Tryb noc/dzień

13 czerwca 2013

Maja Lidia Kossakowska – Zbieracz Burz tom 2

0
Większość osób uważa, że fantastyka to nic więcej tylko czysta fikcja. To wymyślone światy i nieprawdziwe historie. Nie rozumieją oni jednak, że przedstawia ona tak naprawdę inne spojrzenie na szarą, nudną a czasami przerażającą rzeczywistość. Ukazują nam to, co nas otacza a próbujemy być na to ślepie. Nie wiem czy ze strachu czy też z obojętności, która gości w naszym życiu. Jedną z takich książek a dokładniej całych serii są fenomenalne „Zastępy anielskie” Mai Lidii Kossakowskiej. Najbardziej jednak ten ukryty sens widać w drugim tomie „Zbieracza Burz”.

Pan odszedł zostawiając własnemu losowi całe zastępy niebios. Każdy z nich nie ważne czy to wysoki Świetlisty czy ptactwo niebieskie odczuwa Jego brak. Palą więc trawę z Fatimy, piją wodę z Lourdes czy też wciągają skruszona skałę z Medjugorje żeby tylko poczuć jego obecność. Oni jednak tylko przeczuwają, że czegoś brakuje, ponieważ fakt odejścia Jasności ukrywany jest przez Gabriela i resztę archaniołów, którzy obawiając się buntu robią wszystko by prawda nie ujrzała światła dziennego. Pewnego dnia Pan nakazuje, Abaddonowi zniszczyć Ziemię, swój wielki projekt, na którego poświęcono tysiące, jeżeli nie miliony lat. Dawni przyjaciele próbują go powstrzymać. Tak mniej więcej wygląda ogólny zarys historii. Czas powiedzieć, co spotkamy w drugim tomie.

A więc tak. Głównym wątkiem jest oczywiście zadanie Tańczącego na Zgliszczach, czyli zniszczenie Ziemi. Są też watki poboczne m.in. obserwujemy rozwijającą się w dobrym kierunku znajomość Asmodeusza i Blanki. Poznajemy też wyrzutków, którzy przygarniają rannego Freya i stają się jego nową rodzina. Właśnie w tym momencie zaczyna się największa rozterka Abaddona. Nie martwi się już on tylko o ludzi, którymi aniołowie opiekowali się od wieków, ale też o swoich nowych przyjaciół. Jest rozdarty między przyjaźnią a obowiązkiem. Nie chce ich zabijać, wie jednak ze jest on tylko bronią w rękach Pana i jako żołnierz musi spełniać rozkazy. Dochodzi tutaj również do starcia między nim a Apolyonem. I co ciekawsze również do walki z Michałem, który z jakiegoś dziwnego powodu zwariował i za wszelką cenę próbuje ocalić królestwo odwracając się od przyjaciół. Czyżby to miał być koniec? Czy Pan, który zawszę tworzył naprawdę chce zniszczyć dzieło swoje? Jak postąpi Abaddon? Zbuntuje się i wybierze przyjaciół? Czy jednak zniszczy Ziemię? Nie odpowiem jednak na te pytanie, ponieważ za dużo bym opowiedział o książce i mam nadzieje ze ta krótka informacja zachęci was do przeczytania.

Jest to książka niezwykła, przyznam ze rozterki Freya i ogólnie sposób opisywania wszystkiego poruszyły we mnie wrażliwą nutę. W każdej recenzji tej serii wspominałem, jakie anioły są podobne do ludzi jednak dopiero w tej części dostrzegłem, że te anioły to ludzie ze skrzydłami i nic więcej. Nie chce tu opisywać moich religijnych poglądów, ale każdy z nas może stać się takim aniołem (nawet za życia) pomagając bliźniemu. Autorka ukazuje nam jak sekrety potrafią ranić, a prawdziwi przyjaciele to nie ci, którzy są z nami w chwilach radości, ale i smutku. Wiem, że w wielu książkach wątki te występowały, ale dopiero sposób, w jaki Kossakowska opisuje relacje międzyludzkie i międzyanielskie potrafił przedstawić nasz świat taki, jakim jest. Ukazuje nam podziały, walki bratobójcze, biedę, izolację społeczną, brak akceptacji wszystko to, co nas otacza i z czym spotykamy się, na co dzień. Efekt taki mogło wywołać jednak to, że z tymi kłopotami borykają się w jej książkach anioły, które zawsze były dla nas inspiracją, do których się modliliśmy o nadzieję, wiarę w lepszy jutro i o pomoc w każdej sprawie. Nie wiem czy taki był plan pisarki jednakże wyszło jej coś naprawdę wspaniałego.

Uważam ze jest to jednak z najlepszych książek, jakie w życiu przeczytałem (a jest tego sporo). Prosty język, ciekawa historia, bliscy naszemu sercu bohaterowie oraz odpowiednio dawkowana akcja sprawiają, że nie da się przejść obok niej obojętnie. Nie mówię tu jednak tylko o okładce, która naprawdę przyciąga spojrzenia. Tak wiem, nie ocenia się książki po okładce, ale ja tak mam. Zachęcam wiec wszystkich do przeczytania tej książki. Nie bierzcie się jednak za nią przed egzaminami, bo jeżeli już raz zaczniecie ja czytać nie będziecie się mogli oderwać. A egzaminatorzy nie darują wam tylko, dlatego że książka was wciągnęła. Moja ocena to 5/5.

Wydawnictwo: Fabryka Słów
Miejsce wydania: Lublin
Wydanie polskie: 9/2010
Seria wydawnicza: Bestsellery polskiej fantastyki
Liczba stron: 416
Format: 125 x 195 mm
Oprawa: miękka
ISBN-13: 978-83-7574-215-2
Wydanie: I
Cena z okładki: 33.90
Ukryj widgety

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz