Tryb noc/dzień

10 listopada 2022

Sklep dla samobójców

1
W czasach, gdy jedyną emocją goszczącą na ludzkich twarzach jest smutek, a po głowach większości z nich chodzi jak zakończyć swój marny żywot. Mishima i jego żona Lukrecja znaleźli swoją niszę. Otworzyli tytułowy „Sklep dla samobójców”, który prowadzą wraz z dwójka swoich dzieci. To takie czasy, że klientów nie brakuje, a bardzo pomocny personel zawsze podpowie, jaki towar wybrać wśród bardzo szerokiego asortymentu. Zadowolenie gwarantowane. Jeszcze nikt nie wrócił z reklamacją.

Zajechało tu nieźle czarnym humorem, ale czego się spodziewać po produkcji pokazującej jak ludzie grupowo wyskakują z okien. Jest nawet taka scena, że wygada to jakby deszcz padał. Oczywiście nie macie się, czego obawiać, wszystko jest rysunkowe, przez co nieco łagodniejsze, ale tylko troszeczkę. Sam aspekt wizualny, czyli kreska bardzo mi się podoba. Trochę toporna, niejednoznaczna i delikatnie karykaturalna. Czasami nawet zastanawiałem się czy nie inspirowano się trochę filmami Tima Bartona w bardziej komiksowym wydaniu.

Temat, mimo że bardzo smutny nie powinien być traktowany całkowicie poważnie, bo potrzebny jest w tym wszystkim dystans by zauważyć pewne niuanse w nim ukryte. W końcu w sposób „prześmiewczy” ukazuje ludzi zarabiających na ludzkim cierpieniu pewnych swoich przekonań, że robią to, co trzeba. Było nawet wspomniane, że nie mogą podążyć droga swoich klientów, bo muszą prowadzić ten sklep. To trochę próżne, ale może pod tym ukrywa się prawdziwy strach?

Same postacie są dość dobrze zarysowane i chodzi mi tutaj o zachowania oraz to, czym się kierują zwłaszcza w późniejszych etapach filmu. Początek jest nieco monodramatyczny, ale całość spokojnie można przypisać do czarnej komedii zwłaszcza od momentu, gdy pojawia się nowy członek rodziny. I właśnie przy tej okazji warto wspomnieć o braku jednego kierunku. Niektóre sceny wydają się wyrwane z kontekstu, a piosenki wyciągnięte z kapelusza, ale i tak widzimy, czym może skończyć się depresja, wszechogarniający wyścig szczurów oraz jak ważna jest radość z nawet małych rzeczy. O tym śpiewała nawet Sylwia Grzeszczak, ale nie w tym filmie oczywiście.

Ostatnia rzecz, jaką pochwalę to rewelacyjny dubbing. To właśnie on osładza całą historię, bo swoich głosów użyczyła sama śmietanka z naszej rodzimej sceny kabaretowej. Usłyszymy tu w końcu Michała Wójcika, Joannę Kołaczkowską, Roberta Górskiego, Artura Andrusa czy też Czesława Mozila. Ich głosy same w sobie po prostu bawią, przez co cała historia wydaje się dużo mniej makabryczna.

Na koniec pewnie ciekawi Was czy warto ten film obejrzeć. Ja uważam, że tak, bo daje sporo do myślenia. Jaki wpływ ma na nas otoczenie i ile my możemy dobrego zrobić nawet drobnymi gestami? Pamiętajcie jednak, że najważniejszy jest zdrowy dystans tak samo w czasie seansu jak i całego naszego życia. Moja ocena filmu to mocne 5-/5.

1 komentarz: