Tryb noc/dzień

7 kwietnia 2015

Licia Troisi - Testament Thubana

8
Licia Troisi znana jest chyba większości osób, które notorycznie zaczytują się w fantastyce. Wielką popularność w Polsce jak i na świecie zawdzięcza niesamowitej potrójnej trylogii, której akcja dzieje się w Świecie Wynurzonym. Pisałem o tych książkach już nie raz i na pewno kilka recenzji jeszcze napiszę. Ostatnio postanowiłem zabrać się za kolejne jej dzieło skierowane dla trochę młodszych czytelników. „Testament Thubana” to pierwszy tom nowej serii zatytułowanej „Dziedziczka smoka”. Zastanawiacie się pewnie, co o niej myślę. Prawda? O tym przekonacie się za chwilę, najpierw trochę fabuły.

Sofia ma trzynaście lat i powoli traci nadzieję na to, że przybędzie ktoś by zabrać ją z sierocińca. Jest to wiek, w którym o adopcję jest naprawdę trudno. Pewnego dnia staje się jednak cud. U drzwi domu dziecka pojawia się nieznajomy staruszek, który pragnie ją przygarnąć. Co ciekawe, zna podobno również jej ojca. Fakt ten jednak nie cieszy jej tak jak powinien. Nie wie, że tysiące lat temu rozegrała się wielka bitwa. Nithoggr, przywódca wywern, pragnął zniszczyć Drzewo Świata wraz z całą ludzkością. Przeciwstawił mu się Thuban najsilniejszy przedstawiciel smoczej rasy, który tuż przed końcem swojego żywota uwięził wroga, a własną duszę zamknął w ludzkim ciele. Miała ona się przebudzić w wybrańcu, którego zadaniem będzie dopilnowanie by Drzewo się odrodziło. Lata mijają, a okowy więzienia słabną, już wkrótce zło ponownie może pojawić się na świecie.

Muszę przyznać, że liczyłem na fajerwerki, a dostałem tylko kapiszony. Niby strzela, ale wielkiego efektu nie ma. Może to być spowodowane tym, że po przeczytaniu serii o Świecie Wynurzonym moje ambicje, co do jej twórczości były aż nadto wygórowane. Pozycja ta wydaje się takim raczkowaniem w literackim świecie. Głównie za sprawą sztampowej fabuły, która niczym szczególnym nie wyróżnia się wśród innych tego rodzaju książek. Mamy kolejną opowieść w stylu od zera do bohatera z super mocami oraz wielką wojną w tle. I znowu tylko wybraniec może uratować ludzkość. Znacie to prawda? Cała historia to tylko kolejna kopia jednej znanej od lat opowieści. Zostały tylko zmienione miejsca oraz imiona bohaterów. Jeżeli już mowa o postaciach, które tam spotkamy to nie są zbyt wyraziste. Sama Sofia to najlepszy przykład braku pewności siebie i ignorancji. Kiedy tylko przytrafi się jej coś dobrego zamiast tym się cieszyć, zaczyna się zastanawiać i szukać dziury w całym.

Pamiętajmy jednak, do kogo tak naprawdę „Testament Thubana” jest skierowany. Do młodego czytelnika, którego literackie gusta nie są jeszcze do końca oszlifowane. Jeżeli najpierw przeczyta to, a potem jakieś lepsze dzieła na pewno zauważy różnicę. Mam już swoje lata (zabrzmiało jakby setka się zbliżała) i może, dlatego nie potrafię docenić tej książki. Po próbie dogłębnego jej zbadania doszedłem do wniosku, co tak na serio mogłoby ją wzbogacić. Rysunki.

Świat przedstawiony w niej jest na serio bardzo barwny. Wspaniale opisane miejsca dają wiele możliwości dla wyobraźni czytelnika, jednak delikatne ryciny nakreślone, chociażby ołówkiem byłyby przepięknym dodatkiem. Chętnie zobaczyłbym jakby prezentował się na stronicach dom zbudowany wokół drzewa albo starcie Sofii z chłopcem o metalowych skrzydłach. Niestety, Videograf nie posiada rysowników takich jak Fabryka Słów. Jeżeli jakichkolwiek zatrudnia, bo nie przypominam sobie, żeby w którejkolwiek z ich książek były grafiki.

„Testament Thubana” to pozycja głównie dla młodszego czytelnika, chociaż dorosłym też może przypaść do gustu, zwłaszcza jak nie mają zamiaru zbyt dużo pracować szarymi komórkami. Mimo bardzo przewidywalnej akcji czyta się ją przyjemnie i dość szybko. Nie wiem czy sięgnę po następne części, ale coś w sobie ma. Może to sentyment do autorki, ciężko mi powiedzieć. Moja ocena to 3-/5.

Tytuł: Testament Thubana (L’eredità di Thuban)
Tom: 1
Autor: Licia Troisi
Seria: Dziedziczka smoka
Tłumaczenie: Anna Gogolin
Wydawca: Videograf II
Data wydania: 10 listopada 2010
Liczba stron: 304
Oprawa: miękka
Cena: 32,90 zł

8 komentarzy:

  1. O, a ja się o tym tak późno dowiaduję... a Licię Troisi lubię, zwłaszcza za "Kroniki Świata Wynurzonego".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze nie jest za późno :) Dla mnie lepsze są "Wojny..."

      Usuń
  2. Polecę mojemu kuzynowi, on lubi takie klimaty.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiepski ze mnie fan fantastyki ale tej pisarki nie znam. Z chęcią sięgnę po jej dorobek, choć myślę, że raczej po "Kroniki Świata Wynurzonego" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najlepsze wyjcie :) zacznij czytać historię od samego początku :)

      Usuń
  4. No to dobrze wiedzieć ;) Widziałam w bibliotece tę pozycję, ale jakoś mnie nie skusiła (to ten kobiecy instynkt pewnie xD) Wolę zostać fanką autorki i poczekać na kolejne książki w stylu "Wojen..." ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A przeczytałaś już wszystkie trzy trylogie? "Kroniki...", "Wojny...", "Legendy.."?

      Usuń