Tryb noc/dzień

11 lipca 2017

Maja Lidia Kossakowska - Bramy Światłości Tom 1

4
Literatura to coś więcej niż tylko opasłe dzieła, w które zaczytujemy się z zapartym tchem. To przede wszystkim ludzie, którzy swoją twórczością oraz pomysłowością ukazują nam Świat w sposób do tej pory nieznany. Nazywamy ich Pisarzami. Niektórzy z nich, wędrują utartymi już szklakami powtarzając dobrze wszystkim znane schematy inni natomiast te szlaki tworzą. Kreują nowe światopoglądy będące inspiracją dla następnych pokoleń. Właśnie kimś takim jest dla mnie Maja Lidia Kossakowska. Ona chyba, jako pierwsza zaczerpnęła z naszej wiary pełnymi garściami dając aniołom nowe życie. Jeżeli jesteście fanami fantastyki na pewno nie jest Wam obcy cykl „Zastępy Anielskie”, w którym Gabriel wraz z przyjaciółmi musi sobie dawać radę po odejściu Pana. Spiskować, oszukiwać żeby za wszelką cenę zachować spokój w Niebie. Seria ta miała naprawdę ogromne zastępy fanów. Dlatego było pewne, że historia będzie nadal trwać. Właśnie w tym roku do księgarni trafił jej ciąg dalszy zatytułowany „Bramy Światłości”. Jak to jednak bywa z Fabryką Słów ponownie musimy się nacieszyć tylko jej pierwszym tomem.

Po wielu latach tułaczki do Królestwa wraca Sereda, wielka podróżniczka i odkrywczyni, a za razem była podopieczna Pana Tajemnic, Razjela. Ma dla wszystkich rewelacyjną wiadomość. W czasie jednej z ekspedycji do Stref Poza Czasem odczuła obecność Pana. Gabriel nie może takiej informacji zlekceważyć. Prosi ją by wróciła w to samo miejsce, lecz tym razem mając za towarzysza podróży Daimona Freya. Jego zadaniem jest ochrona dziewczyny oraz potwierdzenie tej niezwykłej informacji. Niestety wyprawa ta nie będzie prosta. Zwłaszcza, gdy trafią w rejony, w które nawet Abbadon się nie zapuszczał.
Wydawało mi się, że gdy w moje ręce trafi kolejna książka o Gabrielu i jego spiskowcach przeczytam ją jednym tchem. Niestety rzeczywistość była inna. Sam początek sprawił mi nie mało problemów, ponieważ próbowałem przez niego przebrnąć kilka razy. Każda kolejna próba kończyła się kilka stron dalej, aż w końcu udało mi się wciągnąć w tę historię. Z czym miałem największe problemy? Z tym, co tak najbardziej ceniłem u aniołów Kossakowskiej. Z uczuciami. Dostajemy bowiem, jasny obraz tego co oni przeżywają, zwłaszcza biorąc pod uwagę minione wydarzenia. Czasami jednak było tego aż nazbyt dużo. Czułem się jak psycholog wsłuchujący się w problemy kolejnych pacjentów. Ja jednak pragnąłem akcji, pragnąłem powiewu świeżości i szybszego bicia serca. Niestety musiałem na to dość długo czekać.

Sam pomysł jest naprawdę dobry. Autorka przenosi nas w świat, który dla wielu jest nieznany. Skupiając się na własnych wierzeniach zapominamy o różności kultur, jaka nas otacza, a dzięki tej książce możemy lepiej zapoznać się z duchową częścią Hinduizmu. Ujrzymy, kogo należy się strzec, a kto ludzi chroni. Zobaczymy bezmiar istot zamieszkujących zaświaty oraz masę niebezpieczeństw. To właśnie z tymi ostatnimi będą musieli zmierzyć się nasi bohaterowie. I właśnie tutaj widać ogrom pracy, jaka było trzeba wykonać. Nie wystarczy przeczytać jednej książki o tamtej religii, jest ona zbyt rozbudowana i metafizyczna żeby od tak objąć ją rozumem. Zwłaszcza, że tak bardzo różni się od tego, co nam wpajano.

Wielkim plusem tej opowieści jest różnorodność oraz barwność przedstawionego Świata. Podróżując wraz z bohaterami będziemy wzdychać z podziwu spoglądając na kolejne krainy. Wszystko to za sprawą znakomitych opisów, które tylko czasami mnie przytłaczały. Na szczęście w większości przypadków były odpowiednio zrównoważone i dawały czytelnikowi swobodę wyobraźni.

