Tryb noc/dzień

26 czerwca 2013

Hansel i Gretel: Łowcy Czarownic

0
Jeżeli spojrzeć na filmy ostatnich lat widać dość dobrze, że wielu ich twórców pobiera motywy z dobrze nam znanych baśni za przykład podać mogę „Dziewczynę w czerwonej pelerynie” czy też „Królewnę Śnieżkę i Łowce”. Oba te filmy bardzo mnie miło zaskoczyły wiec, gdy tylko usłyszałem o filmie Tommy’ego Wirkola pt. „Hansel i Gretel: Łowcy Czarownic” wiedziałem ze muszę go obejrzeć.

Każdy w was zna pewnie historie o Jasiu i Małgosi, którzy zostawieni przez swojego ojca drwala w ciemnym lesie trafiają do chatki zrobionej z piernika. Nie jest im jednak tak słodko, ponieważ zamieszkuje ja straszna wiedźma, która chce zjeść dzieci. Te jednak nie dają się i wrzucają ją do pieca by tam spłonęła. Właśnie w tym momencie zaczyna się cała najciekawsza akcja dość daleka od baśni. Rodzeństwo postanawia nie dopuścić by inne dzieci przeżyły to, co one, więc tropią każdą napotkaną wiedźmę ją zgładzić. Po wielu latach polowań Hansel i Gretel (ich imiona nie zostały przetłumaczone na polski) trafiają do Augsburga gdzie w niewyjaśnionych okolicznościach ginie jedenaścioro dzieci. Zaskakująca intensywność jak na tak małym obszarze niepokoi ich. Biorą się jednak do roboty, dzięki czemu dowiadują się również wiele o swojej przeszłości. I tyle starczy opisu fabuły. Resztę musicie zobaczyć sami.

Czas napisać, co nieco o mocnych i słabych stronach filmu. Chociaż szczerze one bardzo często łączą się. Przykładem może być fabuła, nie jest ona zbytnio rozbudowana i nie potrzeba tęgiej głowy żeby zrozumieć, co za chwile się wydarzy. Dla mnie ona była błogosławieństwem, potrzebowałem bowiem pewnej odskoczni od czytania książek z rozbudowanymi fabułami, a film ten dał mi wiele radości i relaksu. Kolejnym wielkim atutem, jeżeli nie największym jest obsada aktorska. W roli, Hansela zobaczymy znanego m. in. z „Avengersów” czy też „Dziedzictwa Bourne'a” Jeremy’ego Rennera, który lata w tym filmie z wielką giwerą i z miną jakby zmagał się nie tylko z wiedźmami, ale też z problemami gastrycznymi. Jako jego siostra Gretel wystąpiła Gemma Arterton znana z takich filmów jak „Książę Persji: Piaski czasu” czy też „Starcie tytanów”. Piękna, seksowna (nosi cudowny skórzany albo lateksowy strój), posiadająca cięty dowcip i potrafiąca naprawdę nieźle przywalić z baniaka. Po prostu ideał kobiety. Żartowałem, panie nie uczcie się od niej. Famke Janssen znana z obu części „Uprowadzonej” czy też z filmu „X-Men: Ostatni bastion” świetnie wciela się w rolę czarnego bohatera arcywiedźmy Muriel. Polacy też mają w tym filmie swój wkład jest nim Joanna Kulig grająca jedną z czarownic. Kolejną rzeczą, której należy się pochwała jest charakteryzacja. Każda wiedźma występująca w filmie jest inna i wyjątkowa jednakże jest też paskudna i tak obleśna jak to tylko możliwe. Czyli taka, jaka wiedźma powinna być. Prócz znakomitych efektów specjalnych, które najlepiej są widoczne są w czasie dość krwawych walk (nawet piękna buzia Gretel wiele razy będzie broczyła krwią) i pościgów  należy zwrócić uwagę na uzbrojenie bohaterów. Jest ono połączenie steampunkowego klimatu z nowoczesnością, samopowtarzalna kusza strzelająca w dwie strony jednocześnie, paralizator (świetnie sprawdzający się również, jako defibrylator) czy też steampunkowa wersja CKM-a to tylko szczyt góry lodowej.

Jak na razie wygląda to na niezły film akcji jednak „Hansel i Gretel: Łowcy Czarownic” to nie tylko akcja, ale i komedia. Pełno jest wzmianek do innych produkcji np., trol na imię ma Edward nie wydaje mi się żeby to był przypadek. Ślicznotka waląca z baniaka (nawet się nie zachwieje). Hansel, który z powodu przekarmienia przez czarownicę słodyczami zostaje cukrzykiem albo przeklęty łowca, który wybucha rozrzucając wszędzie swoje bebechy (Gretel dostaje chyba śledziona, nie jestem pewien), nie są może to żarty najwyższych lotów, ale połączone z całą resztą tworzą coś naprawdę dobrego.

Czas chyba na ostateczne podsumowanie. Film ten jest połączeniem kina akcji, horroru a nawet czarnej komedii. Dla tych, którzy spodziewali się wielkiego arcydzieła, którego będzie się obsypywało Oskarami powiem nie oglądajcie go. Jest to, bowiem baśń dla dużych dzieci, która moim zdaniem ma bawić i pozwalać zrelaksować się po ciężkim dniu w pracy bez zbędnego główkowania. Mam tylko nadzieję, iż planują nakręcić część drugą, bo po takim zakończeniu spodziewam się tego. Moja ocena to 5/5. I to z czystym sercem.
Ukryj widgety

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz