Tryb noc/dzień

26 listopada 2013

Andrzej Pilipiuk - Dziedziczki

0
Andrzej Pilipiuk to chyba pisarz najwyższego kalibru na naszej rodzimej scenie fantastycznej. Wielokrotnie nominowany to nagrody im. Janusza A. Zajdla jednej z najważniejszych nagród w świecie fantastyki. „Dziedziczki” to już niestety ostatni tom znakomitej trylogii, która wyszło spod jego pióra. Mowa tu oczywiście o „Kuzynkach Kruszewskich”. Naprawdę żal mi się rozstawać z tymi bohaterkami. Przywiązałem się do nich. Na pożegnanie powiem o nich jeszcze kilka miłych słów (to brzmi jak początek mowy pogrzebowej).

Stanisława wraz ze swoją kuzynką byłą agentką CBŚ Katarzyną oraz wampirzycą Moniką postanawiają odbudować swój majątek, czyli były PGR Kruszewice. Niestety zamieszkujący tam ludzie a dokładniej to, co po nich zostało nie są do tego pozytywnie nastawieni. Wiecznie pijani na łasce państwa muszą zmienić swoje życie. Michał Sędziwój wyrusza na Tajwan by odnaleźć tamtejszych alchemików, którzy znają podobno kolejny sposób by stworzyć złoto. Niestety na początku drogi zostaje złapany przez Bractwo Drugiej Drogi pragnące wykraść mu recepturę kamienia filozoficznego. Dzięki niemu mogliby przez całe lata siać na ziemi terror. Znani nam dobrze łowcy wampirów Arminius i Laszlo wyruszają do dalekiego Trondheim by odnaleźć budowniczego katedr, który zbudował podobno nawet Pałac Króla Salomona i wiele stojących po dziś dzień. Nie chcą jednak powtórzyć pomyłki, jaka zaszła z Moniką, dlatego też tym razem dokładnie wybadają swój obiekt obserwacji. Zakopane pradawne zło i związana z nim istota czekała aż ktoś wreszcie je odnajdzie.

Czyli jak zauważyliście akcja całej książki będzie się działa w kilku miejscach jednocześnie. Przyznam, nie przeszkadza mi to, ponieważ wszystko jest naprawdę dobrze napisane. Brakuje mi tu jednak akcji, którą można było znaleźć w częściach wcześniejszych. Nie ma wspaniałych walk na szable, „encyklopedycznych” wyjaśnień niektórych terminów ani cudownej magii alchemii. Jest za to dużo planowania i zabawne sytuacje z zamieszkującymi Kruszewice alkoholikami. Wszystko oczywiście napisane jest jak zawsze wspaniałym prostym językiem. Nie przypadło mi tylko do gustu zachowanie Moniki, która po znalezieniu medalionu całkowicie się zmienia. Przestaje myśleć a pozwala ponosić się hormonom i instynktom, które przez całe stulecia przytępiała. Dzięki czemu wielokrotnie wychodziła cało z różnych opresji. Nie wiem czy kiedyś wspominałem, ale nie lubię w książkach scen łóżkowych. Chociaż teraz chyba nie ma bez tego książki. Podoba mi się to, że autor wprowadził kilku nowych bohaterów. Braci pomagających przy budowie dworu czy też specyficznych mieszkańców majątku kuzynek. Chciałbym jednak żeby autor pomyślał o kontynuacji ich przygód, ponieważ to ciekawe bohaterki, przy których nie można się nudzić. A z powodu swojej nieśmiertelności mogą zapewnić nam jeszcze wiele atrakcji.

Podoba mi się również to, że w książce tej występuje również nazwa mojego miasta, czyli Wyszkowa. Tylko raz a jednak to coś. Przyznam Wyszków nie jest zbyt wielkim miastem na pewno daleko mu do Krakowa.

Jeżeli czytacie tą recenzje to pewnie czytaliście też poprzednich części, więc nie ma sensu żebym powtarzał w każdej to samo. Książka ta tak samo jak i poprzednie została napisana tym samym prostym aczkolwiek znakomity. Brakuje w niej trochę akcji, ale czyta się ją naprawdę przyjemnie. Trylogia ta mogłaby być dobrym początek naprawdę świetnej sagi. Czas jednak pokaże, co autor postanowi z tym zrobić. Moja ocena to 4/5. Obniżona głównie za brak akcji.

Wydawnictwo: Fabryka Słów
Miejsce wydania: Lublin
Wydanie polskie: 5/2007
Seria wydawnicza: Bestsellery polskiej fantastyki
Liczba stron: 304
Format: 125x195 mm
Oprawa: miękka
ISBN-13: 978-83-60505-51-9
Wydanie: II
Cena z okładki: 30,00 zł
Ukryj widgety

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz