Tryb noc/dzień

29 listopada 2014

Ruby Sparks

0
Każdy, kto choć raz próbował swoich sił w pisaniu opowiadań zauważył pewnie, że ciężko jest być bezstronnym. Nie dodawać postaciom przez nas kreowanym cech znajomych lub naszych własnych. Uważam, że jeżeli coś tworzymy, zostawiamy w tym dziele cząstkę siebie. Nasze marzenia, pragnienia, najskrytsze myśli. Dlatego, wielu młodych twórców, oprócz tych od horrorów, chciałoby spotkać stworzonego przez siebie bohatera. Wyobraźcie sobie teraz sytuację, gdy słowa stają się rzeczywistością. Tak właśnie dzieje się w najlepszej produkcji ostatnich lat, czyli w „Ruby Sparks”. Film ten został wyreżyserowany przez niezwykłą parę, Jonathana Daytona oraz Valerie Faris twórców nagrodzonej dwoma Oskarami „Małej Miss”. Czy najnowsze ich „dziecko” osiągnie równie wielki sukces? Przekonajcie się sami.

Calvin Weir-Fields (Paul Dano) jest początkującym pisarzem, któremu udało się osiągnąć pierwszy życiowy sukces. Jego książka stała się bestsellerem. Niestety, należy pamiętać, że jak wejdzie się za wysoko upadek może bardzo zaboleć. Wydawcy chcą kolejnej książki, on tymczasem przeżywa blokadę twórczą. Nie potrafiąc sobie poradzić z presją i osamotnieniem, trafia pod opiekę psychoterapeuty. Ten radzi mu stworzenie opowiadania, którego bohaterką będzie idealna dla niego dziewczyna. W ten sposób w jego umyśle rodzi się Ruby Sparks (Zoe Kazan). Z czasem jednak zauważa, że wokół niego zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Pies przynosić damskie buty, brat znajduje na kanapie skąpą bieliznę. Żadna z tych rzeczy nie należy do Calvina. Zobaczcie siłę wizualizacji. Jak myślą można kreować świat. I stworzyć sobie dziewczynę.

No dobra koniec z opisywałem fabuły, bo o niej mógłbym naprawdę długo opowiadać. W tym filmie naprawdę dużo się dzieje. Najlepsze jest to, że został źle przydzielony do gatunku. Na filmwebie znajdziemy go w kategorii fantasy i komedii romantycznej. Nie wiem, kto tak postanowił, ale chyba do końca go nie oglądał. Mamy tu, bowiem do czynienia z dramatem. Rozdartą ludzką naturą i pragnieniem pełnej kontroli nad drugą osobą. Do miłości przecież nikogo nie zmusimy, a zmieniając na siłę drugą osobę tylko ją ranimy. Fabuła jednak jest bardziej rozbudowana. Trochę przypomina mi stare kryminały. Powolny i spokojny początek, a potem wielka burza uczuć, nie do końca pozytywna. Oglądając to po prostu mnie nosiło. Nie mogłem się oderwać. Każdą minutę pochłaniałem z wielką rozkoszą. Kilka razy mało nie popłakałem się ze śmiechu.. Zwłaszcza jak Calvin spotkał Ruby. To było nieziemskie.

Pochwalić chce również, samych aktorów oraz ich grę, bo to dzięki nim tak wspaniale mi się oglądało ten film. Paul Dano świetnie wcielił się w rolę niezdarnego pisarza, a ta jego mina jakby nie wiedział, co się wokół niego dzieje, po prostu mnie rozbrajała. Zoe Kazan jako scenarzysta i odtwórczyni pierwszoplanowej, tytułowej roli kobiecej powaliła wszystkich na kolana. Nie wystarczy, że jest śliczna, to jeszcze utalentowana. Najbardziej zaskoczyła mnie postać Morta, granego przez Antonio Banderasa. Jego to się tu nie spodziewałem. Pierwszy raz chyba nikogo nie zabijał.

Nie wolno zapomnieć o muzyce, która jest nieodzownym elementem tej produkcji. Wspaniale wyważona i dopasowana do odpowiednich momentów, wprowadza widza w stan ekstazy. No dobra, może trochę przesadziłem, ale dawno nie widziałem tak dobrze nastrajającej ścieżki dźwiękowej. Zajmował się nią Nick Urata specjalizujący się w komediach romantycznych. Dla mnie, jest on mistrzem.

Sam nie wiem, co mógłbym więcej powiedzieć. „Ruby Sparks” to wspaniały film, który momentami wzrusza i bawi, żeby potem widza przestraszyć i zszokować. Dwa tak różne światy ukryte w jednym wspaniałym dziele. Dziwne jest to, że nie został jeszcze nagrodzony Oscarami, na które moim zdaniem zasłużył. Gdybym mógł dałbym spokojnie za scenariusz, pierwszoplanowe role męską i żeńską, za muzykę i ogólnie za wszystko po kolei. Dawno nie widziałem czegoś tak dobrego. Pewnie jeszcze nie raz wrócę do niego z wielką przyjemnością. Moja ocena to 5+/5.
Ukryj widgety

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz