Zamknijcie oczy i przypomnijcie sobie dzieciństwo, kiedy siadaliście przed TV lub chwytaliście książkę by zapoznać się z przygodami Piotrusia Pana. Ilu z was marzyło wtedy by tak jak on latać i grać na nosie dorosłym. Te czasy jednak minęły przyszła pora dorosnąć i zapomnieć o tych dziecinnych marzeniach. Nic jednak straconego, bo możemy do nich wrócić za sprawą książki Jakuba Ćwieka pt. „Chłopcy”.
Książka ta jest zbiorem siedmiu opowiadań, dzięki którym przenosimy się do zaczarowanego świata dzieciństwa. Dokładniej jednak poznajemy najdziwniejszy gang motocyklowy, czyli „Zagubionych chłopców”. Wszystko dzieje się po wydarzeniach z Nibylandii. Kapitan Hak zostaje pokonany, nie następują po tym jednak dni szczęścia, lecz smutku. Piotruś Pan odcina swój cień i odchodzi. Dzwoneczek zmienia się w twardą i niewzruszoną, lecz czuła dla swoich adoptowanych dzieci (byłej ekipy Piotrusia Pana). To właśnie ona jest hersztem motocyklowego gangu, o którym mowa w tytule. Ich godłem jest połamany zegar. Dzięki ścieżce magicznego pyłu mogą się przenosić do Skrótu, dzięki któremu mogą podróżować o wiele szybciej z miejsca na miejsce. Obowiązują w nim tylko trzy prawa. Nie zatrzymuj się, nie zawracaj i nie opuszczaj drogi, bo źle to się może skończyć. Swoją idyllę stworzyli w opuszczonym wesołym miasteczku gdzie spokojnie sobie żyją z dala od miasta. Jednak ich celem nie jest tylko jazda na motorach, upijanie się czy też wyrywanie lasek. Zabijają również dość specyficznych zombiaków jednak o nich musicie sami sobie poczytać.
To tyle o samej książce i tym, co w niej jest. Czas bym powiedział, co o niej myślę a pod tym względem mam trochę do powiedzenia. Zacznę od tego, że nie widziałem, co mam się po niej spodziewać. Po przeczytaniu książki „Dreszcz” byłem dość negatywnie nastawiony do twórczości Ćwieka. Na szczęście książka okazała się lepsza, mimo że przesiąknięta jest potem, spalinami oraz dużą dawką testosteronu czyta się ja naprawdę przyjemnie. Sam wciągnąłem ją w jeden dzień. Wszystkie opowiadania zostały napisane prostym czasem wulgarnym językiem pełnym trochę delikatnie świńskich żarcików czy zwrotów. Czyli językiem, jaki najbardziej kojarzy nam się z motocyklowymi gangami. Historie nie są za długie, co moim zdaniem jest wadą. Chciałbym żeby to była dłuższa historia, bo po każdej czułem niedosyt zwłaszcza, kiedy miałem nadzieję na rozkręcenie się solidnej akcji zaczynała się kolejna historyjka i tak w kółko. Na pochwałę zasługują również rysunki Roberta Adlera jednego z najbardziej znanych rysowników polskich komiksów. Mimo ze jego pracę są czarno-białe a dokładniej określiłbym je mianem szkiców to świetnie pozwalają nam wczuć się w klimat książki. Zwłaszcza mini galeria najważniejszych postaci w książce umieszczona tuż po epilogu.
Uważam, że to naprawdę dobrze napisana książka, pełna ciekawych nieprzerysowanych postaci ukazująca nam świat dorosłości oraz to, że w każdym z nas znajduje się dziecko. Musimy tylko je odnaleźć. Książka ta spodoba się każdemu wielbicielowi twórczości Ćwieka, klimatów motocyklowych, strzelania do żywych trupów oraz ostrej jazdy bez trzymanki. To kawał męskiej literatury, chociaż wolałbym żeby to była powieść a nie opowiadania. Polecam ją każdemu wielbicielowi gatunku. Moja ocena to 4+/5.
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Miejsce wydania: Warszawa
Wydanie polskie: 11/2012
Liczba stron: 320
Format: 140x205 mm
Oprawa: miękka
ISBN-13: 978-83-63248-52-9
Wydanie: I
Cena z okładki: 34,90 zł
8 października 2013
Ukryj widgety
Pokaż widgety
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz