Alleluja, Ałtorka znowu nadchodzi. Teraz powinny być fanfary albo lepiej fajerwerki i to takie, przy których nawet Sylwester wysiada. Czemu tak mówię? W końcu udało mi się przeczytać książkę, która była dla mnie solą w oku. Z tego, co pamiętam swoją premierę miała na Polkonie gdzie setki wielbicieli twórczości Marty Kisiel mogło się nią rozkoszować. Niestety nie byłem jednym z nich. Ale jak to się mówi faceci nie płaczą, więc dość szybko wziąłem się w garść i czekałem. Powiem Wam jedno, było warto, ponieważ „Szaławiła” okazała się istną bombą.
Poznajemy w niej niejaką Odę Kręciszewską, która już od lat ma problemy ze znalezieniem sobie miejsca. Wszystko zmienia się w dniu, gdy trafia na ogłoszenie sprzedaży pewnej nieruchomości. Na jej terenie stał stary zabytkowy dom z wieżyczką, po którym w wyniku pożaru zostały już tylko zgliszcza. Coś Wam to przypomina? Tak to Lichotka. Oda nawet nie wie, że to oddalone od cywilizacji miejsce stanie się dla niej nie lada szkołą przetrwania.
Musze przyznać, że Ałtorce udało się coś, czego żadna kobieta do tej pory nie osiągnęła. W zaledwie pięćdziesięciu paru stronach stworzyła prawdziwą pełnowymiarową opowieść. Przesiąkniętą tak dobrze nam znanym z poprzednich jej dzieł humorem, akcją oraz niezwykłymi bohaterami. Co, jak co ale ich potrafi naprawdę nieźle kreować i nie chodzi mi tylko o ludzkie postacie. Pamiętacie Licho? Przygotujcie się na Bazyla. Nie zdradzę, kim on tak naprawdę jest lepiej żebyście się sami o tym przekonali. Uwierzcie mi zapragniecie mieć takiego w domu. Jeszcze kilka tomów i będzie można stworzyć polską wersję Pokemonów. Zbierz je wszystkie.
Wróćmy jednak do samej historii. Nie jest ona nad wyraz rozbudowana, ale nie dziwcie się na tylu stronach trzeba było z czegoś zrezygnować jednakże mimo tego nie traci ona na wartości. Wszystko jest lekkie i przyjemne, a samo czytanie to istna rozkosz, której nie zagwarantują nawet najlepsze dragi. Nie żebym miał jakieś doświadczenie w tej kwestii. Tak mi się tylko wydaję.
Sam nie wiem, co mógłbym więcej o tej książce, a raczej opowiadaniu napisać prócz tego, że jest za krótkie. Nie ważne jak dobrze Marta Kisiel by to napisała przyzwyczajony jestem do dłuższych form w jej twórczości. Kończąc każdą kolejną stronę spoglądałem na licznik wskakujący ile zostało do końca i to z niemałym bólem w sercu. Zauważam jednak w tym spory potencjał. Można by było przecież pokazać innych bohaterów z tego samego dobrze nam znanego Uniwersum. Zwłaszcza, że nie jestem jeszcze gotowy na koniec tej opowieści, reszta czytelników pewnie również. Dlatego ze szczerym sercem daje 5-/5.
Tytuł: Szaławiła
Data wydania: 24 października 2017
Autor: Marta Kisiel
Wydawca: Uroboros
Cykl: Dożywocie
ISBN: 978-83-280-4967-3
Format: ePub, Mobipocket
Cena: 9,99
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Na początku obawiałam się tej historii, ze względu na zmianę bohaterów. Aczkolwiek bardzo szybko się wkręciłam, bo to jednak Kisiel, a ona nie potrafi poczynić złego tekstu. Teraz czekam na jej dwie książki, które mają mieć premierę w maju ^^
OdpowiedzUsuńAż dwie? :) rewelacja :) a wiesz jakie to będą :) bo na razie wiem tylko że coś ostatnio skończyła pisać :) I masz racje nie przeczytałem jeszcze żadnej jej książki która by mi się nie spodobała :) Albo jej nie pamiętam :)
UsuńKiedyś Kisiel mocno mnie zraziła poczuciem humoru, które totalnie do mnie nie przemawiało. Po woli skłaniam się ku temu, zeby dać autorce jeszcze jedną szansę - no, gdzie nie spojrzę, same optymistyczne recenzje :)
OdpowiedzUsuńA ona ma dość specyficzne poczucie humoru ale całkowicie ,o ono pasuje :) warto dać jej szansę, a co przeczytałaś spod jej pióra? :)
UsuńDobrze, że nie jesteś gotów na koniec historii, bo zdaje się, że ma być książka ;) Jakimś cudem "Szaławiły" jeszcze nie czytałam, ale widzę, że w końcu trafiła na Legimi, więc mam już plany na wieczór. Uwielbiam książki Kisiel za jej styl, humor i cudownych bohaterów.
OdpowiedzUsuńJak mogłaś nie przeczytać to pozycja na jeden wieczór :) zanim się skończy zaczniesz tęsknić za bohaterami :P
Usuń