Tryb noc/dzień

18 lutego 2018

Gwiezdne wojny: Część I - Mroczne widmo

2
Może to dziwnie zabrzmi, ale nigdy nie byłem fanem „Gwiezdnych Wojen”. Pewnie teraz wiele osób łapie się za głowę i krzyczy „Giń. Przepadnij”, ale taka jest prawda. Pierwszy film, jaki udało mi się obejrzeć w całości to część, o której dzisiaj opowiem zatytułowana „Mroczne widmo”. Głównym powodem tego cudu było to, że poszedłem na niego do kina i to z całą klasa. Więc jak widzicie, wyjścia nie miałem. Ale nawet obejrzenie go na wielkim ekranie z dźwiękiem niedostępnym w przypadku telewizora nie zakochałem się w świetlnych mieczach. Co jednak spowodowało, że postanowiłem sięgnąć po tę serię. Jej fenomen i najnowsze części. Od kiedy pierwszy raz widziałem film z tego uniwersum minęły lata. Kolejne części pojawiały się na ekranach, a ja byłem w kropce. Co ludzie w tym widzą? Czym im imponuje? Właśnie na te pytania będę starał się odpowiedzieć, ale na razie weźmy się za fabułę.

Mistrza Jedi Qui-Gon Jinn (Liam Neeson) wraz ze swoim uczniem Obi-Wanem (Ewan McGregor) wyruszają na Naboo by rozstrzygnąć konflikt między ową planetą, a Federacją Handlową. Niestety w skutek pewnych komplikacji zmuszeni są do ucieczki. Niestety nie wycofują się sami, towarzyszy im władczyni Naboo (Natalie Portman) wraz z orszakiem. Lądują oni na Tatooine gdzie poznają młodego chłopca Anakina Skywalkera (Jake Lloyd), który posiada coś więcej niż smykałkę do majsterkowania.

Wielbicieli gatunku pewnie rozbawi mój opis, ale starałem się być naprawdę oszczędny w słowach, ponieważ dzieje się tutaj naprawdę dużo. I co mogę powiedzieć o tym filmie? Nie jest on zły. To jednak mogłem stwierdzić osiemnaście lat temu, kiedy to dopiero pojawiał się na wielkim ekranie. Jednakże po tylu latach oglądania naprawdę znakomitych filmów nadal myślę tak samo. Jak na swoje czasy był on dość nowatorski i twórcy w stu procentach wykorzystali możliwości komputerów, co widać w masie efektów specjalnych. Naprawdę rewelacyjnie przedstawione zostały wyścigi ścigaczy. Pełne dynamizmu różnorodności, jeżeli chodzi o same pojazdy jak i kierowców.

Ogólnie uniwersum to jest pełne istot najróżniejszej maści, przez które starano się bardziej trafić do młodszego widza. Najlepiej to widać po postaci Jar Jar Binksa. Zabawnego, przyjacielskiego, ale również strasznie głupkowatego kosmity, koło którego ciężko byłoby przejść obojętnie. Sam jego wygląd sprawiał, że człowiek się uśmiechał. Jeżeli dorzucimy do tego jego maniery oraz ogólnie zachowanie to dostajemy komedię jak się patrzy. Przy okazji warto również zwrócić uwagę na grę aktorska, która jest dla mnie po prostu drętwa. Wybaczcie, ale jakoś ich rozmowy wydawały mi się nad wyraz sztuczne. Wszyscy byli sztywni jakby kije połknęli. Tylko Jake Lloyd przedstawiał jakiekolwiek emocje.

Niewykorzystana tutaj została moim zdaniem postać Dartha Maula (Ray Park) nie wystarczy, że mówił tyle, co kot napłakał to dodatkowo nie miał szans na pokazanie swojej prawdziwej natury. Świetnie sprawił się, jako antagonista to jednak chciałbym jeszcze kiedyś go zobaczyć. Spokojnie nie przeszedłem na ciemną stronę mocy, ale był on chyba najbardziej wyrazisty, jeżeli chodziło o sam wygląd w całej obsadzie.

Ogólnie film oceniam dość dobrze. Bardzo przyjemnie mi się go oglądało i zaciekawił mnie dalsza historią jednakże jeszcze nie zakochałem się w tej serii. Dla wielu mógł być objawieniem, bo przedstawiał wydarzenia sprzed trylogii z lat 70, chociaż czytałem również, że wielu fanów miało żal do George’a Lucasa, ale nie mi go oceniać. Planuje jednak nadrobić zaległości w przyszłym roku i obejrzeć całą serię. Może i ja znajdę w niej coś ciekawego. Jak na razie „Mroczne widmo” oceniam na 3+/5.

2 komentarze:

  1. Jestem fanką Star Wars od ho ho... dziecka? Chyba tak i jedyne co się złego zdarzyło temu uniwersum to powstanie Nowej Trylogii. Nie cierpię, nie jestem w stanie tego zdzierżyć. Przyznam się nawet, że jak mam kupioną Starą Trylogię i wszystkie te nowe filmy i znam je na pamięc tak Nowej Trylogii ani nie mam, ani nie znam. ( i znać nie będę ^^).
    ALe akurat muszę się z Tobą zgodzić, że postać Darth Maula powinna być rozwinięta, generalnie jest on dla mnie najlepszą postacią w Mrocznym Widmie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie chce się przekonać czy Stara Trylogia jest taka ciekawa ale nie chce zaczynać historii od końca :) a Darth Maula jest chyba najwyrazistszą postacią tutaj i może tylko o nim powinni stworzyć film? to mogłaby być ciekawa alternatywa dla całego uniwersum :)

      Usuń