Tryb noc/dzień

24 marca 2015

Doktor Who

4
Jak pewnie zdarzyliście się zorientować jedyna fantastyka naukowa, jaką przyswajam jest w postaci filmów, bądź też seriali. Jakoś książki o lotach w kosmos oraz życiu na innych planetach nie kręcą mnie. Czasem tam czytam o podróżach w czasie, ale też musi to być coś lekkiego, jak u Pilipiuka. Najwyższa pora jednak wrócić do głównej myśli, która miała być rozwijana w tej recenzji. Chciałem dzisiaj opowiedzieć o serialu, do którego podchodziłem dość długo. Nie ze względu na to, że spokojnie można go zaliczyć do science fiction, lecz dlatego, że nie wiedziałem, od której wersji zacząć oglądanie. „Doktor Who” to brytyjski serial, który ma swoje początki w 1963 roku. Czyli jak widzicie dawno przed moimi narodzinami. Z czasem jego emisja została jednak zawieszona. Dopiero w 2005 roku doczekaliśmy się powrotu tej niezwykłej postaci. I właśnie o tej wersji Wam opowiem.

Zastanawiacie się pewnie, kim jest tytułowy Doktor. Co ciekawe z medycyną nie ma wiele wspólnego. Jest on, bowiem ostatnim z Władców Czasu, który w swoim wehikule, zwanym TARDIS, podróżuje przez czas i przestrzeń. Stara się nie doprowadzić, żeby cokolwiek zakłóciło przebieg najważniejszych wydarzeń, a wrogów ma, co niemiara. Najwięksi z nich to Dalekowie, Cybermani czy też jego kolega z dzieciństwa Mistrz. Nie jest jednak całkowicie sam. Raz na sezon wybiera sobie towarzyszkę z Ziemi, która wraz z nim przemierza kosmos. Jak pewnie zauważyliście przy „imieniu” nie zrobiłem tradycyjnego nawiasu z nazwiskiem aktora, który go gra. Z tego powodu, że wcieliło się w niego już kilka osób. Mniej więcej raz na sezon zmienia twarz. W pierwszych odcinkach nowej serii zobaczymy Christophera Ecclestona, którego zastąpi znany z Harrego Pottera, David Tennant. Potem będzie Matt Smith, na którym chwilowo zakończę, bo do tego momentu udało mi się obejrzeć jak na razie.

Sam nie wiem, co mógłbym opowiedzieć więcej o fabule. Każdy odcinek to nowa wyprawa, nowe miejsce do zwiedzenia. W czasie swoich podróży wielokrotnie wraca do wydarzeń, które dawno przeminęły, próbując rozwikłać zagadki historii, ale również leci w przyszłość pokazując nam jak może wyglądać świat za sto, tysiąc czy też milion lat. Zobaczymy, jakie istoty zamieszkują bezkresny kosmos i że nie wszystkie są nastawione pokojowo.

„Doktor Who” to coś więcej niż serial to niezwykła przygoda, której stajemy się częścią. Najbardziej chciałbym pochwalić samą opowieść, którą w nim otrzymujemy. Mogłoby się wydawać, że po tylu odcinkach widz powinien czuć się znudzony. Jednak ciągła zmiana obsady dodaje pewnej świeżości. Najlepszym przykładem są różne wcielenia Doktora, każde z nich jest inne nie tylko ze względu na zachowanie, ale również pewne elementy, które je charakteryzują. Wszystkich łączy jedno. Delikatne szaleństwo, dziecięca fascynacja oraz umiejętność odkrywania u każdego tego, co ma najlepsze.

Ciekawe jest również podejście do samych przeciwników i kosmitów najróżniejszej maści. Wydaje mi się, że zostały zachowane oryginalne, te sprzed pół wieku, pomysły. Wszyscy wyglądają oldschoolowo. Spójrzmy na Cymermanów. Mogłoby się wydawać, że w XXI wieku upodobnią się do terminatorów, a tu dostajemy zakutych w stal ludzi. Z Dalekami jest tak samo. Wyglądają jak śmietniki na kółkach albo skrzynki na listy, nawet w nowszej wersji zyskali tylko trochę koloru. Kiedy pierwszy raz ich zobaczyłem chciało mi się śmiać. Z nimi jest jednak jak z mrówkami, w stadzie siła.

Całość prezentuje się naprawdę dobrze. Nie tylko merytorycznie, ale również wizualnie. Nowe światy, potwory i same efekty specjalne, których tu jest masa wyglądają świetnie. Nie zapominajmy, że to serial, a nie, wielkobudżetowy film. Nie ma, co tu liczyć na obrazy jak z „Gwiezdnych Wojen” George’a Lucasa.

To, co najbardziej rzuca się w oczy to oryginalność. Sam TARDIS jak na wehikuł czasu ma dość niespotykany wygład. Budka policyjna? I do tego niebieska? Mogłoby się wydawać, że powinna się upodabniać do otoczenia, a ona stoi taka w starożytnych Pompejach i ludzie nie reagują na nią. Dziwne. Ciekawe czy jaskiniowcy rzuciliby w nią, chociaż kamieniem. Inne pomysły też są ciekawe. Najlepszy przykład to soniczny śrubokręt. To taki nowoczesny scyzoryk szwajcarski do tego i do owego. O wrogach już mówiłem, więc pora, żebyście sami odkryli kolejne tajemnice tego serialu.

Ze szczerego serca polecam go każdemu, niezależnie ile ma lat na karku. Znajdziemy tu wszystko, co być powinno, komedię, romans, przygodę, masę akcji, strzelaniny, szczyptę horroru, a nawet pościgi w kosmosie. Długie jego oglądanie może uzależniać. Z zapartym tchem będziecie śledzić, co takiego przydarzy się naszym bohaterom. Na jakie niesamowite pomysły wpadli scenarzyści i co wybuchnie w kolejnym odcinku. Moja ocena to 5-/5.

4 komentarze:

  1. Ha obejrzalam wszystkie 7 sezonow. Im dalej tym lepiej az nagle wszystko zaczela sie lekko psuc potem wracamy i 8 zsezon. Ten przede mna. Postanowialm pcozekac az sie skonczy ;) Nie moge sie doczekac. Ale poki co Ami i doktor who sa genialni! Moze pierwszy sezon to kiepskie efekty ale i buzdzet nie etn, za to sama historia zycia doctora i jego przyajciolki cos niesamowitego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No przyznam początki może nie były jakieś rewelacyjne ale z czasem zaczęli się rozkręcać :) tez czekam aż skończą 8 sezon żeby nie czekać potem na każdy następny odcinek :) doktor to jeden z ciekawszych bohaterów jakich poznałem ciekawią mnie jego wcześniejsze wcielenia:)

      Usuń
    2. chcialam obajerzec te stare odcinki czarno biale rawie ze, ale po pl jest ciezko. Probowalam i nigdzie ich nie widze :( Uwielbiam doctorka, kazde wcielenie jest inne ale idealnie wpasowuje sie w swoja role :)

      Usuń
    3. Najprędzej znajdziesz z napisami bo na lektora nie ma co liczyć a z IVONą lepiej nie oglądać

      Usuń