Tryb noc/dzień

8 maja 2014

Grobowiec świetlików

0
Wojna to chyba najgorsze, co może spotkać człowieka. Szkodzi ona nie tylko tym, którzy bezpośrednio biorą w niej udział, czyli żołnierzom, ale też cywilom. Naloty bombowe, strzelaniny, zbierają śmiertelne żniwa. W ostatnim czasie trochę inaczej wyglądają konflikty zbrojne. To bardziej ekonomiczne przepychanki niż militarne podboje, chociaż po ostatnich wydarzeniach widzimy, że ludzie nadal giną. Najbardziej jednak odczuwają to nie dorośli, bo oni łatwiej przeżyją taką sytuację, lecz dzieci. One są największymi ofiarami walk, nieświadome do końca, co się wokół nich dzieje pragną tylko ponownie wpaść w ramiona rodziców, którzy nie przyjdą, bo odeszli. Właśnie o takiej tragedii opowiada „Grobowiec świetlików” wyreżyserowany przez Isao Takahate w 1988 roku. Anime to jest tak samo młode jak ja.

Akcja filmu rozpoczyna się od nalotu na Kobe w czasie Drugiej Wojny Światowej. Dwójka rodzeństwa kilkunastoletni Seita i jego młodsza siostra Setsuko chcą dostać się do schronu, w którym mają spotkać się z matką. Niestety nie wszystko idzie po ich myśli. Kobieta ginie, a dziećmi postanawia zająć się ich ciotka (ojciec jest w marynarce wojennej). Z czasem jednak dochodzi między nimi, a nową opiekunką do konfliktu. Uważa, bowiem młodzieńca za darmozjada, który ciągle bawiłby się z siostrą. Chłopak jest zbyt dymny by przyznać się do błędu i przeprosić. Muszą się, więc wyprowadzić. Trafiają do schronu, który od teraz staje się ich domem. Miłością i dumą człowiek nie wykarmi drugiej osoby. Zwłaszcza, gdy choroby z przyjemnością atakują słabe, niedożywione organizmy.

Wprowadziłem Was jednak w pewien błąd. Początkiem nie jest wojna, lecz śmierć. Młody chłopak zostaje odnaleziony przez sprzątaczy na stacji kolejowej, umiera. Jedyne, co ma przy sobie to puszka po landrynkach. Uważana za śmieć zostaje wyrzucona. Właśnie wtedy pojawia się przy niej duch Setsuko wraz z bratem, którzy odprowadzani przez stado świetlików wybierają się w ostatnią podróż. Od tej chwili zaczynają się wyżej wymienione wspomnienia.

Po obejrzeniu tej produkcji w moim sercu zagościł smutek. Anime już od pierwszych minut przepełniony zostaje samotnością, żalem i śmiercią. Nie spodziewałem się tego po nim. Wiedziałem, że jest o wojnie, ale tak drastyczny obrót spraw nawet przez głowę mi nie przeszedł. W całej swojej okropności widać, co konflikty zbrojne robią z człowiekiem. Jak wyniszczają jego psychikę i traci możliwość dostrzegania szczęścia nawet w uśmiechu dziecka. Zachowuje się jak zaszczuty pies. Obawiając się każdego kroku. Szczęśliwi ci, którzy tego nie przeżyli.

Ogólnie rzecz biorąc film został wykonany świetnie. Pierwszorzędna muzyka nadaje klimat i pozwala widzowi lepiej się w niego wczuć. Historia, mimo że straszna pokazuje tamte czasy takie, jakie były naprawdę. Reżyser skupił się głównie na rodzeństwie oraz relacjach między nimi. Reszta ludzi to takie tło dla całej historii.

Zapomniałem napomknąć, że produkcja ta została nakręcona na podstawnie prawdziwej, trochę biograficznej opowieści Akiyukiego Nosaki. Jego młodsza siostra też zginęła w czasie wojny w ten sam sposób, co Setsuko. Pewnie miała być to pewnego rodzaju terapia z powodu poczucia winy, które go męczyło.

„Grobowiec świetlików” to świetne Anime zachęcające do kontemplacji nad bezsensownością wojen. Jak z powodu przerośniętego ego jednego człowieka można pozbawiać dzieci rodziców? Jak niszczyć całe miasta na terenach, które chce się podbić? Wspomniałem o winie jednego człowieka, prawda? Przecież największe konflikty zaczynały się od tego, że komuś zachciało się więcej bogactw, pragnął powiększyć tereny albo podporządkować sobie innych ludzi. Nie powinno się zapominać, że każdy jest wolny. Chociaż w dzisiejszych czasach wolność jest pojęciem względnym.

Zobaczcie sami. Ginie się przez dumę oraz wygórowane ambicje kogoś, kto ma władzę. Tak nie powinno być. Niestety życie pokazuje nam, że te dwie wartości zbyt często goszczą w naszej świadomości.

Miałem jednak recenzować film, a nie obarczać Was moimi mądrości o tym, co dzieje się na świecie. Wracając, więc do tematu chciałem powiedzieć, że dawno nie oglądałem czegoś tak wzruszającego. Wprawdzie lepiej by brzmiało smutnego. Nie wiem, dlaczego ale poruszył mną bardziej niż nie jeden film wojenny, który widziałem. Może to ze względu na młodych bohaterów, albo po prostu ciekawie opowiedzianą historię. Wydawało mi się, że autor przez coś takiego pięknego jak świetliki pokazał nam kruchość żywota. Moja ocena to 5-/5.
Ukryj widgety

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz