Ostatnio na tik toku coraz częściej pojawiały mi się u mnie filmy prezentujące czasy podziałów rasowych oraz braku tolerancji i to w taki chory dla mnie sposób. Jestem wielkim fanem “Green book” oraz “Ukrytych działań” dlatego też kolejnym dziełem za który logicznie powinienem sięgnąć były “Służace” z 2011 roku. Wybaczcie arcydziełem, bo nie wystarczy, że produkcja ta otrzymała wiele nominacji do wszystkich chyba nagród filmowych to jeszcze wiele z nich zdobyła. Na przykład Oscara dla najlepszej aktorki drugoplanowej Octavi Spencer. Hattie McDaniel byłaby z niej dumna. Nie wiecie kto to? Wujek Google Wam wyjaśni. Ja wracam do recenzji filmu.
Młoda i niezwykle ambitna dziennikarka, Eugenia "Skeeter" Phelan (Emma Stone) zainspirowana wydarzeniami w swoim domu postanawia spisać historie czarnoskórych służących które niejednokrotnie “porzucają” swoje własne rodziny by usługiwać innym za marne pieniądze. Uwierzcie mi jednak, że za mniej w tych czasach można było dostać kulkę. Zwłaszcza gdy twój kolor skóry odbiegał od tego ogólnie przyjętego. Czy uda się jednak wywołać skandal, a może jednak to wszystko przejdzie bez echa, a kobiety, które będą miały odwagę opowiedzieć swoje historie ściągną na siebie tylko kłopoty.
Nie jest to historia napisana na faktach, a tylko ekranizacja powieści Kathryn Stockett wydanej co ciekawe dwa lata wcześniej. Musiała ona zdobyć ogromną popularność w tak krótkim czasie by trafić na wielki ekran. Brak jednak prawdziwych postaci nie jest tu wadą. Historia ta bowiem idealnie oddaje lata 60 oraz to co działo się w Stanach Zjednoczonych w tamtym okresie. Czy zbudowalibyście niani waszego dziecka toaletę gdzieś w garażu tylko dlatego z powodu innego koloru skóry podobno roznosi jakieś choroby? Dla mnie jest to nie do pomyślenia, a z czymś takim musiały zmierzyć się bohaterki tej opowieści. Z tym oraz innymi zachowaniami ludzi, które stawiały je bardzo nisko w społeczeństwie. Chyba nawet zwierzęta miały od nich lepiej.
Mocną stroną tej produkcji są kreacje aktorskie. Same znane nazwiska. Emma Stone, Octavi Spencer czy też Viola Davis. Postacie, w które się wcielają są bardzo wyraziste. Emanują taką kobiecą siłą, zwłaszcza gdy pozwolimy im rozwinąć skrzydła. Do mnie jednak najbardziej przemawia Jessica Chastain która wciela się w nielubianą przez wszystkich, bo bardzo różniącą się od tych snobistycznych damulek Celię Foote. Jej impresja oraz umiejętności aktorskie wykraczają ponad wszelakie poziomy. Nie jest łatwo zagrać trochę głupiutką blondyneczkę z niezwykłym nastawieniem do życia, ale w tak rozbudowany sposób.
Film ten to również opowieść o dzieciach, które mocniejsze więzi budują ze swoimi nianiami nie wracając uwagi na ich kolor skóry. “Matki” które tu zobaczymy uważają swoje pociechy za coś modnego. Bo koleżanka to ma to ja też chcę. To straszne, ale jakoś bardzo podobne do tego co dzieje się w ostatnim czasie. Tylko one zabierały dzieci na spotkania, żeby je pokazać teraz od tego mamy media społecznościowe i nabijanie lików. Dla mnie to bardzo podobne i tak samo szkodliwe.
“Służące” to naprawdę mocny i chwytający za serce film niepozbawiony przy okazji humoru oraz głębszego wydźwięku. To wzruszająca historia, w której świat zmienia się na naszych oczach. Może nie tak szybko jakbyśmy tego chcieli, ale uważam, że ma on szczęśliwe zakończenie. To powrót do korzeni dobrego hollywoodzkiego kina, gdzie opowieść jest ważniejsza niż wybuchy czy też roznegliżowane modelki. Tego było potrzeba. Czemu jednak czekał tyle lat od premiery, żeby tym wszystkim się zachwycić? Nie wiem. Tik tok ma jednak pomógł mi odkryć taką perełkę i liczę, że ja pomogę odkryć ją Wam. Kto ma Disney Plus ten może go obejrzeć i to dzisiaj wieczorem. Moja ocena to mocne 5+/5.
11 października 2025
Ukryj widgety
Pokaż widgety
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz