Tryb noc/dzień

2 czerwca 2015

Tajemnice Smallville

0
Zastanawialiście się może kiedyś jak wyglądało życie Waszych ulubionych superbohaterów? Nie chodzi mi o retrospekcje często pokazywane w produkcjach kinowych, ale o zwykłe życie z dnia na dzień. Właśnie dlatego tak bardzo denerwują mnie hollywoodzcy scenarzyści, którzy nie wzięli na warsztat wszystkich X-manów tylko uparcie siedzą przy tych samych, wypierając ich z wszelakich tajemnic. Wróćmy jednak do pierwotnego tematu. Chciałbym dzisiaj opowiedzieć o serialu, który mimo swoich lat (2001-2011) nadal przyciąga mnie z wielką siłą. Pokazuje, bowiem perypetie jednego z najbardziej rozpoznawalnych herosów z historii kina, Supermena. Mowa tu oczywiście o „Tajemnicach Smallville”.

Clark Kent (Tom Welling) nie jest zwykłym nastolatkiem. Jako dziecko został znaleziony na polu kukurydzy przez Marthę (Annette O'Toole) i Jonathana (John Schneider) po dość niezwykłym deszczu meteorytów, który prawie całkowicie spustoszył Smallville. Już, jako dziecko wykazywał się niezwykłą, ponadludzką siłą oraz szybkością. Jego nowi rodzice próbowali ukrywać go przed światem obawiając się, iż może zostać królikiem doświadczalnym. Wyrasta na szczęśliwego i uczciwego młodzieńca. Niestety w jego miasteczku zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Ludzie, którzy w jakiś sposób mieli styczność z kosmicznym kamieniem zmienili się i to bardzo. Clark pragnie jednak odkryć, kim jest i skąd pochodzi, zwłaszcza, że zdarzają się ku temu okazje. Musi ochronić jednocześnie swoją rodzinę oraz przyjaciół przed złem, czasem równie potężnym, co on sam.

Serial ten jest naprawdę niezwykły, ponieważ ukazuje jak to jest być innym. Jak ukrywać swoje prawdziwe ja, obawiając się akceptacji otoczenia. Wiem, że każdy superbohater to ukrywa, ale Clark jest w takim wieku, kiedy pragniemy zrozumienia i masy przyjaciół. Nie chcemy się wtedy wyróżniać, stać obok. Szkoła średnia i studia to czas największych zmian. Nie myślimy już jak dzieci, ale nie przytłaczają nas jeszcze problemy dorosłości. W produkcji tej ujrzymy niebezpieczeństwo, miłość, przyjaźń oraz głód wiedzy. Staniemy się częścią historii, którą będziemy chcieli przeżywać razem z bohaterami.

Jeżeli już o nich mowa to cała ekipa się spisała. Nie tylko scenarzyści, ale również sami aktorzy. Nie wyobrażam sobie już nikogo innego w roli Clarka Kenta, Lany Lang (Kristin Kreuk), Lexa Luthora (Michael Rosenbaum) czy też Lois Lane (Erica Durance). Oni wtopili się w role, które grali. Nie wolno zapomnieć o czarnych charakterach. Największym antagonistą, po którym widać, co ma w duszy jest oczywiście, Lionel Luthor (John Glover). Mówię na razie, bo jestem dopiero na czwartym sezonie, a wszystkich jest dziesięć, czyli wiele może się wydarzyć. Przyznam jednak, że oprychów jest tu, co niemiara.

Historia jest naprawdę ciekawie zbudowana. Na własne oczy widzimy jak Clark powoli i z mozołem odkrywa coraz to nowsze i ciekawe umiejętności. Raz przychodzi mu to z łatwością, innego razu z trudem. Zamknięty w sobie, prócz tajemnicy ukrywa również lęk, że mógłby kogoś przypadkiem skrzywdzić. To jest właśnie wspaniałe. Jego życie nie jest usłane różami, lecz cierpieniem i samotnością. Nie jest to może postać do końca tragiczna, ale pełna bólu. Jeden krok do przodu oznacza dla niego kilka kroków wstecz.

Mógłbym jeszcze godzinami wymieniać ciekawe pomysły wprowadzone w tym serialu, jednak mija się to z celem. Lepiej żebyście sami odkrywali jego tajemnice. Powiem tylko, że dostajecie prawdziwe vademecum o Supermenie. Zbiór prawd oraz najskrytszych sekretów największego superbohatera w historii. Nie wiem ile z nich pochodzi od Joe Shustera i Jerry'ego Siegela, czyli twórców Kal-Ela, a ile zostało dodanych przez scenarzystów. Wszystko jednak współgra ze sobą tworząc jedną spójną całość. Jak na razie. To świetny przykład tego jak mógłby wyglądać nasze spotkanie z obcą bardziej rozwiniętą od nas cywilizacją. Kosmici to nie tylko ufoludki z wielkimi oczami o zielonej skórze. Może nie będą tak do końca źle do nas nastawieni, albo będą nas dyskryminowali, jako tych gorszych. Kto to wie. Miejmy jednak nadzieję, że nie będzie tak źle. Moja ocena to szczere 4+/5.
Ukryj widgety

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz