Tryb noc/dzień

22 listopada 2017

Żywioł. Deepwater Horizon

0
Filmy katastroficzne to jeden moich ulubionych gatunków głównie, dlatego iż znakomicie pokazuje siłę natury, potęgę tego, co nas otacza oraz naszą bezsilność wobec niej. Niestety przykro się patrzy, gdy są one tworzone na faktach autentycznych i opowiadają prawdziwe, smutne historie. Historie, w których zginęli ludzie. Tak właśnie jest z „Żywioł. Deepwater Horizon” wyreżyserowanym przez Petera Berga. Trzeba przyznać, przed kolesiem postawiono niełatwe zadanie. Niby z wielkim rozmachem stworzył „Battleship: Bitwa o Ziemię”, ale tutaj mamy do czynienia z prawdziwymi ludzi, których trzeba odpowiednio pokazać.

W 2010 roku dochodzi do największej w historii Stanów Zjednoczonych katastrofy ekologicznej, której źródłem jest Deepwater Horizon, platforma wiertnicza znajdująca się w Zatoce Meksykańskiej. Doszło na niej do ogromnego wybuchu, w której zginęło jedenaście osób. Niestety wynikiem tego był również wyciek do oceanu gigantycznej ilości ropy naftowej.

Nie jest fabuła samego filmu, a bardziej opis znalezionej w Internecie katastrofy. Jednakże produkcja ta też nieco różni się od tego, co do tej pory widziałem. Nie jest to film akcji to relacja z pierwszej linii najbardziej przerażającej walki. Nie na froncie, ale w zamkniętej puszce, jaką jest platforma wiertnicza.

Najlepsze w tym wszystkim jest sposób nastrajania i przygotowywania widza do tego, co ma nadejść. Powolne dawkowanie emocji oraz rozgrzewanie atmosfery. Zachwycające jest to jak reżyser pozwala nam wpierw poznać bohaterów, ich codzienność by potem pokazać w jak trudnej sytuacji musieli się znaleźć. Delikatne znaki, jakie nam dawał, że ten spokój to tylko ułuda, że zaraz rozpęta się piekło i to w dosłownym tego słowa znaczeniu.

I tutaj zaczyna się prawdziwe widowisko. Widać każdego dolara, który został wydany na ukazanie poziomu katastrofy. Na wybuchy, ogień czyli to co nas najbardziej przeraża. Rewelacyjnie wygląda płonąca platforma. Po prostu zapiera dech w piersiach, chociaż nie powinniśmy się tym zachwycać to miejsce śmierci, to grób jedenastu osób.

Jednakże film ten znakomicie pokazuje, co tak naprawdę się dzieje. Że ludzie odpowiedzialni za takie właśnie przedsięwzięcia starają się ciąć koszta jak tylko mogą. Nieświadomi, że narażają miliony stworzeń, bo nie chodzi mi tylko o pracowników, ale również o środowisko naturalne, w którym nawet mała zmiana może nieść ogromne szkody. I właśnie tutaj moim zdaniem jest problem. Film ten ukazuje tylko i wyłącznie jak doszło do katastrofy. W sposób naprawdę przerażający, ale moim zdaniem miałby on większy wydźwięk gdyby ukazano również konsekwencje tego. Zniszczenia flory i fauny morskiej. W końcu nie tylko ludzi tam zginęli.

Gra aktorska również jest na wysokim poziomie. Mark Wahlberg oraz Kurt Russell po prostu wymiatają. Nadają swoim postaciom autentyczności oraz niezwykłego charakteru. Pokazują zwykłych ludzi w czasie pracy oraz problemy z którymi muszą się zmierzać. John Malkovich to chyba jeden z najlepszych antagonistów, jakich kiedykolwiek widziałem. Może ta nazwa nie pasuje do niego, bo nie mamy tutaj superbohaterów, ale to on odpowiedzialny jest tutaj za ten cały burdel. Przyznam patrząc na niego, ten jego uśmieszek miałem ochotę dać mu w zęby i mogę się założyć, że połowa widzów również.

Film ten to istny pomnik dla pracowników platformy nie tylko tych, którzy zginęli, ale również tych, którzy do ostatniej chwili próbowali powstrzymać albo chociażby zminimalizować szkody. Nie mieli oni łatwego zadania jednakże spisali się jak bohaterowie. Interesujące również było to, że nie widać tu aż tak wielkiej panik. Widzimy ludzi zdeterminowanych i pewnych tego, co robią. Każdy kolejny krok był przemyślany. Tak samo jak ukazanie tego jak wielka to machina. Ile urządzeń może się zepsuć. Twórcy podeszli do tego bardzo merytorycznie i technicznie.

„Żywioł. Deepwater Horizon” to film katastroficzny pełną gębą, który powinien być nie tyle dobra rozrywką, co lekcją pokory dla natury oraz tego, że są rzeczy, na których nie warto oszczędzać. Już od pierwszych chwil łapie za serce i wbija w krzesło do samego końca. Nie dziwię się, że został on nominowany w dwóch kategoriach do Oscara, za najlepsze efekty specjalne oraz najlepszy montaż dźwięku. Film ten przeraża i zachwyca jednocześnie. Poleca go wszystkim. Moja ocena to 5/5.
Ukryj widgety

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz