Tryb noc/dzień

21 lipca 2018

Patricia Briggs - Zamęt nocy

1
Zawsze trochę dziwnie patrzyłem na osoby, które mówiły, że kochają jakiegoś bohatera z książki. Przyznam, iż wydawało mi to się bardzo surrealistyczne i niemożliwe. W końcu miłość to uczucie zarezerwowane dla drugiej osoby, a nie postaci wykreowanej tylko i wyłącznie w głowie pisarza. Na szczęście każdy kolejny rok życia uczy mnie czegoś nowego. Dlatego od naprawdę niedawna zacząłem na to uczucie patrzeć w nieco inny sposób, ponieważ miłość ta to tak naprawdę wyższy stan uwielbienia. W końcu nawet ja przywiązuje się do jakiegoś bohatera albo bohaterki, kibicuje mu od pierwszej części serii oraz razem z nim cieszę się z wzlotów, a smucę z każdym kolejnym upadkiem. Wzorowym przykładem tego jest nie, kto inny jak Mercedes Thompson wykreowana przez Patricię Briggs. Zapraszam na recenzję najnowszej książki z jej przygodami zatytułowanej „Zamęt nocy”.

Mogłoby się wydawać, że życie Mercy to sielanka. Pracuje jako mechanik samochodowy i to we własnym warsztacie, ma męża oraz grupę przyjaciół na których zawsze może liczyć. Niestety nie zawsze tak było. Wielokrotnie stawała w szranki z nadprzyrodzonymi istotami najróżniejszej maści. Jednakże to, z czym będzie musiała się zmierzyć tym razem może przerosnąć nawet ją. Na horyzoncie pojawi się Christy eksżona Adama. Zwłaszcza, że ucieka ona przed swoim byłym chłopakiem, który okazuje się nie do końca człowiekiem. Trupy zaczynają się ścielić naprawdę gęsto, a to oznacza tylko jedno. Kłopoty. Na domiar złego jeden z Szarych Panów zażąda zwrotu potężnego artefaktu, którego niestety Mercy nie posiada. Myślicie, że to już wszystko? Oj nie znacie autorki.

Patricia Briggs z każdą kolejną książką zaskakuje mnie coraz bardziej. Manewruje słowem równie wspaniale, co Michał Anioł pędzlem. W jej opowiadaniach nawet zwykłe codzienne obowiązki stają się czymś niesamowitym. Skoro już przy tym jestem to dopiero przy okazji tej części zauważyłem, że fabuła nie jest budowana tylko i wyłącznie na walkach oraz czasie między nimi. Dostrzegamy tutaj bohaterów, jako zwykłych ludzi z codziennymi problemami. Wielokrotnie bardzo błahymi. Takimi jak chociażby zmywanie po obiedzie. Niby nic niewielkiego, ale jednak dopełnia całości. Tak samo mają się jej subtelne opisy miejsc i ludzi nieźle działających na wyobraźnię.

Mamy również szanse zobaczyć jak pełnymi garściami czerpie z różnych kultur zgłasza, jeżeli chodzi o poszukiwania antagonistów. Tym razem mamy szansę lepiej przyjrzeć się wierzeniom z Wysp Kanaryjskich, a dokładniej z Teneryfy. Jak sami się przekonacie to nie tylko miejsce na urlop.

Bardzo dużo uwagi autorka poświęca również relacjom między bohaterami, których jest tu naprawdę sporo. Jednakże w żaden sposób się nie gubi i nie plącze w tej kwestii. Dość jasno mamy przedstawione, kto dla kogo jest kim i nie ma zabawy w żadne podchody. Może nad Christy można by było się zastanowić trochę, ale nawet ona staje się tu istotnym elementem. Gdzieś czytałem, w jakiejś recenzji, że jest zbędna i strasznie irytująca. Zgodzić mogę się tylko z tym drugim. Naprawdę potrafiła mnie i to nie raz wkurzyć do tego stopnia, że tylko czekałem, kiedy Mercy da jej w pysk. Niemniej jednak to właśnie to, co w niej najgorsze staje się tutaj najcenniejsze. W końcu wróg mojego wroga staje się moim przyjacielem. Po przeczytaniu książki będziecie wiedzieli, o co mi chodzi.

I oczywiście moja ulubiona pani mechanik. Jak jej nie lubić? Jak jej nie uwielbiać? Łączy w sobie wszystko to, co najlepsze. Delikatność, charyzmę, inteligencję, zaradność oraz niezwykły upór. Dodatkowo autorka pozwalała nam niejednokrotnie zagłębić się w jej psychikę i poznać, co nią tak naprawdę kieruje. Ma złote serce i naprawdę twardy tyłek. Potrafi walczyć o swoje szczęście oraz o tych, na których najbardziej jej zależy. Mercy rządzi.

Przyznam, że ciężko mi jest się do czegokolwiek przyczepić. Prawie wszystko zostało tu dopracowane i zapięte na ostatni guzik. No właśnie. Słowem kluczek na dzisiaj jest „prawie”. Ostateczne starcie z wrogiem nieco mnie rozczarowało. Nie żeby było nudne, ponieważ nie mogłem się przy nim oderwać od książki nawet na minutę, ale czegoś mi w nim brakowało. To tak jakbyście kupili najdroższego hamburgera na świecie, a smakowałby on jak zwykła kanapka z kotletem. Ja to mam dopiero porównania. W ogólnym rozrachunku chodzi o to, że spodziewałem się większego „ŁAŁ”. Czegoś epickiego ciągnącego się przez wiele stron, a tu wszystko zakończyło się zaskakująco szybko. Niestety.

Na zakończenie mogę powiedzieć tylko jedno „Zamęt nocy” to powieść idealna. Zrównoważona, trzymająca w napięciu i niezwykle interesująca. Wciągająca od pierwszych stron i puszczająca dopiero na słowie „Koniec”. Już nie mogę się doczekać następnych części. Mam nadzieję, że pojawią się w księgarniach jak najszybciej. Moja ocena to szczere i niewymuszone 5+/5.

Tytuł: Zamęt Nocy
Cykl: Mercedes Thompson
Tom: 8
Autor: Patricia Briggs
Tłumaczenie: Marek Najer
Wydawca: Fabryka Słów
Data wydania: 18 maja 2018
Liczba stron: 400
Oprawa: miękka
Format: 125×195mm
ISBN-13: 978-83-7964-271-7
Cena: 39,90 zł

1 komentarz:

  1. Słyszałam o tej serii wiele dobrego, aż wstyd przyznać że wyszedł 8 tom, a jeszcze żadnego nie przeczytałam.
    Dziękuje za recenzję.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń