią obdarzoną magicznymi umiejętnościami Syphą Belnades. Przed nimi trudna i niebezpieczna wyprawa, ale ktoś musi ją przejść.

Film ten to takie specyficzne połączenie kina akcji z opowieścią o poszukiwaniu własnego miejsca z elementami religijnymi. Wiem, że brzmi to nieco dziwnie, ale były fragmenty, które wydawały się wyciągnięte wprost z Pisma Świętego. Dostrzegłem to jednak dopiero przy drugim podejściu do owej produkcji. Wcześniej skupiłem się bardziej na walkach oraz czysto RPGowej fabule. W końcu pierwowzorem, a raczej punktem zero do stworzenia owej historii była gra. Z tego, co mi się udało wybadać to komputerowa, chociaż dla mnie tytuł bardziej znany jest z Pegasusa.

Fabularnie wszystko prezentuje się bardzo dobrze. Mamy tu, bowiem owładniętego żądzą mordu Pana Ciemności, zepsuty do szpiku kości kościół oraz owiany złą sławą ród, a raczej jego ostatniego przedstawiciela. Każde z nich ma swoją historię, wszystko ma logiczne podłoże i po połączeniu tworzy naprawdę ciekawą całość zwłaszcza, że żadna z opowieści nie dominuje, a jest pewnego rodzaju smaczkiem. One pozwalają lepiej przyjrzeć się ogółowi. W sposób uczciwy otwierają widza na każdą z postaci, które nie wystarczy, że mają rozbudowane osobowości to nie wydają się tu wciśnięte na siłę. Najlepszym przykładem jest Biskup. Niezwykle mroczny i zepsuty, a jego oblicze niejednemu dziecku zapewniłoby nocne koszmary. Podobnie prezentuje się Isaac, który mimo swojej oschłej powłoki pozwala się poznać, jako osoba o otwartym umyśle, twardo stąpająca po ziemi. Nawet to, czym się kieruje jest klarowne i ujmujące.

Skoro już przy tym jesteśmy to serial ten można określić mianem wizualnego majstersztyku. I nie chodzi mi tylko o niezwykle „realistyczne” sceny z latającymi bebechami oraz posoką, ale również wygląd samych bohaterów. Taki różnorodny i dopracowany. Nawet ich mimika została znakomicie oddana. Po prostu ogląda się go z przyjemnością.

Forma też jest ciekawa. Pierwszy sezon ma tylko cztery odcinki, ale znakomicie wprowadzają one do całej opowieści. Pewnie dałoby się zrobić z nich film, ale taki model fabularny jakoś bardziej mi pasuje. Kolejny sezon to oczywiście rozwinięcie i zakończenie całej przygody. Nie chcę tu spolerować, a tylko nakreślić pokrótce jak to się prezentuje.

I tutaj mógłbym wystawić ocenę, podziękować wszystkim za przeczytanie mojej recenzji oraz zaprosić do samodzielnego obejrzenia, ale to byłoby trochę nieuczciwe, ponieważ jeżeli dwa pierwsze sezony są po prostu rewelacyjne to trzeci daje moim zdaniem wiele do życzenia. Widziałem w Internecie wiele ocen, że to właśnie on jest najlepszy, ale nie dla mnie. Zbyt wiele w nim chaosu wywołanego jednoczesnym prowadzeniem kilku wątków. Czasami zastanawiałem się czy są one jakoś ze sobą powiązane czy twórcy chcą po prostu złapać kilka srok za ogon. Mają one prawo bytu, bo odpowiadają na kilka pytań, ale sposób ich prowadzenia nie jest zbyt dopracowany. Sama fabuła też jest bardziej wulgarna i nie mówię tu o latających flaczkach, bo one są oczywiste w tego typu produkcjach. Ogólnie trzecia odsłona jakoś spłynęła po mnie. Oglądałem ją bez wielkich ochów i achów. Dlatego też uważam, iż mogłaby nie powstać zwłaszcza, że na końcu drugiego sezonu coś się zakończyło i tak powinno zostać.

Niema sensu lać tu wody. Pora zakończyć tę recenzję zostawiając przed moimi czytelnikami szansę na samodzielną interpretację tego działa. Dla mnie serial ten jest bardziej niż dobry. Znakomicie wykonany, przejrzysty i bardzo wciągający. Sam nie wiem czy powinien być kontynuowany, ale zobaczymy, gdy na horyzoncie pojawi się informacja o czwartym sezonie, bo ten na pewno się pojawi. Ocena nie może być jednak jednolita pierwsze dwa sezony oceniam na mocne 4/5, ale całość na 3-/5.
Ukryj widgety

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz