Tryb noc/dzień

7 lutego 2014

Kevin Richardson, Tony Park - Zaklinacz Lwów

2
Próbowaliście kiedyś wytresować jakiegoś zwierzaka? Psa albo kota? Niektórzy pewnie swoje chomiki próbowali nauczyć sztuczek. Wyobraźcie sobie jednak tresurę np. lwa ważącego kilkaset kilo z ostrymi jak brzytwa pazurami oraz szczękami tak silnymi, że jedno kłapnięcie zmiażdży wam rękę. Pewnie większości z was przez głowy przeszedł treser z cyrku z krzesłem i z batem wymuszającym siłą respekt na zwierzęciu. Jednak jeden człowiek udowodnił, że do zwierząt można podejść przyjaźnie nie ważne jak wielkie czy niebezpieczne one są. Mówię o Kevinie Richardsonie, którego nie nazwiemy treserem dzikich zwierząt, lecz ich przyjacielem a nawet bratem.

„Zaklinacz lwów”, bo to o niej chciałbym opowiedzieć to niezwykłą historia o najniebezpieczniejszej przyjaźni na świecie. Początek książki nie zachwyca, ponieważ szybkie przeskoczenie od rodzinnego spotkania i niebezpiecznej zabawy z Tsavo do dzieciństwa i opiekowania się ptasimi przybłędami jest pomyłką. Chodzi mi to, że najpierw jest akcja a potem jakby spowalniająca retrospekcja, od której wszystko już płynie normalnie. Na szczęście potem dzieje się już trochę lepiej. Dowiadujemy się o dzieciństwie Kevina, jego wygłupach, młodzieżowych wybrykach, ale dowiadujemy się również, że już od najmłodszych lat miał rękę do zwierząt i odpowiednie podejście. Był takim małym Doktorem Dolittle moim zdaniem. Przygarniał każde osierocone stworzątko i co najważniejsze próbował zrozumieć jego charakter a nie na siłę go zmieniać. Co moim zdaniem często jest błędem w czasie tresury zwierząt domowych. Staramy się je zmieniać na siłę a przecież sami nie chcielibyśmy żeby ktoś nam rozkazywał przy pomocy kija. Prawda? Opowiada również o początkach swojej kariery a dokładniej o tym jak zaczynała się jego przygoda z lwami. Jak zaprzyjaźnił się z Napoleonem i Tau będącymi jego międzygatunkowymi braćmi. O kręceniu filmów i pracy, jaką należy w nie włożyć oraz co najważniejsze o samych lwach, hienach czy gepardach. Jak one wyglądają każdy wie. On opowiada o ich zachowaniach, osobowościach, że mają lepsze lub gorsze dni i to, co najważniejsze mają te same uczucia, co człowiek. Kochają, nienawidzą, tęsknią.

Najbardziej podoba mi się to, że autor nie owija w bawełnę. Nie daje sobie taryfy ulgowej, a mógłby przecież podkolorować swoje życie albo ukryć niektóre ekscesy. Nie robi tego jednak. Nie boi się opowiadać o młodzieńczych wyczynach, problemów z alkoholem, o zwierzętach zdychających, bo zapomniał ich nakarmić. Pokazuje jednak jak dorósł i się zmienił.

Książka to zbiór opowieści o dzikich zwierzętach uważanych przez ludzi za krwiożercze. On jednak pokazuje je z całkowicie innej strony mądrych, przyjacielskich przedstawicieli swoich gatunków. Jest jednak coś, co mnie trochę nużyło w tej książce. Myślałem, że to będzie coś w stylu „Afrykańska love story” Daphne Sheldrick, że życie autora będzie tłem dla opowiadania o zwierzętach. Tutaj czasami miałem uczucie całkowicie odwrotne. Po co opowieść jak mało nie zabił się lecąc ultralekkim samolotem? Jaki to ma związek z lwami? Kolejnym przykładem jest jak został producentem filmu „Biały lew” dokładnie opisuje tam swoją pracę na tym stanowisku. Wydaje mi się, że lwy odchodzą wtedy na dalszy plan. Rozumiem umieszczenie jego życiorysu od dziecka do pierwszego spotkania z lwami. Pozostałe wydarzenia jednak są moim zdaniem zbędne albo niepoprawnie opisane.

Jeżeli jednak mam być szczery to spodziewałem się czegoś lepszego. Mimo że zwierzęta opisuje pierwszorzędnie trochę za dużo jest tam jego osoby. Chociaż po tytule wygląda, że tak miało być. Wszystkie historie napisane są przystępnym językiem. Niektóre są zabawne inne wzruszające a jeszcze inne smutne. Jak sami widzicie książka ta wywoła u czytelnika najróżniejsze uczucia, co moim zdaniem jest wielkim plusem. Spójrzcie również na okładkę. Kto by się odważył na taki czyn?

Podobno można gdzieś w Internecie znaleźć filmy z nim i ze zwierzakami jednak szczerze nie szukałem ich.

Jeżeli chcecie bliżej poznać historię tego niezwykłego człowieka oraz jego zwierzęcych przyjaciół polecam wam tą książkę z całego serca. Przestańmy patrzeć na naszych pupili z wyższością. Spróbujmy zmienić nastawienie do nich a na pewno odwdzięczą się nam po stokroć. Moja ocena to 4/5.

Tytuł: Zaklinacz lwów. Historia najniebezpieczniejszej przyjaźni na świecie.
Autor: Kevin Richardson, Tony Park
Tytuł oryginału: Part of the Pride: My Life Among the Big Cats of Africa
Wydawnictwo: Galaktyka
Data wydania: 6 marca 2013
Liczba stron: 232

2 komentarze:

  1. Na youtube jest filmik w którym poleca on swoją książkę. Jak znajdę gdzieś tę książkę to na pewno przeczytam. Coś mi się wydaje że może być ciekawa.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzisiaj go znalazłem i naprawdę byłem zaskoczony tym co zobaczyłem :)

    OdpowiedzUsuń