Tryb noc/dzień

23 grudnia 2020

Święta na zamówienie

0
Na Święta Bożego Narodzenia składają się wiele wspaniałych elementów. To nie tylko suto zastawiony stół oraz prezenty pod choinką. To przede wszystkim czas spędzony z rodziną zwłaszcza, gdy nie mamy jej, na co dzień pod ręką. Znakomicie jest to pokazane w filmie „Święta na zamówienie” idealnie wpasowującym się w grudniowy klimat. Jego reżyserem jest Sam Irvin. Jak dla mnie reżyser taki jak jeden z wielu specjalizujący się w produkcjach tworzonych bardziej na mały ekran, którego dzieła nie zostały zbyt dobrze ocenione. Tym razem jednak stworzył prawdziwe cacuszko, ale o tym za chwil.

Steven (Jonathan Bennett) jest architektem i pracoholikiem, dla którego nagły przyjazd rodziny na święta powoduje zepsucie wszystkich planów zwłaszcza, gdy na horyzoncie pojawia się bardzo intratny kontrakt. By zagwarantować im odpowiednią otoczkę tego ważnego dnia zatrudnia Gretchen (Alexa PenaVega), która marzy by zawodowo dekorować budynki. Te święta będą dla obojga bardzo wyjątkowe i na zawsze zmienią ich życie.

No muszę przyznać, że jestem miło zaskoczony tą produkcją i cieszę się, iż zobaczyłem ją, jako pierwszą. Już pędzę z wyjaśnieniami. Z dziewczyną zrobiłem sobie mini maraton ze świątecznymi produkcjami z Netfixa (nie od Netflixa) i muszę stwierdzić, że prócz powtarzających się aktorów fabuła jest bardzo do siebie zbliżona. Zazwyczaj trafia się jakiś pracoholik, który niema czasu na odpowiednie obchodzenie świąt oraz druga osoba, która to zmienia. Jednak ta produkcja na tle pozostałych wychodzi chyba najlepiej. I nie jest to zasługa dobrej gry aktorskiej, ale bardziej sposobu, w jaki zostaje ukazana tu celebracja świąt. Może wydawać się, że z przepychem i to takim konkretnym, ale jakoś nigdy mi to nie przeszkadzało.

Film ten znakomicie ukazuje, a nawet instruuje widza, w jaki sposób można nadąć nadchodzącym dniom odpowiedni klimat. Jak sprawić by cała rodzina poczuła się jakby trafiła do pracowni Świętego Mikołaja. Ja to tak odbieram i mam nadzieję, że wy również.

Pochwalić należy samych aktorów, który pokazują tu dość wysoki poziom. Dla mnie zaskoczeniem jest gdzie można było ich wcześniej spotkać. Jonathan Bennett to gwiazda Wiecznego Studenta 3, Wrednych dziewczyn czy też Fałszywej dwunastki II. Nie są to może najnowsze filmy, ale przyznam, że wspominam je dobrze. Alexa PenaVega to nikt inny jak Carmen Cortez z Małych Agentów. Jak ją tutaj zobaczyłem jakoś staro się poczułem, a ona jest w moim wieku. Nie chce jednak pisać tu ich biografii, dlatego powiem tylko, że ich gwiazdki świecą tu najjaśniej.

„Święta na zamówienie” to bardzo ciepły, ciekawy i niezwykle ujmujący film pokazujący, co tak naprawdę jest ważne w święta oraz że czasem warto zaryzykować by spełnić swoje marzenia. Jest to jedna z tych produkcji, do których chętnie jeszcze wrócę. Jak już wcześniej wspomniałem nie grzeszy oryginalnością i nie mam ochoty poszukiwać, kto był pierwszy, ale postawie sprawę jasno. Jeżeli macie już dość prawie niezmiennej telewizyjnej ramówki to polecam Wam ten film. Świetnie by się go oglądało przy zapalonej choince z ciepła herbata w dłoni. I najlepiej z kimś bliskim. Moja ocena to 4-/5.
Ukryj widgety

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz