Tryb noc/dzień

6 czerwca 2024

Życzenie

0
Czy magia w produkcjach Disneya nadal istnieje? Ciężko to stwierdzić jednogłośnie chociaż wszystkie znaki na ziemi i na niebie mówią, że nie. Nawet ludzie zakochani w ich filmach mają coraz większe wątpliwości. Sam do takich osób należę, bo pamiętam czasy, gdy za dzieciaka w przedszkolu siadało się przed telewizorem i oglądało się z zapartym tchem stare VHSy, niektóre tyle razy były przewijane, że niektórych słów się nie rozumiało, ale też po co słuchać, jak wszystkie dialogi znało się już na pamięć. Nie potrafiliśmy napisać alfabetu, a już znaliśmy piosenkę z “Króla lwa”. Najlepszym dowodem upadku tego studia jest najnowsze ich dzieło zatytułowane “Życzenie”, będące tym czego najbardziej się obawiałem.

Nastoletnia Asha pragnąca by zostać asystentką najpotężniejszego czarodzieja, a przy okazji władcy całego królestwa spełniającego życzenia swoich poddanych, przypadkowo odkrywa sekret, który zagraża jej przyjaciołom oraz rodzinie. I tutaj mogę na spokojnie zakończyć opis fabuły, bo nic ciekawszego tutaj nie uświadczymy. Tradycyjna walka dobra ze złem chociaż przyznam, że główny antagonista ma tam przesłanki by zachowywać się w ten czy inny sposób to nie dostrzegam tu żadnej innowacji. Gorzej, widzę tu tylko kopiuj, wklej i to na wielu poziomach fabuły. Boli to okropnie, ale to zaraz wyjaśnię, bo jest tu o czym pisać.

Może lepiej nie będę numerował kolejnych bolączek, bo wyjdzie z tego dekalog, ale wkurza mnie musicalowa forma tego filmu. Kurczę, ile można śpiewać. Śniadanie i BACH!!! Piosenka. Nowi znajomi i CO? Piosenka. Jestem smutna, bo coś nie wyszło, rozwiązanie? PIOSENKA. Każdy psychoanalityk i aptekarz w tym uniwersum to chyba jakiś muzyk. Momentami wydaje mi się, że więcej śpiewają niż mówią. Nawet mnie kusiło, żeby przy pomocy stopera zmierzyć, ile razem wyśpiewali, ale wpadłem na to za późno, a nie mam zamiaru oglądać go ponownie. Nie jestem masochistą, chociaż obejrzałem go do końca. To nie świadczy o mnie dobrze. Spokojnie to nie jedyny feler tego filmu.

Kolejny problem to okropnie nachalne wciskanie setek Easter eggów. Kiedy jeden czy dwa występujące chyba w każdej produkcji to jeszcze znośna ilość. No wiecie jakaś księżniczka z innej bajki wędrująca w tłumie czy cień rzucany na ścianę kogoś wam przypomina, ale to co tutaj zobaczymy podchodzi pod nękanie widza. Mamy tego bowiem ogrom. Nawet przyjaciele głównej bohaterki to ludzkie odpowiedniki siedmiu krasnoludków. Jak teraz o tym pomyślę to może oni są bardziej animowanymi wersjami postaci z wersji filmowej w której Rachel Zagler zagra Śnieżkę? To by nawet pasowało. To jednak pryszcz. Niektóre postacie pojawią się nawet we własnej osobie. Już lepiej by było, żeby dla upamiętnienia tych stu lat wrócili do pierwotnej wersji tworzenia. Nowy film w stu procentach narysowany, a nie stworzony komputerowo. Coś nowego w stylu 101 Dalmatyńczyków albo wspomnianej już tutaj Śnieżki. To bym chętnie obejrzał. Jest jeszcze jedna opcja. Odświeżenie cyfrowe starszych filmów i ich powrót na wielki ekran. Kina pękałyby w szwach.

Jest tu ciekawy wątek opowiadający o oddawaniu własnego losu w cudze ręce w obawie przed popełnieniem jakiegoś błędu, a w końcu to błędy uczą najwięcej. Nie tyczy to się jednak producentów filmów dla dzieci. Właśnie. Niby ten film jest dla młodego widza, ale moim zdaniem jest strasznie miałki i mdły. Został on tak ugrzeczniony, że aż zęby bolą. Pamiętacie śmierć Mufasy albo co się stało z mamą Bambiego? Mnie to kiedyś nieźle wstrząsnęło teraz może wydawać się nawet traumatyczne, ale pozwalało lepiej dziecku spojrzeć na świat, który nie zawsze jest taki kolorowy. Piosenki to nie lekarstwo na wszystko, nawet te najbardziej motywujące, aż dziwne, że Coco też jest od nich. Muszę chwilę ochłonąć, bo się nakręciłem.

Czy “Życzenie” jest dobrym filmem? Czy chętnie obejrzę go ponownie? Czy ta produkcja coś zmienia? Na wszystkie te pytania odpowiedź jest jedna. NIE, po stokroć NIE. Może tę produkcję ogląda się miło, jest kolorowa i ciekawie wykonana, ale forma to nie wszystko. Brakuje tu konkretnej treści. Motywu, który spodoba się tak samo dorosłym jak i dzieciom. Zawsze będę powtarzał, dobra bajka nie jest tylko dla dzieci. Gdybym miał tylko trochę więcej czasu obejrzałbym wszystko po kolei. Nadal lubię wracać do Mulan czy też Herkulesa, ale tych dawnych i z tego co czytam w Internecie wiele osób ma tak samo. Dlatego też najnowsze dzieło Disneya to znakomity przykład 3xZ. Zobaczyć, zrecenzować, zapomnieć. Moja ocena to dość marne 2+/5.
Ukryj widgety

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz