Tryb noc/dzień

16 stycznia 2018

Remigiusz Mróz - Trawers

0
Remigiusz Mróz to jedno z moich największych odkryć literackich ostatnich lat. Już pierwsza jego książka, jaka wpadła w moje ręce pochłonęła mnie doszczętnie i pewny jestem, iż zbyt szybko z jego umysłu nie wyjdę. Chyba żeby mnie wołami ciągnęli. Dlatego też z wielkimi nadziejami oraz niepohamowaną ciekawością sięgnąłem po trzeci „finałowy” tom powieści, której głównym bohaterem jest niezwykle interesujący i pokrzywdzony przez życie komisarz Forst.

Wiktor Forst odsiaduje w wiezieniu wyrok dwudziestu pięciu lat pozbawienia wolności za morderstwo. Niestety, jako były policjant niema on łatwego życia zwłaszcza, gdy nasilające się ataki migreny zmuszają go do sięgnięcia po najgorsze panaceum. W tym samym czasie dochodzi jednak do kolejnym morderstw. Policja odnajduje dosłownie zmasakrowane ciało oraz syryjską monetę w ustach ofiary. Czyżby Bestia z Giewonu zapragnęła naprawdę zasłużyć na to miano. A może jest w tym coś innego? Jakieś drugie dno, w którym wiele do powiedzenia mogą mieć uchodźcy.

I właśnie tutaj zaczynają się całe schody. Wiem, że ostatnio autora nazwałem sadystą, zdolnym, ale jednak sadystą. Za te właśnie słowa chciałbym go przeprosić ze szczerego serca. Jest on, bowiem prawdziwym geniuszem. Niezły awans, co? Wszystko to widzimy w tej powieści przesiąkniętej na wskroś nie tyle akcją, co prostym i niezwykle skutecznym sposobie budowania napięcia. Nie wystarczy, że w poprzednich tomach pojawiło się wiele pytań, a każde koleje zakończenie gwarantowało nieprzespane noce z powodu wymyślania jak dalej potoczy się historia to tym razem dostajemy istny misz masz. Każdy z poznanych wcześniej bohaterów dostaje swoje pięć minut. W przypadku niektórych nawet dobre dwie godziny. I nie chodzi mi tutaj tylko o Forsta i Bestię, ale również postacie poboczne takie jak Osica czy też Dominika Wadryś-Hansen. Każde z nich odgrywa bardzo ważną rolę w budowaniu fabuły i rozkręcaniu tej imprezy.

Mróz tworzy naprawdę zdecydowanych i nieprzerysowanych bohaterów. Widać to chociażby po Chyłce, która pojawia się tutaj dość epizodycznie. Jednakże to całkowicie wystarcza żeby zaciekawić mnie swoją osobą i bym zapragnął bardziej zagłębić się w jej historię. Dlatego jestem pewien, że po tej serii wezmę się za „Kasację”. Ciekawi mnie na ile osób tak właśnie to zadziałało.

Sam nie wiem, co mógłbym więcej powiedzieć o tej książce. Jest spokojniejsza niż poprzednie dwa tomy i autor jakby słysząc moje rady mniej krzywdzi postacie. Tym razem jednak skupia się na rozwiązywaniu największej z zagadek. Nie będę tu spolerował, ale jeżeli czytaliście poprzednie tomy to mniej więcej wiecie, co się działo. Morderstw, morderstwa i morderstwa. Jedno z nich różniło się jednak od pozostałych. To na jego punkcie Forst ma największego świra i wokoło niego będzie się wszystko kręciło.

Nie jest to jednak czysta zagadka kryminalna. Autor stara się tu przelać wiele kwestii, z którymi musi zmierzyć się dzisiejszy świat. Brakiem tolerancji dla innych narodów widzianym najlepiej w przypadku uchodźców. Może dlatego stali się oni tutaj tak ważnym elementem powieści.

Zastanawiacie się pewnie, czemu na początku recenzji napisałem słowo finałowy w cudzysłowie. Nie jest to, bowiem koniec historii. Seria ta nie jest trylogią a tetralogią, czyli przede mną jeszcze czwarty tom, który mam nadzieję rozwinie wszelakie wątpliwości i pomoże mi odpowiedzieć na nurtujące mnie pytania. Wielka chwała i pełen szacunek dla Mroza. Spokojnie można się stawiać koło Kinga oraz innych pisarzy tego formatu. Ocena książki to 4+/5. Zaczekam i zobaczę co przyniesie następny tom.

Tytuł: Trawers
Cykl: Komisarz Forst
Tom: 3
Autor: Remigiusz Mróz
Wydawca: Filia
Data wydania: 18 maja 2016
Liczba stron: 480
Oprawa: miękka
ISBN-13: 978-83-8075-102-6
Cena: 36,81 zł
Ukryj widgety

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz