Tryb noc/dzień

3 lutego 2018

Katarzyna Berenika Miszczuk - Noc Kupały

2
Coraz częściej dochodzę do wniosku, że powinienem pisać ekspresowe recenzje. Czasem zdarzy mi się przeczytać jakaś ciekawą książkę będącą kolejnym tomem serii, ale nie chce ciągle tego samego powtarzać, a przydałoby się zostawić kilka słów komentarza. Albo tak jak w przypadku „Nocy Kupały” nie do końca wiem, co o niej napisać. Jest to dzieło Katarzyny Berenik Miszczuk, której twórczość odkryłem dość niedawno. Pora powiedzieć, co nieco o fabule.

Młoda uczennica Szeptuchy nie ma łatwego życia. Nie jest to jednak spowodowane zajęciem, które wykonuje, ale darem, który otrzymała. Zwłaszcza, że Noc Kupały, czyli godzina zero zbliża się wielkimi krokami. Bogowie nie śpią. Zażądają tego, co im obiecano. Najgorsze, że pojawia się również była ukochana Mieszka. Mówi się, że prawdziwa miłość przetrwa wieki. Jak to jednak jest z uczuciami po tysiącu lat rozłąki? Przekonajcie się sami.

Miałem ochotę wpisać tutaj trzy kropki żeby tylko nie psuć dobrego efektu, jaki dała recenzja poprzedniej części. Muszę jednak być szczery. Tym razem nie czuje się usatysfakcjonowany. Brzmi to trochę dziwnie, ale taka prawdą.

Akcja trochę się zakleszcza, wprowadzone zostają nowe wątki i to oczekiwanie na Ten Dzień niejednego czytelnika przyprawiło pewnie o ciarki na plecach. Jednakże daleko temu do tego, co było w tomie poprzednim. Zanim jednak rozwinę tę myśl proszę wszystkich, żebyście przeczytali recenzję do końca. „Szeptucha” była dla mnie powiewem świeżości, czymś nowym na rynku wydawniczym (i moim własnym doświadczeniu czytelniczym) i bardziej opowieścią przygodową niż romansem. Tutaj jednak wszystko poszło bardziej w stronę romansu. Uczuciowe perypetie bohaterki zaczęły mnie czasem drażnić, a jej ciapowatość, chociaż bardziej powinienem to nazwać łatwowiernością coraz bardziej przekonywała mnie, że jest w czepku urodzona. Z taką dawką szczęścia mogłaby grać w totka i to z największymi kumulacjami.

Na szczęście całość ratuje dreszczyk emocji, który pojawił się łącznie z pojawieniem się Ote i trwał aż do ostatnich stron. Całkiem nieźle on został rozciągnięty jednakże trzeba było na niego dość długo czekać. A może pojawia się on nieco później? Mniejsza z tym. W ostatecznym rozrachunku akcja na szczęście wybroniła książkę z opresji. Dzieje się tu naprawdę dużo. Nie mamy, co liczyć na wyścigi samochodowe (chociaż chyba jakieś autko oberwie) bardziej mi tu chodzi o pojawianie się kolejnych członków słowiańskiego panteonu którzy pokazują swoją mroczną naturę. Najlepiej widać to w czasie spotkania Mokoszy.

Nie uważam tej książki za złą. Naprawdę przyjemnie się ją czytało. Autorka niesamowicie operuje słowem, ma niezwykłą wyobraźnie oraz umiejętności, których można tylko pozazdrościć. Problem jednak leży w tym, że nie należę do grupy docelowej, dla której tworzona była ta powieść. Nie jedna kobieta będzie zachwycona przystojnym, umięśnionym Mieszkiem, perypetiami miłosnymi bohaterów oraz całą tą oprawą. Zbyt mało znalazłem tutaj do siebie, chociaż nadal jestem mocno zakochany w tym słowiańskim świecie. Dlatego też ocenie tę książkę na 4-/5.

Tytuł: Noc Kupały
Autor: Katarzyna Berenika Miszczuk
Seria: Kwiat paproci
Wydawnictwo: W.A.B. / GW Foksal
Rok wydania: 2016
Oprawa: miękka
Liczba stron: 352
Format: 13.5x20.2 cm
Numer ISBN: 978-83-280-3687-1

2 komentarze:

  1. Zamierzam w tym roku zabrać się za tą serię, zdecydowanie. Słyszałam już tyle różnych opinii, że nie mogę się oprzeć. :) Ostatnio kupiłam "Pustułkę" tej autorki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwsze słyszę o Pustułce ale zaraz lecę na LC o niej poczytać:) dziękuje za info :)

      Usuń