Tryb noc/dzień

3 kwietnia 2013

Robin Hood: Książę złodziei

0
Zauważyć można, że życie Robin Hooda należy do jednych z ulubionych tematów wielu reżyserów. Postać tą spotkamy w kreskówkach, komediach i wielu filmach kostiumowych. Jest jednak jedna wersja, do której wracam z czystą przyjemnością i to wielokrotnie. Mowa tu oczywiście o wyreżyserowanym przez Kevina Reynoldsa (reżyserował on m.in. „Wodny świat”) filmie pod tytułem „Robin Hood: Książę Złodziei”. Większość zna pewnie historię Robina, ale przypomnę ją.

Uwięziony w czasie krucjaty Robin (Kevin Costner) ucieka wraz z nowym przyjacielem Maurem Azeemem (Morgan Freeman) by wrócić do Anglii. Niestety tam nie czeka go nic dobrego. Jego ojciec za oddawanie czyści diabłu zostaje skazany na śmierć a ziemię przejmuje zachłanny szeryf Nottingham (Alan Rickman), który pod nieobecność króla Ryszarda Lwie Serce (Sean Connery) stara się przejąć jak największe ziemie i doprowadzić do wojny. Robin nie ma domu ani majątku na szczęście poznaje wyjętych spod prawa banitów, którzy ukrywają się w lasach Sherwood. Tam też dowiaduje się, że zbiry szeryfa napadają wioski zabierając wszystko, co cenne a biedni ludzie umierają z głodu. To przelewa czarę goryczy. Robin postanawia stanąć na czele pokrzywdzonych i pokonać szeryfa. W międzyczasie oczywiście zakochuje się w Lady Marian Dubois (Mary Elizabeth Mastrantonio) kuzynce króla.

Czym jednak ta część różni się od pozostałych? Ma w sobie to coś. Idealne połączenie wyśmienitej gry aktorskiej, delikatnej nutki humoru, ekscytujących przygód oraz niekończącej się akcji. To właśnie te cechy sprawiają ze film ten można oglądać bez końca z takim samym zacięciem. Nie wolno zapomnieć ze film ten wielokrotnie był nominowany do najróżniejszych znaczących nagród filmowych m.in. Oskarów, Złotych Globów czy też Saturnów. Jest jednak coś, co miało największy wpływ na moją fascynację tym filmem. Piosenka Bryana Adamsa pt. „(Everything I Do) I Do It for You” to prawdziwy fenomen mimo ze wysłuchałem ją już setki razy nadal wywołuje u mnie pozytywne emocje. Przyznam się jednak do czegoś. Właśnie po obejrzeniu tego filmu zapragnąłem nauczyć się kiedyś strzelać z łuku i wiem, że marzenie to się spełni. Zachęcam wszystkich serdecznie do obejrzenia tego wspaniałego filmu. Moja ocena 5/5.
Ukryj widgety

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz