Tryb noc/dzień

19 sierpnia 2015

John Flanagan - Zwiadowcy. Czarnoksiężnik z Północy

3
W dzisiejszych czasach, kiedy to czytelnictwo jest na bardzo niskim poziomie, wymaga się od pisarzy nie tylko kreatywności, ale również umiejętnego manewrowania miedzy gatunkami. Nie wystarczy napisać dobrej powieści przygodowej, w której bohaterowie podążają między jednym miejscem, a drugim. Obowiązkowe jest dodanie jakiegoś wątku romantycznego, zagadki do rozwiązania, a nawet straszydła, żeby było się, czego bać.

No właśnie, naprzeciw potrzebom dzisiejszego czytelnika wychodzi jeden z najlepszych pisarzy powieści dla młodzieży John Flanagan wraz ze swoją serią „Zwiadowcy”. Dzisiaj z wielką radością opowiem o kolejnym tomie zatytułowanym „Czarnoksiężnik z Północy”.

Will nareszcie zostaje doceniony za swoją już dość długą służbę dla królestwa. Dostał własne lenno, na którym będzie musiał sprawować piecze. Niestety, będzie miał wiele do zrobienia. Garnizon wraz z Mistrzem Szkoły Rycerskiej oraz co gorsza Baronem obrośli w piórka. Najwyższa pora to zmienić. W dobrze naoliwionej maszynie, jaką jest Araluen nie może być słabych trybów. Wszystko się zmienia z dniem, gdy przybywa Alyss wraz z nowymi rozkazami. Młody zwiadowca musi upuścić swoją przytulną chatkę i wyruszyć do lenna Norgate by przyjrzeć się niepokojącym plotkom dotyczącym powrotu Czarnoksiężnika oraz tajemniczej choroby panującego tam barona. Oczywiście nie może tego robić jawnie. Ma wyciągnąć informacje od zwykłych obywateli, a kto zwierzy się Zwiadowcy? Nikt, wszyscy się ich lękają. Wystarczy jednak strój podróżnego grajka, żeby wszystko szło jak po maśle. No dobra przesadziłem. Nie może być przecież za dobrze. Na horyzoncie pojawia się ktoś, kto zna prawdziwą tożsamość. To jednak dopiero początek kłopotów, które spadną na niego jak lawina.

Więcej z fabuły Wam nie zdradzę. No chyba, że ładnie poprosicie to wspomnę o czymś w dalszej części recenzji. Wróćmy jednak do konkretów. Fabuła jak sami widzicie okryta jest dość sporą tajemnicą i przepełniona dreszczem niepewności. Idealne połączenie dla każdego poszukującego mocnych wrażeń. Na rollercoaster jednak nie macie, co liczyć. Wiem, że właśnie sam sobie zaprzeczam, ale miałem dziwne wrażenie, że jednak czegoś tu brakowało albo czegoś było aż nadto. Do tej pory uwielbiałem autora za jego umiejętność minimalizmu. Opisy zawsze były idealne. Pobudzały wyobraźnię. Tym razem jednak przesadził. Mowa tu oczywiście o walce, od której bardzo wiele oczekiwałem. Niestety, zostałem przytłoczony niepotrzebnym moim zdaniem, słowotokiem. Miałem dość czytania, jak to bohater przekręca rękę żeby uderzyć z drugiej strony i tak przez kilka stron. Dobra nie wymagam żeby szybko zakończyć starcie, ale proszę nie opisywać ich tak dokładnie. Nie wiem, do kogo zwracam się z tą prośbą, ale nieważne.

Wielkim plusem jest tutaj wprowadzenie wątku detektywistycznego. No dobra prędzej zagadki nad rozwiązaniem, której czytelnik będzie musiał sporo pogłówkować. Jak zawsze nie dostajemy odpowiedzi od razu. Drobne poszlaki musimy wyłapywać z opowieści i samemu sklecić je w jedną spójną całość.

Czas na zakończenie. Wiem, iż recenzja ta może wydawać się trochę chaotyczna. Powiedziałbym nawet, że taka jest. Nie zaprzeczę. Chciałem, żeby, chociaż częściowo był tu widoczny mój stan emocjonalny tuż po przeczytaniu książki. Byłem rozczarowany, a po głowie chodziły mi tysiące myśli. Uwielbiam Flanagana i całą serie „Zwiadowcy”, ale taki błąd (chodzi o ten opis walki) to cios prosto w serce. Chyba za bardzo to przeżywam, prawda? Powiem wprost uważam tę część za jedną z gorszych jak do tej pory, ale mimo to i tak jest na bardzo wysokim poziomie. Wspaniały język, rozbudowana fabuła oraz niesamowite zwroty akcji zapewniły mi wiele godzin wspaniałej rozrywki. Na pewno tak samo będzie również z Wami. Moja ocena to 3+/5.

Tytuł: Czarnoksiężnik z północy (Sorcerer of the North)
Cykl: Zwiadowcy
Tom: 5
Autor: John Flanagan
Tłumaczenie: Stanisław Kroszczyński
Wydawca: Jaguar
Miejsce wydania: Warszawa
Data wydania: 10 marca 2010
Oprawa: miękka
Format: 135 x 200 mm

3 komentarze:

  1. Ten tom i kolejny to moje ulubione w serii. Odniosłam wrażenie, że dzieje się w nich najwięcej, największy jest dreszczyk emocji i rozmowy bohaterów zwalają z nóg humorem.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No przyznam się że dzieje się w nich dość sporo :) i następna jest ciekawsza od tej :)

      Usuń
  2. Przeczytałam już 11 tomów serii i nie pamiętam, by w 5 części w opisie walk coś mi przeszkadzało. Bardzo podobała mi się ta część.

    OdpowiedzUsuń