Tryb noc/dzień

14 listopada 2020

Beastars

1
Od kiedy w 2016 roku moim oczom ukazał się „Zwierzogród” wiedziałem, że motyw ten ma ogromny potencjał i wcześniej czy później ktoś weźmie się za niego tworząc tym razem wersję dla nieco starszego widza. Nie mam nic do Disnejowskiego dzieła. Jest ono znakomite pod każdym względem, ale dla dorosłego koegzystencja roślinożerów i mięsożerców mogła zostać zbyt słabo rozwinięta. Dlatego gdy usłyszałem pierwsze informacje o kolejnym już dziecku Netflixa wiedziałem, że może to być właśnie to. I tak poznałem „Beastars” będący ekranizacją mangi o tym samym tytule stworzonej przez, Paru Itagakiego.

Legoshi jest wilkiem i jednocześnie uczniem dość niezwykłej szkoły, w której mięsożercy uczą się wraz z roślinożercami żyjąc sobie w niczym niezmąconej harmonii. Do czasu, gdy zostaje zamordowany i to w bardzo krwawy sposób jeden z uczniów. Cała wina spada na drapieżników. Idylla zostaje przerwana. Na domiar złego to nie jedyne stresujące wydarzenie. Ma się, bowiem odbyć bardzo ważne przedstawienie jak i również wybory tytułowego Beastarsa, który może przechylić szalę na stronę roślinożerców.

Z góry ostrzegam wszystkich, którzy uważają, że filmy animowane są dla dzieci. Guzik się na tym znacie. Produkcja ta tak samo jak i wiele innych to pełnoprawny dramat ubrany tylko w taką oto formę. Mamy tu bowiem dziką naturę która zostaje stłamszona, młodych ludzi szukających swojego miejsca i nie dających sobie rady z wydarzeniami których stają się świadkami oraz upokorzenie które staje się codziennością. To jednak nie wszystko, bo zobaczymy tu nie jedną historię, a kilka rozciągniętych na dwanaście odcinków. Wszystko jednak jest tylko tłem dla głównej opowieści budującej całą dynamikę oraz dość specyficzną atmosferę. Mowa tu o relacji między Legoshim oraz jego koleżanką ze szkoły Haru, będącą śnieżnobiałym królikiem miniaturką. Nie byłoby w tym nic złego gdyby nie fakt, że niewiele by brakowało, a zginęłaby z jego rąk, a raczej łap.

I to jest najmocniejsza część tej produkcji. Ukazanie prawdziwości życia, nieprzesłodzonej opowieści, w której niejednokrotnie brutalność oraz złość potrafią odgrywać pierwsze skrzypce, a prawdziwie zwierzęce instynkty ukrywają się pod cienką warstwą silnej woli bohaterów. Czekając tylko by wyjść na zewnątrz i pochłonąć swoją ofiarę. Nie wróży to nic dobrego.

Kolejna zaleta to bohaterowie, których trzeba przyznać jest dość sporo. Ale może czwórka albo piątka wiodą tu główny prym. Mnie jednak najbardziej poruszył jeleń Louis. Jego historię trudno nazwać strząsającą, bo tym, co przeżył można by było spokojnie obdarować jeszcze trzech bohaterów. Nawet jego sposób bycia jest specyficzny i dość drażniący, do czasu jednak. Gdy poznamy, co go tak naprawdę ukształtowało zaczniemy go doceniać i rozumieć.

Jak już wcześniej wspomniałem wiele uwagi poświęca się tu negatywnym emocjom. Na własne oczy zobaczymy strach, złość, a nawet nienawiść i to w czystej postaci. Wszystko to zostanie doprawione mrokiem, krwią oraz namiętnością, która miała zmienić się w lekarstwo na wszystkie bolączki. Trzeba przyznać, że w tym serialu twórcy nie boją się poruszać wrażliwych tematów, ukazywać życia, jakim jest i z czym musi się zmierzyć młodzież oraz każdy z nas w swojej codziennej egzystencji. Mnie osobiście najbardziej przeraził czarny rynek będący kwintesencją wszystkich ludzkich słabości.

Do tej pory widziałem tylko pierwszy sezon tego dzieła, a następny jest już zaplanowany na przyszły rok. W końcu nie na każde pytanie dostaliśmy jeszcze odpowiedzieć, a pewnie po obejrzeniu tej produkcji sami zapragniecie zagłębić się w ową historię by przekonać się, że tak pełnokrwistych i prawdziwych bohaterów nie ujrzycie nawet w najlepszych aktorskich filmach. Dlatego też moja ocena nie może być inna niż 5/5.

1 komentarz:

  1. Zdecydowanie jest to jedna z lepszych produkcji, które widziałam w tym roku, a choć miało to miejsce w lutym bądź marcu, bo już w zapowiedziach na Netfliksie przykuła moją uwagę, to wciąż mam ją w głowie. I nie mogę doczekać się drugiego sezonu!

    OdpowiedzUsuń