W porównaniu do poprzednich części mamy tutaj do czynienia z przeniesieniem punktów najważniejszych. Jest to prawdziwa powieść drogi, w której mamy szansę obejrzeć relacje między konkretnymi postaciami oraz to jak się one po woli zmieniają. I nie chodzi tutaj o rozwój uczuć, namiętności, chociaż i ona może gdzieś tam być ukryta. Chodzi tu o prawdziwą przyjaźń, taka twardą, nieskruszoną, która pojawia się w momentach największego zagrożenia. Podoba mi się postać Seredy, która mimo swojego czasem irytującego charakteru dobrze wpasowuje się w zdominowany przez mężczyzn świat. W końcu najważniejsze anioły to mężczyźni. To oni rządzą i dzielą. Oni stanowią prawo, a kobiety są tylko ozdobą całości. Ona jednak pokazuje się, jako twarda osoba pełna butności i niczym niezachwianej pewności siebie.

Książka ta jest powieścią drogi nie tylko z powodu odległości, jaką muszą przemierzyć. Ma również ona aspekt bardziej metafizyczny. To również rozwój osobisty, dążenie do pewnego celu, poszukiwanie odpowiedzi oraz chęć zmiany swojego życia. Czytając tę książkę sami przekonacie się, o kim teraz mówię.

Mimo kilku niedociągnięć oraz zbyt rozciągniętej i emocjonalnej fabuły „Bramy Światłości” znakomicie wkomponowują się w cały cykl. Od dawna nie czytało mi się czegoś aż tak dobrze. Dowodem tego może być fakt, że kilka dni mi wystarczyło żeby ją skończyć. Zaraz powiecie, że to bardzo długo, ale w przypadku mojego kryzysu czytelniczego to naprawdę dobry wynik. Kossakowska ponownie udowodniła, że zasługuje na miano królowej fantastyki. Swoją pomysłowością, kreatywnością oraz wspaniałym darem snucia opowieści ponownie zapewnia czytelnikom godziny znakomitej rozrywki, przywiązania do bohaterów i co najważniejsza przeniesienia się do innej rzeczywistości. Nie potrzebne nam są maszyny do podróży w czasie czy teleportery wystarczy dobra książka i taką właśnie jest pierwszy tom „Bram Światłości”. Moja ocena to 4/5.

Tytuł: Bramy światłości. Tom 1
Cykl: Zastępy anielskie
Autor: Maja Lidia Kossakowska
Wydawca: Fabryka Słów
Data wydania: 13 stycznia 2017
Liczba stron: 420
Oprawa: zintegrowana
Format: 25×195mm
ISBN-13: 978-83-7964-207-6

4 komentarze:

  1. Również moim głównym zarzutem jest rozwleczenie fabuły. Myślę, że będzie podobnie jak w "Zbieraczu burz", czyli pierwszy tom stanowiący wprowadzenie do faktycznej akcji tomu drugiego, przy czym oba można byłoby skompilować w czymś nie grubszym od "Siewcy wiatru". Trochę to pachnie zarabianiem na fanach ;) ale cóż, serię anielską muszę mieć na półce całą i już.

    Pozdrawiam i będę zaglądać... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już koniec tego tomu zapowiadał niemałą rewolucje :) nie mogę doczekać się ciągu dalszego :) fabryka od dawna tak robi, a za kilka lat wyda wszystko w jednym tomie chyba że inne wydawnictwo przejmie historie przejmie tą historię :)

      Usuń
  2. A mnie właśnie Sereda strasznie denerwowała - jest niespójna. Niby taka wielka uczona, taka tolerancyjna i świat zna, a nagle wyskakuje z jakimiś rasowymi uprzedzeniami. I na ratunek czeka, bo po co samej się zastanowić jak uciec.
    Zabrakło mi też wątku Bianki - Mod przez wieki opłakiwał Jasmine, ale o nowej dziewczynie po prostu zapomniał? Nawet się nie zastanawia nad nią...
    Za to opisy przeżyć wewnętrznych bardzo mi się podobały - łatwiej było zrozumieć starych bohaterów, widać, że ostatnie wydarzenia nie są bez znaczenia. To ich bardzo uwiarygadnia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętaj że to kobieta :) a kobiety są zmienne :) kurcze jakoś jej nie pamiętam :) w którym tomie się pojawiła? No tak daje wiarygodność ale wydaje mi się już że Gabryś ześwirował :)

      Usuń