Tryb noc/dzień

1 września 2013

Beata Pawlikowska - Blondynka na Zanzibarze

0
Książki podróżnicze są świetną metodą, gdy np. w drodze do pracy pragniemy przenieść się w całkowite inne miejsce i poznać kultury innych państw a niestety nie stać nas na to. Sam nie mam dużego doświadczenie z takimi książkami, ponieważ przeczytałem dopiero kilka jednakże jedna seria bardzo mnie zaciekawiła. Mowa tu o serii tworzonej przez Beatę Pawlikowskiej „Dzienniki z podróży” gdzie autorka opisuje swoje doświadczenia z różnych zakątków świata. Chciałbym, co nieco opowiedzieć o jednej z części a dokładniej o „Blondynce na Zanzibarze”.

Jak sam tytuł wskazuje autorka ląduje na Zanzibarze. Jest to wyspa na Oceania Indyjskim słynąca z plantacji najróżniejszych przypraw, wspaniałych plaż oraz niewolnictwa. Z książki dowiemy się, że to tam urodził się Freddie Mercury poznajemy romantyczną historię księżniczki, która uciekła z ukochanym do Europy. Przeczytamy też zabawną acz krótka historie o miłości żółwi do szpinaku, o drzwiach z kolcami, wokół których dopiero budowało się domy oraz o nieszczęśliwym losie niewolników. Więcej opowiedzieć nie mogę, bo opowiedziałbym wszystko.

Książka jest napisana w sposób wspaniały i zabawny czyta się ją z prawdziwą przyjemnością jednakże wystarczy godzina by przeczytać ją od deski do deski. Spowodowane jest to małym formatem i dużą ilością naprawdę ślicznych zdjęć (dla mnie trochę za małe są) i zabawnych ręcznych rysunków. Format tej książki jest jej plusem i wadą zarazem. Świetnie nadaje się do czytania w drodze do pracy (zmieści się w każdej torbie), ale ma niecałe sto stron teksu. Rozdziały są za krótkie moim zdaniem. A teksty pod zdjęciami to po prostu powtórka tego, co już czytaliśmy. Nie podobało mi się również to, że zdjęcia nie są ułożone chronologicznie pod tekstami, do których pasują. Tylko dwa razy w książce jest taka zbiórka wszystkich zdjęć, co moim zdaniem psuje czytanie. Po przeczytaniu jej czułem prawdziwy niedosyt i żałowałem, że nie zabrałem od razu innych części. Autorka pisze naprawdę świetnie, z humorem opisuje wydarzenia z podróży zarażając człowieka swoim optymizmem. Spodobała mi się też jej recepta na szczęście.

Naprawdę ciężko mi jest ją ocenić, ponieważ czytało mi się ją z przyjemności i z uśmiechem na ustach, co bardzo ważne jest w takich książkach. Jej grubość i to ze większość zajmują głównie rysunki i zdjęcia sprawia, że kończy się o wiele za szybko. Moja ocena to niestety tylko 3-/5. To głównie za zbyt małą ilość tekstu.
Ukryj widgety

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz