Tryb noc/dzień

19 lipca 2025

Devil May Cry

0
W historii kina niejednokrotnie próbowano udowodnić, że można nakręcić dobrą ekranizację gry. Kilka razy nawet się udało. Niestety głównym kłopotem tego typu produkcji jest fabuła. W końcu gry to nic innego jak przechodzenie z lokacji do lokacji po pokonaniu kolejnego już coraz mocniejszego bossa. Większość anime, które oglądałem też tak wygląda dlatego nic dziwnego, że historia ta została zaprezentowana w ten właśnie sposób. I przez kogo? Południowokoreańskie Studio Mir było odpowiedzialne za całkiem niezłego “Wiedźmina: Syreny z głębin”, a nawet “Legenda Korry” o których dowiedziałem się przy okazji pisania tej recenzji. Korea zaczyna robić się sporą konkurencją, dla Japonii która do tej pory dominowała w tworzeniu wschodnich animacji.

Dwa pistolety, miecz na plecach, czerwony płaszcz i szelmowski uśmiech to znaki rozpoznawcze najskuteczniejszego chyba łowcy demonów. Imię jego Dante, który sam staje się zwierzyną. Wszystko za sprawą tajemniczej rządowej organizacji oraz wyglądającego jak przerośnięty biały królik oprycha, który nie będzie przebierał w środkach by dorwać chłopaka. Będą wyścigi, wybuchy i morze przelanej krwi, a wszystko to w jednym tylko celu, by rozpocząć koniec świata. Brzmi to trochę dziwnie, ale nawet on musi się od czegoś zacząć.

Animacja ta ma kilka naprawdę mocnych stron. Na przykład ścieżka dźwiękowa która wbija w fotel. Usłyszymy tu Limp Bizkit, Evanescence czy też Power Glove. Same mocne kawałki idealnie pasujące do tej rozwałki, którą możemy zobaczyć na ekranie. Jeszcze tak dobrze zostały ułożone w osi czasu, że tylko nabijają jeszcze tempo i sprawiają, że mamy ochotę wejść w ekran. Tak samo za sprawą animacji. Po prostu szczena opada zwłaszcza w momentach największych walk czy też pościgów. Ta energia po prostu kipi z telewizora. Lepiej to obejrzeć na czymś większym niż monitor komputera, żeby jeszcze lepiej to wszystko przeżywać. Wydaje mi się jednak, że albo mam zwidy albo użyto tam były dwa rodzaje animacji. Postacie z którymi musi się zmierzyć Dante wydają mi się jakieś inne. Bardziej 3D niż rysunkowe.

Tutaj małe rozdzielenie na nowy akapit, bo chciałbym opowiedzieć o czymś co najbardziej przeżyłem. Odcinek szósty tego widowiska to jest coś co mogłoby spokojnie startować na Oscara. Ja tu nie żartuje. Został on cudownie skonstruowany. To dwie historie obie bardzo dramatyczne opowiadające o dorastaniu, ale na kompletnie innych warunkach. Pierwsza ukryta w czerni i bieli o ostrych konturach takich samych jak cała animacja. Druga dużo bardziej kolorowa wyglądająca jak bajka, ale do której nikt nie chciałby trafić. Złagodzony wygląd postaci nadaje im tylko dramatyzmu w chwilach największej grozy. Brak tam też dialogów. Przez większość odcinka nikt nic nie mówi, a widz staje się obserwatorem tego niemego porywającego widowiska. Nie zdradzę o czym to będzie, ale uwierzcie mi otworzą Wam się oczy po obejrzeniu tego.

Fabuła to perełka. Dla mnie spójna i mocno wciągająca z ukrytymi zagadkami i punktami zwrotnymi, które na pewno mocno wpłyną na przyszłe wydarzenia. Nie grałem nigdy w gry na bazie, których powstała ta animacja, dlatego mogę nieco inaczej patrzeć na wszystko. Jestem zachwycony postacią głównego antagonisty. Pod względem wyglądu, charakteru oraz tego co go napędza dla mnie właśnie stanął na pierwszym miejscu wśród wszystkich bohaterów anime, jakie obejrzałem do tej pory. Wyprzedza nawet Obito Uchiha z serii Naruto. Naprawdę mnie przerażał i to w każdym momencie. Mam dreszcze na plecach jak o tym pomyślę. Tak z trochę innej beczki to przyznam się, że chyba pierwszy raz mam crasha. O ile mogę to tak określić. Mary kompletnie zdobyła moje serce. Swoją charyzmą, nieustępliwością oraz tym jak sobie dobrze radzi z bronią.

Tyle już napisałem, a o tytule zapomniałem. Chodzi mi tu o nowe animowane dziecko Netflixa czyli “Devil May Cry” które zdobyło serca wielu osób z tego co widzę po ocenach. Może za dużo o nich mówię ostatnio, ale to użytkownicy je wystawiają, a to oni są grupą odbiorców. I jest w czym się zakochać. To niezwykle rozbudowana i ciekawa historia, która może nam wiele jeszcze przynieść przy okazji kolejnego już zapowiedzianego sezonu. Sporo tu śmierci, ale nie walczą oni z pluszowymi misiami, a z demonami, a taki przeciwnik to nie byle co. Przez osiem odcinków dowiemy się również, że nasze korzenie nie mogą kierować naszym życiem i wskazywać jacy możemy być. Na pewno jest tu wiele więcej ciekawych mądrości albo to zwykła nawalanka, gdzie posoka leje się strumieniami. Na dwoje babka wróżyła. Dla mnie to 5-/5.
Ukryj widgety

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz