Tryb noc/dzień

26 września 2017

Aneta Jadowska - Szamańskie tango

2
Wiecie, co jest najbardziej frustrujące w byciu molem książkowym? Czas. Tygodnie, miesiące, a czasem nawet lata, które musimy spędzić czekając na kolejne tomy serii, którą tak bardzo lubimy. Na szczęście wielu pisarzy, zwłaszcza polskiego pochodzenia można zaliczyć do dość płodnych. I raz na rok czasem na dwa lata na rynku pojawia się kolejne ich dziecko. Chwiała wydawnictwom. Ale nie o tym chciałem rozmawiać.

Mało która recenzja może pochwalić się tym, że została świeżo napisana po lekturze jakiejś książki. Bardzo często staram się delikatnie ochłonąć, wyjść ze świata, do którego się przeniosłem i dopiero coś naskrobać. Tym razem jest inaczej. Na zegarku mam godzinę 3 w nocy, ale nawet nie myślę o spaniu. Zwłaszcza po przeczytaniu „Szamańskiego Tanga” Anety Jadowskiej.

Piotr Duszyński bardziej znany, jako Witkacy jest policjantem, szamanem i ojcem. Jeżeli na tym pierwszym mało nie zjadł zębów to dwie kolejne role są dla niego czymś nowym. Ciągle musi się wiele nauczyć. Zwłaszcza, że teraz odpowiedzialny jest nie tylko za siebie. Niestety los nie jest dla niego łaskawy. Zwłaszcza, gdy ma się nastoletnią i cholernie ambitną córkę. Jeżeli dodamy do tego magiczne zdolności dziewczyny to jednego możemy być pewni. Wpadliśmy w niezłe bagno.

Wiem, że ten opis fabuły opowiada tyle, co nic, ale kurcze nie wiedziałbym, od czego zacząć. Od sprawy, na która trafia Witkacy na pierwszych stronach? Walić ją. Wiem, że jest istotna, ale dopiero później zaczyna się prawdziwy rollercoaster i to z piekła rodem. To, co autorka daje nam tym razem bije na głowę wiele pozycje, które do tej pory przeczytałem. Oki, trochę przesadzam, ale jestem w takiej euforii jakbym coś zajarał. Mam nadzieje, że do rana mi przejdzie.

Kilka głębokich wdechów i postaram się wszystko po kolei wyjaśnić. Pierwsza wielka zaleta to oczywiście sam szamanizm. Tyle się naczytałem w życiu o magii w najróżniejszej postaci, a wielu pisarzy zapomina o sferze duchowej. Indianie chyba najbardziej byli otwarci na ten aspekt i to właśnie tutaj widzimy. W porównaniu do poprzedniej części nie zobaczymy tylko kilku rytuałów służących do odganiania duchów. W pełni zagłębimy się w aktualne wydarzenia. Poznamy niektórych bogów oraz co ważniejsze złapiemy szamańskiego bakcyla. Spokojnie to nie żaden wirus. Nie wiem jak wy, ale ja mam wielką ochotę pogłębić moją wiedzę dotyczącą kultury i wierzeń rdzennych mieszkańców Ameryki. Wszystko to za sprawą autorki oraz jej niezwykłego sposobu budowania fabuły. Nad wyraz barwnego świata oraz niezbyt rozwlekłych, a jednak niezwykle interesujących opisów. Wszystko to składa się na rewelacyjną opowieść. Dodatkowo przesiąknięte masą emocji, która z każda stroną wylewa się na czytelnika. Jak tak dalej pójdzie następne tomy będę musiał czytać w zestawie do nurkowania. I nie zrozumcie mnie źle. Mimo masy uczyć nie jest to jakaś ckliwa nad wyraz przesłodzona historia. Wszystko jest zrównoważone. Znajdziemy tu ogrom szczęścia, smutku, strachu zmieszanego czasami z paniką, ale będziemy kibicować bohaterom w każdym kolejnym ich zadaniu.

A skoro już wspominam o postaciach warto zwrócić uwagę na to, że tym razem zagłębimy się nie tyle w przeszłość Witkaca, co jego ducha opiekuna, czyli Sępa. Poznamy jego prawdziwą naturę i zobaczymy, co nim kieruje. Wyjaśni się również kilka jego dziwnych zachowań, ale o tym sami się przekonacie. Co do innych osób, które tutaj spotkamy warto zwrócić uwagę na Kurczaczka, czyli córkę głównego bohatera. W poprzedniej części pojawiła się przelotnie, ale już dawała zarys dobrze prosperującej postaci, którą polubią wszystkie nastolatki. Nieco zbuntowana, samodzielna i do tego piekielnie inteligentna i ambitna. Nie sposób jej nie lubić. I oczywiście moje gwiazda, Witkacy. Nie wiem, czemu ale w połowie książki zacząłem na niego spoglądać nieco inaczej. Poszukiwałem jego odpowiednika w innych również zagranicznych dziełach i chyba nigdy albo bardzo rzadko pierwszoplanową postacią jest ojciec. To dziwne, ale w większości przypadków, które potrafiłem sobie przypomnieć miałem do czynienia z „singlami”, którzy dopiero układali sobie życie albo byli oni wolnymi duchami. Tutaj spoglądamy na wszystko z perspektywy rodzica, pragnącego dla swojej pociechy tego, co najlepsze. I nie chodzi mi tutaj o rozpieszczanie dziecka, ale o zagwarantowanie mu jak najlepszej przyszłości. Witkacy mimo swojego spokojnego czasem melancholijnego charakteru wykazuje się niezwykłą odpowiedzialnością i dalekowzrocznością. Boje się, że zdradzam może trochę za dużo, ale po przeczytaniu tej książki sami zobaczycie, na co trzeba zwracać uwagę, gdy zaczniemy myślec o zakładaniu rodziny. Tym bardziej, gdy taka niespodzianka spadnie na nas jak grom z jasnego nieba. Może to zbyt poważne spoglądanie na historię, która pewnie miała być głównie rozrywką, ale ja już tak mam, że czasem szukam dziury w całym. Autorka na pewno nie planowała napisać podręcznika do Wychowania do życia w rodzinie.

Jeżeli wydaje Wam się ze macie słabą wyobraźnie i czasem ciężko jest wam wizualizować sobie to, o czym czytacie na ratunek przychodzi Magdalena Babińska. Znakomita moim zdaniem rysowniczka, która ubarwia książkę swoimi niezwykłymi, czarno-białymi dziełami.

„Szamańskie Tango” to jedna z lepszych kontynuacji, jakie trafiły w moje ręce w czasie kilku ostatnich lat. Przepełniona emocjami oraz niezwykłymi przygodami pozwala przenieść się czytelnikowi w świat indiańskich wierzeń. Świat, który nie został jeszcze wyeksploatowany, jeżeli chodzi o książki. Wprowadza do literatury fantasy powiew świeżości, a zarazem otwiera nas na nowe możliwości. Nie zabrakło tu jednak pewnego lęku. Obawy, że w następnym tomie Witkacy zamieni się w duchowanego pakera, którego kule się nie imają, chociaż powinienem tu napisać duchy. Tak jak to chociażby było z Dorą Wilk. Mam szczerą nadzieję, że autorka nie dopuści do tego, ponieważ jest on znakomitym przykładem bohatera-faceta, który nie myśli tylko o jednym. Aneta Jadowska dzięki swojemu talentowi spokojnie może konkurować z Iloną Andrews oraz sam nie wierzę w to, co mówię Patricią Briggs. Czuje się jakbym zdradził Mercedes Thompson, ale w naszej polskiej fantastyce tak mało jest duchów. Dlatego ocena musi być tylko jedna 5+/5. Błagam o więcej.

2 komentarze:

  1. Wygląda na to, że Jadowska znowu stworzyła fajny świat z ciekawymi mocami, które go wypełniają - po "Dziewczynie z Dzielnicy Cudów" wiem, że to potrafi. Niestety osobiście mam alergię na jej styl pisania, więc raczej nie będę próbwać z tą książką :( Pozdrawiam,
    Ewelina z Gry w Bibliotece

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznam że radziłbym spróbować bo seria o Dorze Wilk oraz "Dziewczyna z Dzielnicy Cudów" całkowicie mi nie podeszły przy tej drugiej padłem koło 30 strony nawet. Witkacy jest całkowicie inny autorka inaczej opowiada historię dlatego radziłbym spróbować bo można się miło zaskoczyć.

      Usuń