Tryb noc/dzień

11 lutego 2016

Legendy sowiego królestwa: Strażnicy Ga'Hoole

0
Reżyserowanie filmów nie należy do najłatwiejszego zajęcia. Głównie, dlatego iż bierze się na siebie dość sporą odpowiedzialność. Pamiętajmy, że tworząc coś pragniemy, żeby jak największej grupie odbiorczej przypadło to do gustu. Wiem, wszystkich ludzi się nie zadowoli, jednakże próbować trzeba. Dlatego też wielu twórców stara się trzymać jednego konkretnego gatunku. Jeżeli w czymś czują się dobrzy, to po co to psuć. Na szczęście jest również kilku takich reżyserów, którzy lubią stawiać przed sobą nowe wyzwania. Jednym z nich jest Zack Snyder, który mimo małego dorobku pokazał się z jak najlepszej strony. Dzięki niemu zobaczyliśmy „300”, „Watchmen. Strażnicy” czy też „Człowieka ze stali”. Nie jest to jednak wszystko. W 2010 roku do kin trafił film zatytułowany „Legendy sowiego królestwa: Strażnicy Ga'Hoole” udowadniający niezwykły talent Snydera.

Soren i Kludd to dwaj bracia należący do dumnej rasy płomykówek. Niestety, rodzina to jedyna rzecz, która ich łączy. Pierwszy z nich to marzyciel, zasłuchany w opowieściach ojca i pragnący zostać jednym z obrońców sowiego porządku. Gdzie ogień tam musi być i woda. Jego brat to całkowite przeciwieństwo. Dumny, mocno stąpa po ziemi i ma dość życia w cieniu zdolniejszego brata. Pewnego dnia ich życie się zmienia. W czasie wspólnej nauki latania wypadają z gniazda, przez co trafiają w szpony tajemniczych i bardzo niebezpiecznych łowców. Od tego momentu decyzje, które podejmą na zawsze zmienią ich życie. Zwłaszcza, że zło powraca.

Muszę przyznać, że fabularnie film ten przedstawia się bardzo dobrze. Podejście głównego antagonisty do czystości rasowej, bardzo przypomina tę zapoczątkowaną przez Hitlera. Wszyscy inni to ci gorsi, słabsi, których miejsce jest pod pazurami panów. To pierwsza oznaka tego, iż film ten nie jest skierowany tylko i wyłącznie dla dzieci. Temat Rasizmu jest dość drażliwy. Okres drugiej wojny światowej oznaczył się krwawą szramą na kartach historii bardzo wielu narodów. Zwłaszcza naszej. Dlatego dorośli będą film ten odbierali całkowicie inaczej niż dzieci, zachwycone znakomitymi efektami wizualnymi.

Skoro o nich mowa, to spece od komputerowej animacji spisali się po mistrzowsku. Kurcze, ile pracy trzeba włożyć, żeby ukazać wszystkie prawa fizyki. Będziecie zachwyceni oglądając niesamowicie realistyczny deszcz, pióra poruszające się w czasie lotu oraz masę innych przepięknych rzeczy. Twórcy skupili się na najmniejszych szczegółach. Cienie, faktura, odblaski. Nic nie zostało pominięte.

Skoro już przy tym jesteśmy warto wspomnieć o niezwykle dynamicznych starciach. Kończą się czasy, kiedy sowy były miłe i puchate. Tutaj zobaczymy jak uzbrojone w żelazne szpony atakują przeciwnika nie zważając na rany. W ferworze walki wszystko może się wydarzyć. Znakomite są spowolnienia czasu. Niby nic nowego, ale trzeba wiedzieć, kiedy ich użyć. Zack Snyder wie to jak mało, kto.

Jest to jednak kolejna opowieść o bohaterstwie i przygodach. Spokojnie można by było z tej historii stworzyć RPGa. Nawet barda tutaj znajdziemy. Ogólnie mamy kilka postaci posiadających różne umiejętności i jeden wspólny cel. Czasami wydawało mi się, że wszystko przychodziło im trochę aż nazbyt łatwo. Jakby do celu podążali po sznurku. Zawsze spotykali odpowiednie osoby, które gotowe były im pomóc.

Jest to jednak film tworzony głównie dla młodego widza, w których osoba starsza również znajdzie coś dla siebie. Historię można odbierać na wiele sposobów. Spojrzenie na nią będzie zależało od własnych doświadczeń i posiadanej wiedzy. „Legendy sowiego królestwa: Strażnicy Ga'Hoole” oglądało mi się naprawdę dobrze. Z zapartym tchem śledziłem kolejne losy bohaterów. Nie było ich dużo, ale fajnie było patrzeć jak się radują swoim towarzystwem i wspólnie stawiają czoła złu. Motyw dość oklepany, ale zawsze mile widziany. Moja ocena to 4+/5
Ukryj widgety

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz