Tryb noc/dzień

7 maja 2013

Katarzyna Pakosińska - Georgialiki. Książka pakosińsko-gruzińska

0
Katarzyny Pakosińskiej chyba nikomu nie trzeba przedstawiać, to pierwsza dama naszej rodzimej sceny kabaretowej, posiadaczka nieziemskiego uśmiechu, który porusza tłumy przez wiele lat była związana z Kabaretem Moralnego Niepokoju (szkoda, że odeszła). Tym razem wystąpi w roli debiutującej pisarki. „Georgialiki. Książka pakosińsko-gruzińska” to książka opisująca jej miłość do Gruzji kraju zajmującego 0,047% całej planety, posiadającego jednak wszystkie krajobrazy europejskie góry, morze, jeziora, pustynie. Czas powiedzieć jednak coś o samej książce.

Podzielona ona jest na dwie części. W pierwszej autorka pokazuje nam od podszewki jak był nagrywany serial dokumentalny „Tańcząca z Gruzją” gdzie przedstawia nam Gruzję z punktu widzenia turysty. Część ta dzieli się na osiem rozdziałów, w których pisarka opisuje każde z rejonów Gruzji. Rozdziały te dzielą się na mniejsze podrozdziały. Tu właśnie zaczyna się pierwsza wada tej książki, podrozdziały rozbijają ją czasem niepotrzebnie, ponieważ wiele wątków można by było napisać jednym ciągiem. Pierwszy watek na pewno spodoba się wszystkim paniom (i nie tylko), jest to, bowiem wątek miłości autorki do Mamuki młodego Gruzina, którego spotkała pierwszy raz przyjeżdżając do tego pięknego kraju. W rozdziale tym opisuje również m.in. Swanetie, Tuszetie, Adzarie, Imeratie, Samcche-Dźawachatie, Kachetie oraz Tibilisi. Nie są to jednak czyste opisy krajobrazu, kultury, zachowań mieszkańców oraz tego jak nagrywany był serial. Znaleźć tu można też nieliczne aczkolwiek ciekawe przepisy na narodowe potrawy Gruzińskie (przyznam ze nie są one ciężkie w przygotowaniu i większość składników znajdziemy w naszych sklepach) oraz trochę encyklopedyczne przerywniki, z których możemy się np. dowiedzieć, kim była św. Nino patronka Gruzji. Jak to przystało na posiadaczkę tak wspaniałego poczucia humoru wszystkie historie opisane są w sposób przyjemny i zabawny np. to jak autorka dosiada Małysza (Zaciekawiłęm?). Są tu jednak też momenty smutne. Opisuje również jak rosyjskie siły pokojowe rozpoczęły w Osetii Południowej „operację wymuszania pokoju” na uczestnikach konfliktu południowoosetyńsko- gruzińskiego. Całą ta część jest napisana w sposób luźny jakby osobiście przy kawie autorka opowiadała nam, co tam przeżyła. Czasami miło zaskakuje niektórymi informacjami np. taką ze to w Gruzji pojawiło się pierwsze wino.  Denerwowały mnie w tej części również to, że zdarzały się momenty, kiedy autorka przedstawiana była w pierwszej i trzeciej osobie (to chyba ktoś z redakcji). Nie było jednak żadnego przerywnika miedzy nimi, co powodowało zlewanie się tych tekstów. Czasami też autorka opasywała wszystko zbyt dokładnie, co trochę mnie nużyło.

W drugiej części przyłączamy się do wyimaginowanej supry (biesiady z alkoholem i jedzeniem) gdzie autorka rozmawia ze swoimi przyjaciółmi dziennikarką Margartią Antidze, reżyserem Gelą Kandelakim, rysownikiem Dato Maczawarianim i nie tylko (z góry przepraszam za wszystkie przekręcone nazwiska czasami naprawdę nie wiedziałem jak je odmienić). Goście ci opowiadają jak oni widzą Gruzję i jaka przyszłość ją czeka. Mieszkają tu, bowiem od lat i przesiąkli już tym klimatem. Czasami ich zdanie różni się trochę od zdania autorki. Wszystko oczywiście jak to przystało na biesiadę przerywane jest zabawnymi toastami oraz żartami. Przyznam ze dopiero ta cześć tak naprawdę mnie zainteresowała i pochłonąłem ją prawie jednym tchem.

Całość napisana jest naprawdę przyjemnie, językiem prostym a przepisy czy też encyklopedyczne wzmianki odrywają trochę od dość monotonnej czasami historii. Brakuje mi jednak mapy, która przedstawiała wszystkie odwiedzone rojony. Musiałem zajrzeć do encyklopedii by zorientować gdzie znajduje się ten kraj. Dzięki tej książce przestałem widzieć Gruzję, jako zabitą dechami. Autorka otworzyła mi oczy przedstawiając ja, jako mocno zakorzeniony w religii kraj, który pomimo wielu zbrojnych ataków zawsze powstawał niczym feniks z popiołów. Przyznam również, że w książce Pakosińskiej mogło się znaleźć więcej zdjęć krajobrazów i to lepszej jakości ( takich jak u Cejrowszkiego w „Gringo wśród dzikich plemion” i „Podróżniku WC”). Na wspomniane skazy można jednak przymknąć oko, ponieważ całość jest naprawdę fajnie napisana i w przyjemny sposób przedstawiła mi kraj, o którym dotąd tak mało wiedziałem. Moja ocena to 4/5.
Ukryj widgety

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz