Spoglądając na świat oraz to, co się na nim dzieje bardzo łatwo dojść do wniosku, że żyjemy w piekle. Pełno tu nienawiści, obojętności na krzywdy drugiego człowieka oraz niezdrowej zazdrości. Na szczęście, możemy liczyć na anioły. Oczywiście nie takie prawdziwe w białych szatach, zstępujące z nieba w blasku i chwale. Mowa tu o ludziach potrafiących otworzyć się na innych. Patrzących nie oczami a sercem. Czemu o tym mówię? Chciałbym dzisiaj opowiedzieć o pozycji książkowej bardzo pozytywnie nastawiającej czytelnika w tych paskudnych czasach. Po „Posłańca” Markusa Zusaka sięgnąłem z jednego powodu, żeby zobaczyć czy dorównuje zachwycającej „Złodziejce książek”. Powiem Wam niewiele brakuje.
Eda Kennedy’ego najprościej można określić mianem życiowego nieudacznika. Mówi się, że ma się szczęście albo w kartach albo w miłości. On nie ma ani jednego ani drugiego. Wszystko jednak zaczyna się zmieniać, gdy zostaje światkiem napadu na bank. Zapytacie, co w tym dobrego? Trafia na najbardziej gapowatego bandziora ze wszystkich, który dodatkowo w czasie ucieczki gubi broń. Okazja czyni bohatera. Ed ją podnosi i w ten sposób z ofermy staje się gwiazdą, która powstrzymała złoczyńcę. Teraz rozpoznawany na ulicy nie ma czasu cieszyć się sławą. Dostaje, bowiem asa z wypisanymi na nim trzema nazwiskami. Od tej chwili przekona się jak niewiele jest potrzeba, żeby dać komuś szczęście.
No i teraz czas na ocenę. Nie wiem naprawdę, od czego tu zacząć. Zusak ma niezwykły dar snucia opowieści. Już od pierwszego przeczytanego przeze mnie wyrazu coś mnie z książką połączyło. Ten humor po prostu wylewający się ze stron, mimo że historia na nich opowiedziana nie zawsze jest radosna, osłodził mi całą przygodę. Trzymająca w napięciu fabuła oraz zagadka będąca bez odpowiedzi do samego końca doprawiły wszystkiego.
Ale chyba za bardzo wybiegłem do przodu. To wygląda prawie jak zakończenie recenzji, a jeszcze tyle mam do powiedzenia. Głównie o bohaterach. Prezentują oni bardzo różne środowiska. Spójrzmy chociażby na przyjaciół Eda. Ritchie to człowiek bez celu, żyjący z dnia na dzień, szpanujący swoim motorem i wdzięczny za to, że nikt nie wtrąca się do jego życia. Marv skąpiec i chwalipięta złoszczący się na każdego, kto powie złe słowo na temat jego gruchota potocznie nazywanego samochodem. Audrey poszukująca bliskości drugiej osoby w seksie, obawiająca się zakochać z powodu zbyt wielu ran zadanych w przeszłości. To dopiero początek. Mógłbym wymienić ludzi, których nasz bohater spotka na swojej drodze, ale zaleci to za bardzo spoilerem, a tego nie chce. Jak sami widzicie różnorodność postaci jest ogromna. To właśnie sprawia, że książka jest taka ciekawa. W sposób specyficzny ukazuje przywary dzisiejszego społeczeństwa, nie wyśmiewając ich ani nie piętnując. Jest drogowskazem do lepszego życia i emocjonalnego spełnienia. Brzmi to prawie jak poradnik „Jak żyć długo i szczęśliwie?”. Może coś w tym jest. Trzeba się cieszyć z małych rzeczy. Rzekł Napoleon. Tu oczywiście żartuje.
Uwielbiam u Zusaka jego prosty język. Nie stara się on obciążyć czytelnika dodatkowymi kwestiami w czasie czytania. Nikt nie lubi przecież pół godziny zastanawiać się, o co chodziło autorowi. Dostajemy tutaj wszystko wyłożone jak na tacy. Obserwujemy, rozumiemy, akceptujemy albo odrzucamy. Nasza wola.
„Posłaniec” nie jest konkurencją dla „Złodziejki książek”. Nie jest ani lepszy ani gorszy. Tworzy swój własny niepowtarzalny klimat, dzięki czemu nie da się go tak łatwo ocenić. Czytałem go z przyjemnością i nie zdziwię się, jeżeli do niego jeszcze wrócę. Zwłaszcza w chwilach zwątpienia. On motywuje, dodaje sił. Nie jest remedium na smutki, ale pozwala bardziej pozytywnie spojrzeć na nasze życie. Moja ocena to 5/5.
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Miejsce wydania: Warszawa
Wydanie polskie: 9/2009
Tytuł oryginalny: I Am the Messenger
Rok wydania oryginału: 2005
Liczba stron: 352
Format: 155x235 mm
Oprawa: twarda
ISBN-13: 978-83-10-11643-7
Wydanie: I
Cena z okładki: 44,90 zł
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
"Złodziejka książek" spodobała mi się bardzo właśnie przez ten dar autora do snucia opowieści. Czytało się ją jednym tchem :) Słyszałam, że "Posłaniec" jest równie dobry i widzę to w tej recenzji. Muszę koniecznie go przeczytać!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
http://magiel-kulturalny.blogspot.com/
Szczerze go polecam :)
UsuńOstatnio natknęłam się na tą książkę i mam w planach ją kiedyś przeczytać :D Wydaje się być ciekawa.
OdpowiedzUsuńBo taka jest :) naprawdę warto się za nią wziąć :)
UsuńCzytałam i bardzo mi się podobała. Uwielbiam Zusaka i jego lekkość pisania. :)
OdpowiedzUsuńOrientujesz się czy napisał coś jeszcze?
Usuńnawet nie znalam nic wiecej poza zlodziejka ktora niedawno przeczytalam i musze przyznac ze mi sie bardzo podobala - dobrze wiedziec ze jest weicej tego autora na naszym rynku :D
OdpowiedzUsuńSam muszę poszukać czy to tylko te dwie pozycje napisał czy jest coś jeszcze :)
UsuńKoniecznie muszę zajrzeć do tej książki, zwłaszcza jeżeli piszesz, że nie wiele brakuje jej do Złodziejki książek, którą uwielbiam ;)
OdpowiedzUsuńZłodziejki nie da się nie lubić :)
UsuńNie czytałam nic tego autora. "Posłańca" miałam w planach, jednak zapomniałam całkowicie o tej książce. Muszę jej poszukać ;)
OdpowiedzUsuńTo dobrze że przypomniałem :)
Usuń